Marka Miraculum od zawsze kojarzyła mi się z kosmetykami, których używają starsze panie ze względu na to, że uwielbiała je moja ś.p. prababcia ;) Z tego powodu zawsze omijałam ją myśląc, że to produkty nie dla mnie. Jednak podczas sklepowych wojaży moją uwagę przykuła seria kosmetyków o minimalistycznej, profesjonalnej szacie graficznej. Z zaciekawieniem chwyciłam pierwszy, lepszy produkt (był to właśnie ten tonik),odwróciłam butelkę, aby przestudiować skład i z zaskoczeniem stwierdziłam, że swoim bogactwem naturalnych składników przypomina mi koreańskie tonery! Musiał być mój :)
Plastikowa, przezroczysta butelka mieści w sobie 200 ml kosmetyku. Posiada białą, odkręcaną nakrętkę, a szyjka butelki nie ma żadnego zabezpieczenia, więc trzeba uważać, aby nie chlapnąć zbyt dużej ilości na płatek/dłoń. Płyn jest wodnisty - taka typowa konsystencja toniku. Zapach dość intensywny, perfumowany, co nie dziwi zważywszy na to, że znajduje się już w połowie składu.
Skład, który mnie tak urzekł to aż 8 różnych ekstraktów, w tym ziołowe (chmiel, rozmaryn, szałwia i skrzyp polny), ze skórki cytryny, wąkroty azjatyckiej i igieł sosny. Ponadto betaina, pantenol, gliceryna, 4 pochodne kwasu hialuronowego i minerały (magnez, cynk i mangan) zapewniają nawilżenie same w sobie, ale i zapobiegają wyparowywaniu wilgoci z naskórka. Bakuchiol (dopiero w połowie składu, więc ilością nie powala), zwany również roślinnym retinolem ma za zadanie działać przeciwzmarszczkowo, redukować przebarwienia i zwalczać trądzik.
Producent obiecuje efekt odmłodzenia, głębokie nawilżenie i normalizację (przywrócenie równowagi pH skóry).
Przeznaczeniem toniku jest tak naprawdę właściwie tylko to ostatnie. Część producentów podaje również usuwanie resztek makijażu, z czym ten produkt na pewno poradziłby sobie, ale osobiście uważam, że najlepiej przyłożyć się do porządnego demakijażu dzięki produktom stricte temu służącym.
Ten tonik wykracza zdecydowanie poza ramy typowego toniku, bo nawilżenie, jakie daje jest naprawdę solidne. Nie pozostawia po sobie uczucia ściągnięcia, za co też należy się plus. Głębokie nawilżenie sprawia, że skóra wizualnie staje się bardziej promienna i nabiera zdrowszego wyglądu. Naturalne składniki odżywiają, zmiękczają i wygładzają skórę.
Wspomnianego przez producenta działania odmładzającego nawet nie chce mi się komentować. Żaden kosmetyk nie ma magicznej mocy usuwania zmarszczek - może ewentualnie działać prewencyjnie, w co pozostaje nam tylko wierzyć i ufać ;)
Pomimo tylu superlatyw moja mieszana cera musiała, oczywiście znaleźć jakieś wady ;) A mianowicie przecieranie twarzy płatkiem nasączonym tymże tonikiem powodowało uczucie lekkiego pieczenia w okolicach nosa oraz na policzkach. Zmieniłam więc formę aplikacji i przelałam kosmetyk do butelki z atomizerem. Po pieczeniu nie było już śladu. Niemniej jednak trzeba uważać, bo przy zbyt obfitym spryskaniu twarzy tonik najprawdopodobniej spłynie do oczu i spowoduje pieczenie - rada z pierwszej ręki ;)
Oprócz tego tonik nie wsiąka całkowicie w skórę. Pozostawia na niej bardzo leciutką, ale jednak tłustawą (bez poczucia lepkości) warstewkę, która powoduje delikatne błyszczenie się skóry. Tym samym mój początkowy plan stosowania toniku zarówno w rutynie porannej, jak i wieczornej wziął w łeb. Kilkukrotnie użyłam go rano, ale wpłynął on negatywnie na świeżość mojego makijażu, a mianowicie podkład zaczął się "wyświecać" dużo szybciej i intensywniej. Na wieczór jak znalazł!
Reasumując - pomimo kilku niedogodności - jest to tonik wart polecenia, wyróżniający się na rynku polskich kosmetyków bogatym składem (gdyby nie fenoksyetanol byłaby bajka) i spełniający swoje zadanie z nawiązką, bo nawilżenie, jakie daje to ogromny plus dla każdej cery.
Fajnie, że Miraculum idzie w tę stronę. Biję brawo i sięgnę po więcej ich kosmetyków :)
Zalety:
- solidna dawka nawilżenia
- promienny, zdrowy wygląd cery
- miękkość, sprężystość i wygładzenie
- bardzo dobry, bogaty skład - a to "tylko" tonik
- wyrównuje poziom pH skóry
- nie zapycha porów
- profesjonalna szata graficzna
- cena (ja płaciłam 15,99)
- dostępność (Rossmann, Hebe, E.Leclerc...)
- wydajność
Wady:
- lekko tłustawy film pozostający po aplikacji
- spowodował pieczenie w okolicach nosa i na policzkach podczas przecierania płatkiem kosmetycznym (zmiana na butelkę z atomizerem wyeliminowała ten problem)
- podrażnia oczy, jeśli się do nich dostanie
- brak odmłodzenia - pozostaje wierzyć w działanie prewencyjne
- fenoksyetanol w składzie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie