OnlyBio Havana Oh Na Na, Brązujący balsam do twarzy i ciała 

Balsam pięknie pachnie, jak siedzę myślę co tak pięknie pachnie a to ja :) ten zapach jest tak ładny że wącham swoją rękę :) Jakby istniał zwykły balsam o tym zapachu i tych składnikach byłby to mój must have ponieważ wyjątkowo dobrze działa - mocno regeneruje, nawilża, tworzy warstwę ochronną. Nałożony na twarz mocno regeneruje skórę przy trądziku różowatym (!) :o kombo składników to coś pięknego wosk z borówki który tworzy warstwę na skórze, olej z orzechów brazylijskich, dwa bezpieczne oleje z migdałów i słonecznikowy, kakaowiec, rokitnik, shea, mango, bardzo fajny odżywczy ochronny i regenerujący skład. Ma odpowiednią konsystencję, na skórze szybko się wchłania, nie jest tłusty. Po nałożeniu zostawia bardzo przyjemną warstwę ochronną, która nie jest tłusta ale taka w odczuciu silikonowa, jedwabista. Skóra jest taka miękka i smooth. Natomiast opalenizna wygląda bardzo naturalnie, z czasem ciemnieje, ale na mnie trochę za mocno. Edit: ostatnio zechciałam znowu użyć ten balsam, na następny dzień po użyciu skóra czoła i oczu była przesuszona, pojawiły mi się znamiona na prawej części brzucha oraz z prawej części nosa pękło naczynko, podejrzewam o to dihydroksyaceton. Trochę się boję użyć ponownie :(

Ten balsam pokochałam i zaraziłam miłością do niego koleżanki Doceniam za naturalny skład. Po jednej aplikacji skóra zyskuje ładny, delikatnie brązowy odcień. Nie pomarańczowy. Ma miły zapach, więc śmiało można nałożyć go i wyjść z nim z domu albo położyć się spać, bo nie daje charakterystycznego, spalonego smrodku, jak niektóre kosmetyki z tej katagorii. W promocji można go dostać już za 13 zł, a to naprawdę niska cena za taką jakość. Aplikuję go głównie na nogi, wystarczy co 4 dni, żeby efekt się utrzymał. Polecam serdecznie, w tej półce cenowej nie ma sobie równych.

Balsam kupiłam zachęcona ceną w promocji. Miałam wcześniej do czynienia ze sporą ilością kosmetyków tej marki (głównie do włosów) i każdy z nich pięknie pachniał. Jakież było moje rozczarowanie, gdy powąchałam ten balsam! Niestety przeokrutnie śmierdzi, jak tani, duszący perfum sprzed 15 lat. Najgorsze jest to, że ten zapach bardzo długo się utrzymuje... Przechodząc jednak do najważniejszego, czyli do działania. Mam bardzo jasną karnację i produkt nie zostawia u mnie smug, jednak ciężko się go rozsmarowuje i zajmuje to dużo czasu. Na początku kolor jest ładny, ale po kilku aplikacjach wchodzi już w klasyczną pomarańcz. Niestety na rękach brzydko mi się odrywa zostawiając plamy. Podsumowując, nie jest to najgorszy produkt tego typu jaki stosowałam, niemniej jednak do ideału mu daleko.

Kocham ten balsam i chyba nigdy nie kupię już innego. Zacznijmy od tego, że to jest balsam nie bronzer więc nie spodziewajmy się opalenizny w stylu czekoladki. Balsam nadaje lekki odcień brązu skórze, który można stopniować. Z racji, że już jestem lekko opalona, ale chce efekty utrzymywać to używam go średnio 2 razy w tygodniu po kąpieli, ale tu dopiero po ok pół godziny, kiedy skóra już jest dostatecznie sucha. Nie robi kompletnie żadnych plam wtedy, wystarczy dobrze rozsmarować i naprawdę nawet nie wprawne ręce nie zrobią sobie brzydkich pomarańczowych przebarwień. Zapach jest również delikatny, orzechowy, nie jak śmierdzące bronzery, które czuć z daleka. Nie plami odzieży i też nie zmywa się przy pierwszej kąpieli. Kupiłam pierwszy raz na promocji w Hebe za 9,99 zł ;)

Używam kosmetyków brązujących i ten balsam jest jedym z gorszych. Konsystencja jest całkiem dobra, wydajny, dobrze się rozprowadza i to tyle z plusów. - Balsam zostawia plamy, szczególnie na kolanach, stopach, łokciach kolor jest dużo ciemniejszy niż np. na łydkach. Używałam na różne sposoby, nakładam nawet na balsam nawilżający i za każdym razem efekt był taki sam. - Balsam wyciera się na skórze, np. przy myciu rąk schodzi z nadgarstków i ręce wyglądają bardzo brzydko. - Kolor. Dla mnie kolor jest fatalny. Na jasnej karnacji wychodzi brudny, pomarańczowy. - Zapach. Zapach bardzo mocny, wyczuwalny, nieładny. Bardzo długo utrzymuje się duszący zapach typowego, taniego samoopalacza. - Efekt nie jest naturalny, widać od razu, że jest to kosmetyk. Pomarańczowe plamy wyglądają brzydko. Produkt nierówno schodzi i bardzo brzydko wygląda. - Opakowanie to tubka, z której ciężko wycisnąć produkt pod koniec użytkowania. Do tego plastikowy dozownik trudno się zamyka. Biorąc pod uwagę fakt jak sprawdza się na ciele, nie użyłabym go do twarzy. Szukam dalej ideału na lato. Nie polecam. Produkt być może sprawdzi się na ciemnej opalonej skórze, dla mocnego efektu?

Kupiłam ten produkt na promocji w okresie wiosnnym. Chciałam złapać trochę słońca przed zbliżającym się weselem. Dobrze że zaczęłam stosować balsam dużo wcześniej ponieważ pozostawił ciemniejsze zacieki przy nadgarstkach i kostkach. Starałam się bardzo dokładnie go rozprowadzić ale i to nie pomogło. Teraz żeby go wykorzystać nakładam na 2-3h i zmywam. Jest delikatniejszy efekt opalenizny ale nie zostawia smug i nie śmierdzi tak bardzo bo niestety zapach nie jest przyjemny. Konsystencja jest zbyt gęsta, kremowa. Nie używałam go do twarzy jedynie do ciała. Po aplikacji na ciało bałam się powtórki efektu w formie zacieków np na szyi czy żuchwie.

Mimo wszelkich krążących po Internecie opinii, iż nie zostawi on smug na ciele, u mnie mimo stosowania rękawicy do samoopalacza, peelingu ciała i depilacji poprzedniego dnia oraz braku balsamów nakładanych przed produktem OnlyBio, często efekt był średni. Kolor owszem ładny, choć dość ciepły. Jednak okolice stóp, dłoni i biustu zawsze były w smugach po użyciu tego produktu, co nie działo się przy stosowaniu innych balsamów brązujących. Zapach niesamowicie duszący, słodki, na tyle ciężki, że potrafiłam się wybudzić ze snu, bo zapach tak mnie drażnił i otwierałam okno. Na pewno nie jest to produkt dla początkujących, może jako podtrzymanie efektu samoopalacza sprawdza się lepiej, ale w tej roli go nie stosowałam. Na pewno nie sięgnę po niego ponownie.

Po pierwsze- pachnie oblednie, co jest rzadkością w tego typu produktach, po drugie- łatwiutko się wchłania, po trzecie- naprawdę ciężko sobie zrobić nim krzywdę, oczywiście należy pamiętać o wysuszonych miejscach, o wcześniejszym nawilżaniu, i właśnie z takim postępowaniem nie było żadnego problemu, balsam nakładałam na noc, co prawda rano czuć było delikatny smrodek ale naprawdę minimalny porównując do konkurencji, a efekt- bomba, serio, nie za mocno, nie za słabo, kolor absolutnie nie wpadał w pomarancz, tylko delikatny brązik, parę osób pytało mnie gdzie się tak opaliłam, naprawdę opalenizna po nim wygląda bardzo bardzo naturalnie, a można też warstwować sobie ten efekt, naprawdę polecam

Kupiłam balsam w hebe na promocji. Uwielbiam przed sezonem letnim nadać mojej skórze delikatnego koloru, i ten balsam spełnił moje wszystkie oczekiwania. Kolor jest delikatny, brązowy a nie pomarańczowy. Sprawia wrażenie skóry muśnietej słoncem bez pomarańczowych odcieni, kolor jest widoczny a jednocześnie bardzo delikatny efekt. Dodatkowo moja skóra nie jest przesuszona. Po paru godzinach pojawia się delikatny zapach samoopalacza, ale nie jest bardzo drażniący .

Jakoś w te lato nie opaliłam się za bardzo i tego mi bardzo brak:( samoopalaczy mam dość więc myślę balsam brązujacy. W hebe była promocja za 15zl. Balsam gęsty, zbity, wydajny, lubi bielić. Pachnie lekko hm orzechowo, potem trochę samoopalaczem. A rano o wow efekt dość mocny, widoczny. Ale bez plam, smug, niespodzianek. Zobaczcie jakie ładne nogi. Opalenizna dość ciepła, dla niektórych może być za pomarańczowa. Nie nakladalam na twarz. Co mnie drażni to te białe smugi przy rozprowadzaniu, być może przez to że produkt jest naturalny. To mój pierwszy kosmetyk only bio i przekonał mnie bardzo ;) brawa