Idealna wcierka do zapuszczania włosów, niestety bardzo przetłuszcza skórę głowy.
Uwielbiam stosować wcierki do włosów, bardzo chętnie je testuję i sprawdzam wszelkiego rodzaju nowości, ale że w kwestii zapuszczania fryzury stałam się bardzo zawzięta to regularnie powracam także to swoich stałych ulubieńców, którzy stanowią dla mnie pewniak w tej kategorii. Kosmetykom od Agnieszki Niedziałek ufam jak nikomu innemu, jej wiedza nie raz uratowała mi czuprynę, dlatego chętnie zaopatruję się nie tylko w jej produkty, ale i te powstałe z nią we współpracy. Wcierki od marki Sattva zdecydowanie do nich należą, a propozycja z kozieradką nie jest pierwszym z kosmetyków z tej serii, które miałam okazje testować, także miałam już wyrobioną na ich temat opinię, która nie ukrywam, była bardzo dobra.
Kosmetyk zamknięty został w opakowaniu o pojemności 100 ml. Jak na tego typu produkt wydaje mi się, że jest to taka standardowa pojemność, chodź ja żałuję, że nie da się go zakupić w większej buteleczce, gdyż z chęcią bym to zrobiła. Opakowanie jest plastikowe i w całości pokryte etykietką w białym kolorze, co utrudnia zobaczenie, ile wcierki nam jeszcze pozostało. Na butelce umieszczono takie informacje jak logo producenta, nazwę kosmetyku cazy grafikę kozieradki. Aplikatorem jest tutaj psikacz, który jest bardzo przyjemny i zdecydowanie ułatwia użytkowanie. Warto wspomnieć tutaj o zapachu tego produktu, bo wiem, że wzbudza on niemałe kontrowersje. Jak dla mnie pachnie po prostu jak rosół. Nie jest to może mój wymarzony zapach w kosmetykach, ale raczej nie jest drażniący, chodź to kwestia indywidualna. Mnie od początku nie przeszkadzał, a z czasem przestałam go po prostu czuć.
Skład tej wcierki to prawdziwy majstersztyk, nie ma co ukrywać. Przede wszystkim znajdziemy w niej kozieradkę, która odpowiada za pobudzenie cebulek włosów i przyśpieszenie ich porostu. Proteiny soi oraz amla sprawiają, że fryzura rośnie grubsza i bardziej elastyczna, przez co zmniejsza się ryzyko jej złamania. Ekstrakt z papryczki poprawia mikrokrążenie w skórze głowy i wspomaga dostawianiu się do niej składników odżywczych, co również wpływa pozytywnie na porost włosów. Moim zdaniem cały ten skład jest idealny właśnie do zwiększenia długości oraz gęstości fryzury.
Wcierkę starałam się stosować codziennie wieczorem. Oczywiście nie zawsze szło z tym po mojej myśli, ale w większości i tak jestem z siebie zadowolona, bo naprawdę pilnowałam tej regularności. Nie stosowałam jej w jakiejś niesamowicie sporej ilości, raczej starałam się pilnować tych zalecanych 5 ml, chodź robią to ,,na oko" najpewniej wychodzi różnie. Skórę głowy z kosmetykiem na niej masowałam przez kilka minut za pomocą przeznaczonego do tego masażera bądź dłoni. Jeżeli chodzi o efekty, to z początku nie byłam zbyt zadowolona i nie uważałam ich za spektakularne, ale po wykończeniu dwóch buteleczek muszę przyznać, że jest się czym pochwalić. Włosy urosły mi w ciągu tych dwóch miesięcy znacząco i zauważalnie, nie wiem dokładnie ile to centymetrów, bo nie mierzę tego, ale efekt jest wow. Dodatkowo czupryna stała się gęstsza i znacznie zyskała na objętości. Jedyny minus w stosowaniu tego produktu to fakt, że bardzo przetłuszcza skalp. Stosowany na świeżo umytą skórę głowy, gdy włosy są jeszcze wilgotne nie daje tego efektu, ale gdy aplikujemy go następnego dnia na całkowicie suchą głowę i rano możemy obudzić się z naprawdę tłustą czupryną. Do tego przez większość dnia towarzyszy nam nieprzyjemne uczucie swędzenia.
Mimo, że nie jest to kosmetyk bez żadnych wad to jestem z jego działania zadowolona. Świetnie sprawdza się przy zapuszczaniu włosów, więc od razu zyskał u mnie w serduszku włosomaniaczki specjalne miejsce. Serdecznie polecam, jeżeli jesteście w stanie wytrzymać to przetłuszczanie się albo po prostu macie na nie sposób.
Zalety:
- Wydajność
- Aplikator
- Przyśpiesza porost włosów
- Hamuje wypadanie
- Zagęszcza fryzurę
Wady:
- Bardzo przetłuszcza skalp
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie