Mając absolutnie cudowną Kwitnącą Wiśnię od Glam Shopu zachciało mi się więcej i więcej ich cieni. Najpierw pojedyncze maty, następnie Turboty(<3) aż w końcu uległam Herbacianej Róży(dzięki dobrej promocji). Chciałam mieć jakąś fajną i kompletną paletkę nude, a recenzowana wydawała mi się idealna. Ciepła, owszem, ale bez przesady(mam typ urody, który nie lubi bardzo ciepłych kolorów), w twarzowej kolorystyce złota, brązów oraz brudnego różu.
I tak sobie patrzę na tę Herbacianą Różę, później na Kwitnącą Wiśnię, później znowu na Różę i znowu na Wiśnię i jeszcze raz na Różę...iiiii.....dlaczego to tak?
*smutny miauk słynnego smutnego kitku z memów*
Zacznę do matów. W Kwitnącej Wiśni oczarowały mnie-pigmentacją, łatwością w budowaniu, a także blendowaniu/łączeniu/rozcieraniu, mam dwie lewe ręce do takich cudów, z tymi cieniami perfekcyjny makijaż oka robił się praktycznie sam. W Herbacianej zaś maty są tępe, suche i kredowe. Lubią się osypywać, nawet z zachowaniem podstawowych zasad antyosypowych typu strzepywanie pędzelka i dokładanie cienia małymi porcjami.
-Jasny cielisty(Bawełniana) jest bardzo twardy i zbity co mnie zdziwiło, bo w Wiśni cielisty mat jest tak miękki oraz delikatny, że kruszy się od delikatnego muśnięcia pędzlem. Aczkolwiek Bawełniana jest na tyle przyzwoita, że spełnia funkcje tego typu cieni-można go rozetrzeć pod łukiem brwiowym oraz użyć do roztarcia granic. Nadaje się.
-Rozbielona, aczkolwiek wyrazista brzoskwinia(Herbaciana) to cień, który praktycznie nie istnieje. Pigmentacja marna, nasycenie koloru żadne. Co najwyżej do jakiegoś rozcierania, ale szczerze-nie widzę by specjalnie coś robił.
-Brudny róż(Przybrudzona)-przyzwoity, aczkolwiek trochę trudno się rozciera. Ale za to wykazuje już jakieś zalążki pigmentacji!
-kawa z mlekiem(Pustynna)-twardy, kredowy cień. Ciężko uzyskać nim nasycony kolor, do tego robi plamy i prześwity.
-ciemniejszy brąz(Piżmowa)-całkiem dobra pigmentacja. Mimo, że lubi trochę ginąć podczas rozcierania, to da się nim zbudować niezłe nasycenie koloru.
-bardzo ciemny brąz wpadający w czerń(Czekoladowa)-może i ma dobry pigment, ale ciężko się go buduje, robi plamy, prześwity. Miałam nadzieję, że chociaż do kreski się nada-no też niekonicznie. Do tego wypada na powiece dosyć buro i smętnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę ciepłą tonację reszty cieni w tej paletce.
Bardzo liczyłam na błyski w tej paletce, wszystkie mi się spodobały podczas oglądania recenzji, swatchy oraz zdjęć w internecie.
W praktyce te błyski są poprawne(miękkie, gładko się aplikują), ale są jednocześnie absolutnie bez polotu oraz głębi. Dają taki płaski błysk bez wyrazu, nie są cudownie migotliwe, nie mienią się, przypominają takie wytarte i przyklepane perły.
Najbardziej pod tym względem rozczarował mnie błysk w kolorze brudnego różu(Damasceńska), liczyłam na wielowymiarowy cień do szybkiego makijażu dziennego(bo lubię takie odcienie w błysku na całą powiekę), a dostałam dosyć nijaki i smętny nude, który niczym się nie wyróżnia. Złota i Burbońska są poprawne, ale także niczym się nie wyróżniają ponad.
Jedynie Bursztynowa jest błyskiem wartym uwagi-cudownie się mieni oraz migocze. Warunek-dobra czepna baza(u mnie oczywiście Nyx Glitter Glue) i aplikacja wklepująca za pomocą palca. Inaczej szybko zaśmieci całe policzki, bo ma dosyć suchą i mało zwartą konsystencję.
Także trwałość mnie trochę rozczarowała. Mam trudne powieki(tłuste i opadające), zawsze używam bazy pod cienie(Inglot lub Hean) i cienie z Kwitnącej Wiśni trzymają się dobrze przez większość dnia. Tymczasem cienie z Herbacianej Róży szybko tracą intensywność, wycierają już po kilku godzinach, a nawet potrafią się zebrać w załamaniu powieki w środku dnia. Moje wymagania co do trwałości cieni to ok. 9-11h w przyzwoitym stanie, recenzowana paletka pod tym względem nie zdaje egzaminu.
Przy paletach z Glam Shopu trzeba się liczyć z tym, że szybko się brudzą w środku i ciężko je doczyścić ze względu na materiał z którego są wykonane(papier oraz sztywna tektura). Zamykane na magnes, który całkiem dobrze trzyma-zdarzało mi się zabierać Glam Shopy w podróż i żyją, chociaż ja polecam zachować sobie te papierowe osłonki w których kupujemy ta paletki. Zdecydowanie ułatwiają podróżowanie z paletami Glam Shop.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie