Floslek Lip Care Vege, Maska do ust `Niebanalna tropikalna` 

Produkt zawsze nakładam przed rozpoczęciem nakładania makijażu, tak aby usta były odpowiednio nawilżone. Maska ma delikatną formułę i lekką konsystencje. Sprawdza się świetnie również zimą, ponieważ chroni przed pękaniem. Szybko się wchłania. Opakowanie łatwe w aplikacji, a cena atrakcyjna - zwłaszcza przy zakupie w zestawie z peelingiem.

Produkt No po prostu ujdzie. Konsystencja tej maski jest całkiem ok, dobrze się rozprowadza, produkt jest bardzo tłusty i osobiście nie stosowałam go w ciągu dnia, jedynie na noc. Barwa mleczna. Tak jak wspomniałam ze względu na to że jest dość tłusty, stosowałam go na noc, w dzień był bardzo irytujący, włosy kleiły się do ust czego nie znoszę. Całkiem fajnie nawilża i wygładza usta. Zapach raczej nie taki jak sobie wyobrażałam. Przyjemny, dość delikatny, lekko owocowy, słodkawy, ale spodziewałam się czegoś bardziej intensywnego. Wizualnie produkt jest po prostu słodki, prezentuje się świetnie, kolorystyka piekna, ciepła, dziewczęca, błękitna i na dodatek ten różowy hipcio, boskie! Cena jest dość niska, całość całkiem ok,ma wady i zalety, ale raczej nie sięgnę po niego ponownie.

Zmagam się z bardzo suchymi ustami i jest to jedyna maseczka, która działa na nich cuda! Nakładam wieczorem, a rano budzę się z aksamitnymi i miękkimi ustami! Polecam wszystkim, jest to genialny produkt, którego zakupy na pewno nie będziecie żałować, jeśli rzeczywiście Wasze usta wołają o pomoc - są suche i spierzchnięte. Zamierzam wypróbować pozostałe zapachy ;)

W duecie z peelingiem Floslek trafiła mi się tylko raz i w tej konfiguracji sprawdziła się naprawdę ok. Podobnie jak w przypadku wspomnianego peelingu cenie za praktyczne opakowanie i możliwość zaaplikowania szybko j bezpośrednio po wykonanym peelingu. Zapach nie porwał mnie tak jak jagoda,ale później miałam okazję trafiać na znacznie gorsze koszmarki kosmetyczne więc tropiki wcale nie były takie złe. Dobrze nawilżał usta,ale używałam tylko kiedy ich ogólna kondycja byka dobra:)

Maskę do ust kupiłam w zestawie z peelingiem za 10zł. Trafiłam na taką ofertę w Biedronce. Do wyboru było kilka wersji zapachowych ja mam peeling jagodowy i maskę do ust owoce tropikalne. Nie mogłam trafić na zestaw w którym podobały by mi się obydwa zapachy produktów. Niestety nie odpowiada mi zapach i posmak jaki ma ten kosmetyk. Bardzo mnie to zniechęca do używania. Maska ma zapach kokosa ale jak dostanie się do buzi to jest gorzka i czuję jakbym jadła jakiś plastik, coś sztucznego. Opakowanie to mała tubka która w higieniczny sposób dozuje produkt no i słodka grafika przedstawiająca hipopotama :) Balsam ma mlecznobiały kolor który po rozsmarowaniu zanika . Jest bardzo gęsty , lekko tłusty i pokrywa usta przyjemna ochronna warstwą. Daje wrażenie odżywienia, nawilżenia ust tylko w momencie gdy na nich jest. Gdy znika z warg to ulatnia sie cała otulająca moc maski i usta są suche jak przed aplikacja. Brak długotrwałego działania. Plusy -ładne opakowanie -skład -produkt wegański -gęsta konsystencja -zabezpiecza usta przed czynnikami atmosferycznymi Minusy -zapach -kwestia gustu -gorzki nieprzyjemny posmak w ustach -brak długotrwałego działania

To raczej masełko niż maska. Barwa mleczna, konsystencja roztopionego masła, bezzapachowe i bardzo, ale to bardzo tłuste. Za dnia uciążliwy, nie ma szans, by jakaś pomadka na nim się trzymała. Za to jako masełko-maska na noc jest świetne. Co kilka dni stosuje go po cukrowym scrubie tej samej firmy, zresztą obydwa kosmetyki kupione w zestawie. Jest to u mnie rytuał przed snem, który u mnie się sprawdza. Następnego dnia po przebudzeniu dalej jest wyczuwalna i nadal tłusta warstwa na ustach, baa! Czasem czuję ją przez cały dzień, używanie innej ochronnej pomadki jest zbędne, ale nie mogę narzekać, żeby usta na tym nie korzystały. Są miekkie i gładkie i niczego więcej nie oczekuję.

✔️Produkt znajduje się w małym i podręcznym opakowaniu, które jest bardzo wygodne. Opakowanie jest ładne, co odrazu mój wzrok przykuło. ✔️Ma on skąd wegański oraz składniki naturalne. ✔️Jego konsystencja jest taka jak by lekko tłusta, całkiem sporo utrzymuje na ustach oraz tez zauważyłam że fajnie nawilża. Fajnym plusem jest że ma aplikator, którym wyciska się bezpośrednio na usta. ✔️Ma ona fajny zapach lekko wyczuwalny.

Maska była częścią zestawu razem z peelingiem do ust. Opakowanie z grafiką jest urocze. Zapach szału nie robi, ale już lepiej tak niż w tą drogą stronę, ot przyjemny kokosowy. Aplikator kojarzy mi się z błyszczykami. I mogłoby być dalej uroczo i przyjemnie ale niestety nie zauważyłam żeby maska działała. Jestem ciekawa czy znajdzie się ktoś kto zauważy efekty, bo niby zestaw miał na opakowaniu "doskonałość roku 2020" .

Kolejny raz niestety skusiło mnie opakowanie. Pisze niestety ponieważ oprócz ładnego opakowania balsam nie spełnia swojego działania. Moje usta po zastosowaniu balsamu są jeszcze bardziej wysuszone i strasznie ściągnięte. Polecam kupić osobno peeling.

Przemówiło do mnie urocze opakowanie, troszkę dziecinna grafika, no ale.. Jednak urocze! Myślę wezmę i wzięłam, skład wegański, naturalne składniki wszystko zapowiadało się na plus. Pierwszy zawód : zapach, przekonana byłam, o jakiejś cytrusowej nucie, a tu pinacolada (z naciskiem bardziej na kokos) której nie znoszę :(, więc trochę rozczarowanie. Konsystencja lekkiego tłustego kremu, całkiem długo utrzymuje się na ustach i nawet fajnie nawilża. Aplikator jak w błyszczykach, bezpośrednio wyciskamy na usta. Fakt, że opakowanie to 14 g, więc szybko się skończy. Daje 3 gwiazdki, bo jednak to nie moja bajka.

Ten Nie-banan to kokos. Tak tropikalny jak marchewka czy ziemniak z kremu Bio-maska od Eveline. Ten włochaty owoc jest tak niewyczuwalny w kosmetyku jak czad. Pachnie nijak, to w praktyce formuła bezzapachowa. Po zobaczeniu na opakowaniu określenia "Maska", pomyślałam, że będzie to być może produkt dedykowany na noc. W dzień jednak usta są nam potrzebne. Jemy, pijemy. Że będzie to długodystansowiec i na rzeczonych wargach pozostanie w dłuższym wymiarze czasu: forma BioEsencji Orientany /która też mnie niestety (boleśnie) zawiodła : ( \ Zdziwiłam się komunikatem: "A weź se stosuj kiedy chcesz. Wywalone mam na to". A-ha, czyli jednak pomadka. Tylko po co pisać "maska". Kupując, zamiast pieniędzy, powinnyśmy zostawiać słownik języka polskiego. Produkt szybko znika z ust. Gdyby miał wystąpić w filmie, to na pewno nie zagrałby go Dustin Hoffman ( "Maratończyk" Johna Schlesingera z 1976 roku). Bliżej mu bardziej do Usaina Bolta. Bowiem propozycja od Flos-lek to niezły sprinter. Nie zauważyłam także żadnego specjalnego działania tej Pięknej Krówci : ) A nawet usta były mniej odżywione niż zwykle i nie były dostatecznie nawilżone. Lepszy efekt uzyskałam, gdy przy nakładaniu kremu FaceBoom Superstar, którym się obecnie zachwycam : ), posmarowałam nim także usta. Były satynowe, miękkie i pięknie pachniały. Opakowanie jest śliczne i urocze, ale jednak chyba zbyt Dziecięce. Ale wciąż pozostaje słodkie : ) Fajna jest ta forma tubki. Przypomina mi błyszczyki kupowane nam na Dzień Kobiet w podstawówce <3 przez "chłopaków" - no, a tak naprawdę przez mamy, którym, widać, sprawiało to przyjemność : ) Z czasem zaczyna pachnieć jak budyń waniliowy jeszcze w proszku... : ) Yummy! : D