Keys Soulcare, Harmony Mask Maska nawilżająca

Jest to maska oczyszczająca, opis w tytule jest trochę mylący, bo nawilżenie nie jest głównym założeniem tego produktu. Marka Keys ciekawiła mnie już od dawna głównie za sprawą ciekawych składów oraz właścicielką, która stoi za marką, a którą zawsze podziwiałam ;) Od jakiegoś czasu kosmetyki te są dostępne m.in. w Douglasie, gdzie właśnie kupiłam kilka produktów marki. Na pierwszy rzut poszła maseczka i po skończeniu całego opakowania mogę powiedzieć, że jest bardzo fajna i ma świetny wpływ na skórę! Maska znajduje się w słoiczku, mi całość wystarczyła na ok. 10 razy, więc jest całkiem wydajna. Stosowałam ją mniej więcej raz na 1,5-2 tygodnie. Słoiczek jest klasyczny jak w przypadku kremów, więc łatwo wydobyć z niego zawartość. Maseczka nie zasycha w środku, ma zresztą jeszcze ochronną nakładkę pod wieczkiem żeby dłużej trzymała świeżość. Zapach jest bardzo intrygujący. Jest to drzewo sandałowe, wyraźnie wyczuwalne już w opakowaniu, a także później podczas trzymania maski na twarzy. Ogółem podoba mi się ten zapach, ale jak dla mnie to jest ciut zbyt intensywny. Czuję go cały czas gdy maskę mam na twarzy i o ile na początku mi się nawet podoba, tak po tych kilkunastu minutach już zaczynał mnie lekko męczyć. Tak więc zapach na plus, ale wolałabym żeby miał odrobinę mniejszą intensywność. Maska jest w formie gęstego kremu w brunatnym kolorze. Na twarzy wygląda jak maska błotna - bury, brązowy kolor, gdzieniegdzie z przebłyskami ciemnej zieleni, ale całość ma na powierzchni taki perłowy połysk, nie jest to maska matowa z wyglądu, która zasycha następnie na twarzy. No właśnie - maska nie zasycha, ale ja nakładałam ją grubszą warstwą według zaleceń producenta. Tam gdzie warstwa była cieńsza, można było odczuć po ok. 10 minutach, że delikatnie zaczynała wysychać, ale grubsza warstwa do tego nie dopuszczała. Nakładanie maski jest wygodne i łatwe, ale zmycie przysparza nieco więcej problemów. Maska tak jakby się nieco przyklejała do twarzy i sama wodą było mi ciężko ją zmyć. Na początku więc przykładałam do twarzy mokry wacik o większym rozmiarze i ściągałam większość pod lekkim naciskiem, a następnie resztki schodziły już bez problemu samą wodą. Pewnie miał też na to wpływ, że maska była nieco obficiej nałożona. Z racji koloru maska potrafi zabrudzić umywalkę, więc lepiej nie wykonywać gwałtownych ruchów podczas zmywania, bo "błotko" będzie wszędzie naokoło. Działanie jest super! Maseczka świetnie oczyszcza skórę - po jej zmyciu widać jak jest ona czysta, bez zaskórników, pory są wyraźnie zwężone. A wszystko to bez żadnego wysuszenia i ściągnięcia. To zapewne zasługa nawilżających składników jak kwas hialuronowy czy miód - powstała z tego świetna kombinacja oczyszczającej maseczki, która jednocześnie dba o to aby skóra nie była nadmiernie wysuszona i nie straciła swojego naturalnego nawilżenia. Zdrowo wyglądający mat, rozjaśnienie, zmniejszenie widoczności przebarwień - to również rezultaty jakie zauważyłam na swojej skórze. Pomimo tego, że maska służy głównie do oczyszczania, miałam wrażenie, że ma również kojący wpływ na moją skórę. Była po zmyciu zawsze taka zrelaksowana, uspokojona, zaczerwienienia (do których mam również tendencję, zwłaszcza po wypryskach i niedoskonałościach) błyskawicznie się wyciszały. Jestem z niej naprawdę zadowolona, dawała mi niesamowity komfort używania i chętnie po nią sięgałam. Pierwsze zaznajomienie z marką Keys uważam więc za udane. Chętnie wrócę do tej maseczki głównie za sprawą działania, chociaż wolałabym żeby miała nieco mniej intensywny zapach i żeby lepiej się ją zmywało. To są jednak małe niedogodności, które jestem w stanie zaakceptować, bo działanie jest tego warte. Warto się na nią skusić!