Kupilam sobie zestaw Laneige z pelnowymiarowym blyszczykiem i z pelnowymiarowa maska do ust i z mini maska do ust. Calosc jest w smaku Berry (mialam wczesniej juz maske w tym smaku i teraz regularnie odkupuje). Za blyszczykami nie przepadam, wiec ten chcialam sobie uzywac jako taki nawilzacz na usta podczas gdy robie sobie makijaz rano i teraz, gdy wiecej niz pol tubki jest zuzyte moge napisac, co o nim mysle. Powiedziec jednak musze, ze jestem zawiedziona i zaraz wyjasnie, dlaczego.
Otoz na pierwszy rzut oka wszystko jest cacy, mamy sobie ladny blyszczyk w tubkowej formie, jednak po otwarciu ukazuje sie naszym oczom dziurka, ja nie lubie takich rozwiazan, bo to nigdy nie wiadomo, ile tego wyjac, wole takie gabczaste twory, jak np Clarins Lip Perfector, ze jednak ta gabka pomaga produktowi rozprowadzic sie na naszych ustach. Tutaj jesli mi sie wycisnie troche za duzo, to bardzo ciezko mi to rozprowadzic.
Smak jest bardzo przyjemny, podobny do maski Berry (ale przypominam, ze ja mam wersje tego blyszczyku wlasnie Berry, a nie ta, co jest na zdjeciu), wiec tu jest w porzadu.
Konsystencja jest gesta, lepiaca i to mocno lepiaca. Po nalozeniu na usta czuc, ze cos na nich siedzi i ze jest to ciezka maziaja. Niektore blyszczyki sa takie fajnie nawilzajace, ze wlasnie sa na ustach ale sa niemalze niewyczuwalne i przyjemne, tutaj czuje, jakbym miala maslo doslownie nasmarowane, tylko gestsze i bardziej klejace. Strasznie nieprzyjemne uczucie. Ze juz nawet podczas 'noszenia' kiedy robie sobie makijaz, czyli w zasadzie nie mowie ani nie robie nic innego tylko maziam sobie twarz pedzlami to czuje, ze jest to bardzo nieprzyjemne i mam ochote to ustrojstwo zmyc sobie z ust. Czasami zmywam niestety, bo nie moge tego wytrzymac. Za chwile potem jednak dokladam, bo sobie mysle, ze trzeba to ustrojstwo zuzyc, skoro juz za to zaplacilam, jakos tak zal wyrzucic, wiec im czesciej bede aplikowac i potem scierac po jakims czasie to wtedy sie szybciej zuzyje :D Co za przewrotne myslenie, no ale dobra.
Teraz moze troche o pozytywach - na plus jest to, ze odcien Berry zostawia ladny kolor i blask (nie ma zadnych drobinek), ale jak dla mnie to jest za mocny klejuch, wszystkie wlosy sie do niego przykleja w 3 sekundy :D
Dodatkowo tez plusem jest fakt, ze po potrzymaniu tego produktu na ten czas, kiedy robie sobie makijaz i wtedy go zmywam to czuje, ze usta sa wspaniale nawilzone i mieciutkie, takie zadbane, wiec wiem, ze on ma jakies dobre wlasciwosci dla ust i to nawet spierzchnietych. Wiec jako balsam jest ok, ale niestety jest ogromnie nieprzyjemny w 'noszeniu' i jest klejacy i ciezki, wiec dla mnie po prostu to nie jest komfortowe.
Zuzyje go skoro juz go kupilam, ale nie przewiduje powrotu do niego.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie