Bielenda Eco Nature, Oczyszczająco - odżywcza kostka peelingująca do ciała `Wanilia + olejek kokosowy + kwiat pomarańczy` 

Kostka peelingująca "Wanilia + olejek kokosowy + kwiat pomarańczy" wyróżnia się przyjemnym waniliowym zapachem z nutami pomarańczy. Skład tego produktu jest imponujący - aż 90% składników jest pochodzenia naturalnego, co stanowi ogromny plus. Niemniej jednak, warto zaznaczyć, że jej efekt peelingujący jest niezwykle intensywny, co może prowadzić do podrażnień skóry i pozostawiania czerwonych śladów. Dla mnie efekt peelingujący była zdecydowanie zbyt silny, co sprawiło, że musiałam korzystać z kostki wyłącznie na wybranych partiach ciała. Podsumowując, kostka peelingująca może spodobać się miłośnikom naturalnych kosmetyków. Niemniej jednak jej mocny efekt peelingujący może być zbyt intensywny dla niektórych osób.

✔️Kostka znajduje się w opakowaniu o pojemności 80g. Jego szara graficzna jest ładna i wpadająca w oko. ✔️Peeling jest w kształcie kostki przypominającej mydło. Kostka jest kolorku jasnego z małymi ciemnymi drobinkami. ✔️Zapach kostki sama nie wiem jaki ale jest taki normalny a zapach całkiem dziwny ale napewno nie waniliowy. ✔️Kostka na mojej skóry całkiem jest podrażniająca, bo lekko zostaje czerwone i piecze ale później już jest ok. Ale za to skóra jest miękka w dotyku i jak by lekko martwy naskórek złuszczył się. Podsumowując, kostka bardzo fajnie się sprawdziła a do tego jest wydajna i została kupiona za jedyne 4 zł. Tylko jednak z wrażliwą skórą by napewno nie sprawdziła się.

Zazwyczaj w nawyku mam czytać opinie zanim kupię jakis produkt, żeby orientacyjnie sprawdzić, czy jest to dla mnie i czy przypadkiem nie wrzucę pieniędzy w błoto. Kostka rzuciła mi się w oczy podczas wizyty w sklepie „ze wszystkim”. Kosztowała aż 4 zł. wiec postanowiłam wypróbować ten produkt, bo jeszcze nigdy nie miałam peelingu w takiej formie, a o tej serii z bielendy słyszałam sporo dobrego. Od razu po przyjściu do domu sprawdziłam opinie o zakupionych produktach i trochę się wystraszyłam tym, co tutaj wyczytałam. Bałam się pierwszy raz jej użyć, ze zedrze mi skore i ogólnie zrobi krzywdę. Przy pierwszym zetknięciu ze skórą kostka była bardzo delikatna, prawie nieodczuwalna, ale pod wpływem bieżącej wody wierzchnia warstwa wypłukiwała się i peeling robił się coraz mocniejszy. Jak dla mnie drapanie było przyjemne, a nie mam jakiejś grubej skory, fajnie było szczególnie na pleckach. Żadnych zadrapań, ani śladów. Może dla bardzo delikatnej i cienkiej skory ten rodzaj produktu jest zbyt agresywny, jednak dla mnie w celu mocniejszego peelingu jest okej raz na jakis czas. Nie zauważyłam, żeby wysuszył skore. Zapach jest bardzo delikatny, mydlany z lekka nutą pomarańczy, dla mnie w porządku, nie drażni. Jestem ciekawa na ile starczy taka kosteczka podczas sporadycznego używania.

Uwielbiam peelingi,to jedne z najczęściej używanych przeze mnie kosmetyków,tym razem mój wzrok powędrował w kierunku kostki marki Bielenda o obłędnym zapachu kokosa,wanilii i kwiatu pomarańczy. Moja skóra na ciele nie sprawia mi problemów, jest normalna,bez podrażnień,uczuleń czy wrażliwości, no jedynie jak się spiekę w lato na raka to jest wrażliwa :D,dodatkowo potrzebuje uelastycznienia,ujędrnienia i niwelowania cellulitu. Produkt od Bielendy ma formę kostki przypominającej mydło,dodatkowo zapakowane w kartonik z grafiką przedstawiającą wanilię,kokosa i kwiat pomarańczy. Gdy pierwszy raz użyłam kostki ..to było auć …jak boli :D, ale za to udziska i 4 litery szoruje że aż miło,drobinek peelingujacych jest bardzo dużo i są one ostre,dlatego resztę ciała myłam za pomocą gąbki,spieniałam kostkę i wtedy myłam dekolt,plecy i całą resztę,wytworzona piana dobrze się spłukuje,nie pozostawia osadu na ciele ani tłustej warstwy,skóra jest świeża,pachnąca i gładka. Jeśli chodzi o ujędrnienie trudno mi stwierdzić na chwilę obecną czy na moją skórę tak dobrze podziałała kostka czy inne produkty które stosuję systematycznie,bo ujędrnienie jest :). Podsumowując,w porównaniu do kostki peelingującej Dove to Bielenda jest hard corem! Z ciekawością sięgnę po wersję malinową i śliwkową,także jeśli nie straszne Wam druciaki,to polecam.

oczywiscie mozemy potraktowac to jako plus, ale i jako minus :) ja lubie peelingi, ale tu bylo tak mocne peelingowanie, ze musialam nalozyc duzo wiecej balsamu do ciala, a i tak czulam, ze moja skora zbyt mocno zostala zluszczona. Zapach specyficzny , mi nie przypadl. Fajna aplikacja , super sie rozprowadza, ale ja nie kupie ponownie

To mój pierwszy peeling w takiej formie, w formie mydła. Zachęcona niską ceną ok 4zl skusiłam się na nie, tym bardziej, że atutem był tu również naturalny skład. ☆Opakowanie Mydło peeling zapakowane jest w tekturowy kartonik, z ładną szatą graficzną i opisem. Nie jest to do końca dobre rozwiązanie, gdyż mydełko trzeba trzymać w mydelniczce, inaczej rozmięknie nam kartonik. ☆Wygląd i inne takie tam Kostka w formie mydła, dobrze sie ją trzyma , nie wysluzguje się z dłoni. Zatopione są w niej zmielone pestki. Zapach siaki nijaki, ni to kokos ni to wanilia. Szkoda, bo uwielbiam takie połączenia, nawet po umyciu ciało pachnie neutralnie. Dobrze się pieni. ☆ Działanie Dla mojej suchej skóry, jest trochę zbyt mocna, gdyż pozostawia na niej czerwone kręgi, tak jakbym się zbyt mocno podrapała, ale jest to chwilowe i zaraz zanika. Jednak coś za coś, po niej mam mega miękkie ciało, najlepiej sprawdził się na piętach , no tak gładkich to ja nawet nie miałam przy stosowaniu różnych cudów, aby je wygładzić. A tu proszę! Mala kosteczkę i cyk, mięciutkie i gładkie pięty. Podsumowując trzeba przetestować na sobie, mimo, że mam suchą i wrażliwa skórę jestem z niego zadowolona.

Nigdy nie miałem aż tak mocnego peelingu. Z jednej strony dobrze, ze kostka spełnia swoje zadanie, jednak peeling nie powinien powodować ran i zadrapań aż do krwi, mimo lekkiego pocierania. Niestety mimo szczerych chęci, używam jej do przejechania po nogach żeby się podrapać pod prysznicem, ale używanie jej na plecach (szczególności w przypadku trądziku na plecach) czy ramionach kończy się bólem i podrażnieniem. Ładnie wyglada i do drapania jest miła, ale wątpię, że kupię ją w ramach peelingu ponownie.

Skuszona ładnie wyglądającym opakowaniem kupiłam ten peeling i nigdy więcej nie kupię! Peeling to totalny zdzieracz niczym pumeks! Po kapieli zauważyłam na mojej skórze mnóstwo zadrapań spowodowanych przez ten produkt a kostki wcale mocno nie dociskałam. Producent obiecuje również przyjemny zapach i ty również totalna klapa, zamiast zapachu wanilii, kokosu i pomarańczy to mamy zapach zwykłego mydła.. Od dawna używam kosmetyków z Bielendy ale to najgorszy produkt tej marki jaki testowałam.

Kostka wygląda i zachowuje się jak mydełko w kostce z tą różnicą, że zatopione są w niej drobinki peelingujące. Zachwyciłam się nim, ponieważ można go używać na dwa sposoby - jako mocny i średni zdzierak, w zależności od naszych potrzeb. Nacierając skórę bezpośrednio kostką mydełko się spienia, a zatopione drobinki drapią po skórze. Naprawdę drapią. Mocno :D. I to jest sposób na mocne zdzieranie. Jeśli jest ono za mocne to drugim sposobem jest namydlenie dłoni, przez co mydełko spienia się uwalniając również drobinki peelingujące i tym sposobem masujemy skórę. Używałam go oba tymi sposobami. Mocne drapanie stosowałam na problematyczne partie tzn. pośladki, uda, ale było one za mocne na partie o cieńszej skórze, więc stosowałam drugi sposób. Po takim zdzieraniu skóra jest gładka i miękka. Lekko wysusza skórę, więc konieczne jest użycie balsamu, ale na taką gładziutką skórę to sama przyjemność ;). Opakowanie jest trochę plusem, trochę minusem. Po prostu kartonowe pudełeczko, więc plus za ekologiczne opakowanie, ale wiadomo, że karton nie sprawdzi się w kontakcie z wodą, ani też z mokrym mydełkiem, więc trzeba przełożyć sobie do mydelniczki.

Opinie na temat tego produktu są podzielone, nawet bardzo. Jedni kochają, drudzy nienawidzą.  Ja zaliczam się zdecydowanie do tej pierwszej grupy. Jeśli chodzi o peelingi do ciała to zdecydowanie wybieram te ostre z mocno wyczuwalnymi drobinami i ta kostka właśnie taka jest. Ten produkt na pewno nie sprawdzi się u osób z wrażliwą skórą ciała. Dla mnie efekty są naprawdę zadawalajace - skóra jest oczyszczona i przyjemnie wygładzona. Niestety brakuje tutaj obiecanego odżywienia, dlatego po uzyciu tej kostki obowiązkowo nakładam balsam i rezultat końcowy jest świetny. To co uwielbiam w tym produkcie to wygoda i szybkość w użyciu.  W porównaniu z normalnym peelingiem ten zajmuje zdecydowanie mniej czasu, co dla mnie jako mamy półrocznego maluszka jest mega ważne. Każda chwila jest na wagę złota, wiec tutaj ukłony dla Bielendy za ten produkt. Myślę, że gdyby stworzyli ten produkt w bardziej delikatnej wersji to znalazłby wielu zwolenników. Wiem, że nie każdy lubi tak ostre peelingi jak ja.

Moja skóra ma skłonność do przesuszania, szczególnie zimą. Dodatkowo jest płytko unaczyniona i nie lubi mocnych zdzieraków. Sięgam raczej po takie średniaki, bo peelingi delikatne, tak dla odmiany, często okazują się zbyt delikatne i efektów brak. Po peelingu w kostce od Bielendy nie spodziewałam się jednak aż takiej mocy i obiecałam sobie że po tym co przeszłam, że już nigdy po peeling w kostce nie wrócę. Kostka miała pachnieć wanilią, olejkiem kokosowym i kwiatem pomarańczy i musze przyznać że żadnego z tych zapachów nie wyczułam ani po otwarciu opakowania, ani w trakcie użytkowania peelingu. Jest bardzo subtelny, i, co najlepsze, pachnie prawie identycznie jak kostka śliwka + jaśmin + mango (którą tez sobie kupiłam w ferworze zakupów). Zapach subtelny, więc posiadaczom wrażliwych nosów na pewno będzie pasował, ale nie ma co liczyć na zapachowy szał. Kostkę najpierw nawilżyłam, tak samo jak całe ciało i zaczęłam od nóg. Wystarczyło jedno delikatne przejechanie kostką i od razu było widać czerwony ślad jakbym się bardzo podrapała. Zły znak. Do tego naprawdę bardzo bolała mnie skóra w trakcie aplikacji. Do tego drobinki w kostce były tak ostre, że mniej więcej w połowie zabiegu miałam wrażenie jakby cięły mi skórę. Potem moja skóra była okrutnie zaczerwieniona i podrażniona. Zero nawilżenia, gładkości, bardzo się z tym kosmetykiem nie polubiłam. Ja na pewno nie wrócę do niego ponownie, ale jeżeli ktoś lubi porządnie zdzieraki, na pewno będzie zachwycony.

Skuszona promocją i ładnym opakowaniem zakupiłam ten peeling. Myślałam, że to ułatwi mi życie i będzie przyjemniej, wygodniej i szybciej peelingować ciało peelingiem w kostce. Pierwsza myśl... "oj tam pewnie są tam granulki których nie będzie czuć nawet, ale 10 zł to wypróbuje". Wypróbowałam... Mam poranioną skórę chodź jest bardzo gruba i uwielbia mocne peelingi. Chcesz sobie wybrać jak bardzo? Weź pod prysznic pomeks najmocniejszy do stóp i przejedź po skórze. Tragedia! Kto to w ogóle wypuścił na rynek?!

Uwielbiam mocne peelingi, ale ta kostka to jest hard core do potęgi. Jeśli chcesz by Twój partner przyznał się co przeskrobał, to wymasuj go tym „mydłem”, przyzna się w momencie. Forma kostki to świetne, wygodne rozwiązanie w porównaniu z tradycyjną formą peelingu i miałam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy. - OPAKOWANIE: mydło zapakowane jest w tekturowe pudełko z graficznymi elementami wanilii, kwiatu pomarańczy i kokosu oraz wyczerpującym opisem produktu po bokach i z tyłu. - KONSYSTENCJA: mydło ma oczywiście formę kostki o kanciastych krawędziach, jest twarde, nie rozmiękcza się i nie pęka ani w trakcie użytkowania, ani gdy odpoczywa w mydelniczce. W mydle zatopione są drobinki w liczbie milionowej, przede wszystkim rozdrobnione pestki moreli, które zajmują praktycznie całość kostki, jest ich naprawdę mnóstwo i występują jedna obok drugiej. - ZAPACH: wyczuwam przede wszystkim aromat kokosowy doprawiony wanilią, kwiatu pomarańczy nie znajduję, ale zapach i tak jest przyjemny dla nosa, nie jest intensywny. - DZIAŁANIE: liczyłam na przyzwoity kosmetyk peelingujący, jednak dostałam raniący produkt, który porysował i poranił mi skórę. Wykonałam masaż na zwilżonej skórze najbardziej delikatnie, jak to możliwe, ale i tak masakra się stała. Po pierwsze primo: drobinki peelingujące są zabójczo ostre i to oczywiście one tak rysują. Po drugie primo: problem polega na tym, że są zatopione w sztywnej kostce, która przecież nie dostosowuje się do krzywizn ciała. Gdyby rzeczone drobinki zanurzyć np. w gęstym żelu, to łatwiej byłoby nimi operować, obracałyby się, a żel nieco łagodziłby ich ostrość. Tu jednak nie ma takiej możliwości. Mydło wytwarza delikatną pianę, która w żaden sposób nie amortyzuje siły drobinek. Dwa podejścia do peelingu całego ciała przekonały mnie, że jest to produkt jednak nie dla skóry mojego ciała. Ale nie skreśliłam go całkowicie bo świetnie sprawdza się do wygładzenia skóry dłoni od wewnętrznej strony. Skóra w tej części rąk najszybciej staje się szorstka i twarda, ale peeling w tej kostce dobrze się tu spisuje. Zmiękcza naskórek, likwiduje szorstkość. Nie ma więc tego złego…..

Pierwsze na co zwróciłam uwagę to zapach tej kostki. Mimo obietnic na opakowaniu o zawartości przyjemnie pachnących składników, przez opakowanie przebijał się mydlany, niezbyt przyjemny zapach. Podczas prysznica z tą kostką nie wyczuwałam praktycznie żadnego zapachu. Producent deklaruje oczyszczająco-odżywcze działanie kostki. Muszę przyznać, że czuję znaczne oczyszczenie i wygładzenie skóry, nie zauważyłam jednak żadnego działania odżywczego. Jeżeli jesteście posiadaczami wrażliwej, podatnej na zranienia skóry, muszę Was też przestrzec przed stosowaniem tego peelingu - jest bardzo ostry i mocno drapie. Plusem jest naturalny skład (peeling ze sproszkowanych pestek moreli i owsa) i forma kostki. Jest poręczna i wygodna w użyciu, łatwo można wykonać peeling całego ciała.

Lubię mocne peelingi które pozostawiają moja skórę na prawdę oczyszczoną, przygotowaną na kolejną pielegnację. Kostka może być dla niektórych zbyt mocna. Łatwo po drażnić skórę zbyt mocnym pocieraniem. Kostka pięknie pachnie, i świetnie się go aplikuje na skórę dzięki temu, że jest kostką ???? pozostawia mięciutkiego skórę. Na pewno pozostanie że mną na dłużejdłużej, jestem nią zachwycona. Poszukiwacze delikatnego ścierania mogą być zawiedzeni.