Kremy do rąk to produkty, które zużywam w ilości hurtowej. Mam skórę ciała wrażliwą, atopową, a dłonie są częścią u mnie najbardziej problematyczną. To właśnie na nich w pierwszej kolejności objawiają mi się wszelkiego rodzaju alergie. Robią się podrażnione, swędzące, szorstkie a skóra dość mocno się łuszczy. Doprowadzenie ich do porządku zajmuje mi często wiele dni, dlatego krem do rąk jest kosmetykiem, z którym praktycznie się nie rozstaję. Zawsze mam jakąś tubkę na biurku, w torebce a jeszcze inną na stoliku nocnym. Widząc więc napis na opakowaniu 'S.O.S regeneracja nawilżenie' od razu przychodzi mi myśl, że to coś dla mnie, bo tego w końcu potrzebuję. Czy Good Hand marki Delia dał sobie radę z moimi problematycznymi dłońmi? No nie do końca.
Zacznę może od konsystencji, bo to właściwie po niej jestem w stanie, już nawet po kilku użyciach, stwierdzić, czy krem się u mnie sprawdzi. Tu mamy konsystencję lekką, która nieźle się wchłania i ma przyjemny, nienachalny zapach. Krem jest jednak zbyt lekki, aby poradzić sobie z dużą szorstkością. Niweluje suchość na zbyt krótki czas, aby było to dla mnie odczuwalne. Producent obiecuje nawilżenie, regenerację skóry, szczególnie po stosowaniu alkoholowych środków do dezynfekcji, a także uzyskanie jedwabistej miękkości skóry. Niewiele z tych obietnic przełożyło się u mnie na rzeczywistość. Nawilżenie utrzymywało się bardzo krótko, często musiałam ponawiać aplikację, nawet po kilkunastu minutach, bo po pierwszej warstwie kremu ślad po nim zanikał. Biorę poprawkę na to, że moja skóra jest wyjątkowo wymagająca, ale jeśli ktoś obiecuje mi nawilżenie i regenerację, to chciałabym taki efekt w jakimkolwiek stopniu otrzymać. Tak naprawdę w moim odczuciu to po prostu lekki krem, z którego będą zadowolone osoby ze skórą normalną. Taką, która nie wymaga dużego nawilżenia a jedynie delikatnej, ochronnej warstwy po umyciu rąk. Posiada w swoim składzie olej z bawełny, masło shea, witaminę E oraz ekstrakt z płatków róży, ale ja ich mocy na własnej skórze nie odczułam w zauważalnym stopniu, nawet po zużyciu całego opakowania. Kiedy skóra miała się przez chwilę trochę lepiej, to wtedy faktycznie widziałam, że nieco dłużej siedzi na skórze i coś robi, ale przy moim typie skóry problem suchości i szorstkości dotyka mnie na tyle często, że nie mogłam się tym zbyt długo cieszyć. To po prostu nie jest krem dla skóry problematycznej. Samo jego stosowanie, dzięki zapachowi i lekkości, było całkiem przyjemne. Zostawiał na niej delikatną warstwę ochronną, ale u mnie nie miał szans się długo utrzymać, moja skóra wypijała dosłownie wszystko.
Pomimo niskiej ceny i przyjemnej aplikacji nie wrócę do niego, dla mnie to po prostu za mało.
Wady:
- słabo zauważalne efekty, brak nawilżenia czy regeneracji
- nie radzi sobie z większą suchością czy szorstkością
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie