Działa, przy okazji pozostawiając na buzi mocno wyczuwalną warstewkę. Szkoda tylko, że efekty są krótkotrwałe.
Z racji, że akurat kończyły mi się zapasy masek w płachcie, które stosuję z uporem maniaka oraz grafika z awokado przyciągnęła me oko, postanowiłam wrzucić do koszyka maseczkę w płachcie marki Quret. Dokonałam tego w drogerii Rossmann, płacąc dokładnie 6,79 złotych, więc nie była to najtańsza propozycja w tym sklepie, jeśli mowa o produktach tejże kategorii (choć akurat trafiłam na promocję, cena regularna wynosi ponad 10 złotych).
Maska zamknięta jest w saszetce o już wspomnianej wyżej, przesłodkiej szacie graficznej, którą bezproblemowo się otwiera, a wyciągnięta z niej płachta jest wykonana z przyjemnego dla skóry twarzy materiału, choć z deczka za cienkiego. Skutkowało to tym, że podczas rozkładania bałam się, że uszkodzę materiał. Na szczęście tak się nie stało. Wielkość płata jest dopasowana do buzi i idealnie na niej leży przez cały okres użytkowania. Zapach dla mnie osobiście był niemalże niewyczuwalny, co akurat uważam za walor - lepiej tak niż w drugą stronę i męczenie się z maską na buzi przez te 15 minut, bo coś cały czas śmierdzi :D Zaskoczyło mnie, jak bogato płat był nasączony esencją i ile jeszcze jej zostało w opakowaniu. Po nałożeniu na buzię na początku esencja wręcz ściekała na szyję.
Już na starcie po ściągnięciu materiału z buzi przekonałam się, iż płyn jest dość lepki i nie wchłania się w pełni (używałam maski rano, a warstewka była wyczuwalna jeszcze wieczorem podczas mycia buzi).
Co do efektów, skóra była rzeczywiście lepiej nawilżona, zmiękczona i trochę odżywiona,choć nie były to rezultaty niezwykle spektakularne, aczkolwiek odczuwalne. Szkoda, że po zmyciu esencji skóra powróciła do stanu bazowego, a więc trochę za krótko to trwało ;/
Co do składu, producent uraczył nas:
* na szczycie tuż po wodzie jakże powszechnie stosowaną gliceryną
* nawilżającą betainą
* łagodzącą podrażnienia alantoiną
* argininą będącą aminokwasem
* wiążącym wodę w naskórku kwasem hialuronowym
* ekstraktem z awokado bardzo bogatym w składniki odżywcze i o wielofunkcyjnym działaniu
* wyciągiem z figi posiadającym silne właściwości antyoksydacyjne
* ekstraktem z anyżu gwiaździstego o działaniu przeciwzapalnym
* wyciągiem z Ginkgo Biloba będącego przeciwutleniaczem
* rozjaśniającym przebarwienia ekstraktem z morwy białej.
Z kontrowersyjnych substancji możemy się zaś dopatrzeć disodium EDTA oraz phenoxyethanolu, który w INCI znajduje się wyżej niż większość składników pielęgnacyjnych, za co spory minus, bo świadczy to o tym, iż znajdują się one w esencji w stężeniu mniejszym niż 1% :(
Reasumując: w mojej opinii maska jest w porządku, gdyż poprawia stan skóry (szkoda tylko, że nie nazbyt długo to trwa). Niestety minus za dość lepką esencję, która jest trochę niekomfortowa, gdyż jest wyczuwalna na twarzy, a poza tym tworzy na niej świecącą powłoczkę, W każdym razie ja nie sięgnę ponownie po ten produkt- znam wiele masek w korzystniejszej cenie, o lepszym działaniu i lżejszej esencji
Zalety:
- płachta wykonana z przyjemnego materiału i bogato nasączona esencją, której po wyciągnięciu płata jeszcze sporo pozostaje w saszetce
- rozmiar płachty jest na tyle duży, iż starcza na całą twarz
- właściwie niewyczuwalny zapach
- maska nawilża, odżywia, zmiękcza i koi skórę
- nie piecze ani nie szczypie podczas użytkowania
- nie wywołuje alergii
- sporo dobroczynnych składników w INCI
- przyciągająca wzrok saszetka
- dostępność w Rossmannie
Wady:
- esencja pozostawia na skórze wyczuwalną, a również i widzialną warstewkę
- dość krótkotrwałe efekty działania
- skład z phenoxyethanolem wysoko na liście użytych substancji
- cena regularna jest dość wysoka (na chwilę obecną 10,99 złotych)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie