Annayake Bamboo Hydra-Energizing Mask Energetyzująca maska do twarzy

Maskę otrzymałam w formie travel w zeszłorocznym kalendarzu adwentowym od Douglas, w w którym również znajdował się krem z tej samej serii Bamboo Hydra-Energizing . Kosmetyki są bardzo podobne do siebie zarówno pod względem konsystencji, zapachu, działania, a i nawet składu. Mała tubka która posiadam zawiera 15 ml maski, zawartość ta wystarczyła mi na czterokrotne obfite zastosowanie kosmetyku. Tubka jest miękka i plastyczna w białym kolorze z białą zakrętką na której możemy ją postawić. Szata graficzna przejrzysta z dużym logo producenta i widocznym zielonym pędem bambusa. Konsystencja maski jest w białym kolorze, kremowa, średnio gęsta ale lekka. Zapach identyczny jak w kremie z tej samej linii, bardzo świeży, energetyczny , mocno roślinny z delikatną słodkością. Skład również podobny jak kremu , jednak tutaj nie ma Edta, ale nadal pozostał mikroplastik. Znajdziemy tutaj również olej awokado, alantoinę, mocznik, witaminę E, wyciąg z bambusa, zagęszczacze, konserwanty i zapach. Co dla mnie jest dziwne w składzie kremu jest o wiele więcej substancji aktywnych, a chyba powinno być odwrotnie. Nie dziwi mnie za tym że te dwa kosmetyki maja bardzo podobne działanie. Maseczkę nakładałam na oczyszczona skórę twarzy , szyi i dekoltu, przyjemnie i bezproblemowo się rozprowadza , identycznie jak krem. Jest energetyzująca i z tym się zgodzę, bo podczas całego procesu aplikacji i trzymania pięknie świeżo pachnie i delikatnie chłodzi skórę. Nałożona warstwa nie wchłania się całkowicie, a przy próbie jej wmasowywania zaczyna się zbijać w większe kawałki i rolować. Wymaga usunięcia przy pomocy nasączonego wacika kosmetycznego. Po jej zmyciu widać działanie , a przede wszystkim cera w dotyku daje wrażenie wyczuwalnie nawilżonej i odżywionej, jest wilgotna w dotyku, a skóra stawia łagodny opór przy przesuwaniu dłońmi. Stan taki utrzymuje się dość krótko, jeśli maseczkę stosowałam wieczorem to rano skóra była w normalnej kondycji tzn. jakbym nic nie zaaplikowała na nią wieczorem. Zaraz po zastosowaniu cera daje wrażenie super odżywionej, zregenerowanej i wygląda bardzo dobrze jednak to tylko kilku godzinny efekt stosowania maski Bamboo. No cóż maseczka spisała się u mnie dobrze, ale jej działanie było zbyt mało intensywne. Prawdę mówiąc to krem z tej serii był lepszy w odżywianiu i nawilżaniu skóry. Produkt udany pod względem konsystencji zapachu i bezproblemowego stosowania, ale skład nie dość że z małą ilością substancji aktywnych to zawiera mikroplatik, a efekt końcowy jest dobry, ale krótkotrwały i nie zachwyca... przynajmniej za taka cenę.