Miałam w zapasach jeszcze ten peeling, choć wiem, że produkty marki siostrzanej Mokosh są już raczej trudno dostępne. Udało mi się złapać kilka ich produktów na wyprzedaży i właśnie kończę zużywanie. Ten peeling pozytywnie się wyróżnia i bardzo dobrze oczyszcza skórę. Może kiedyś jeszcze będzie okazja go zakupić pod jakimś innym szyldem albo marka wróci, bo pamiętam, że ich kosmetyki cieszyły się głównie dobrymi opiniami.
Na pierwszy rzut oka peeling wydaje się być mocny, a przynajmniej takie wrażenie sprawia w słoiczku. Ma bowiem postać gęstej, białej pasty, w której widać bardzo dużo malutkich ciemniejszych kropeczek. I prawdą jest, że peeling solidnie wygładza i oczyszcza, ale nie jest bardzo agresywny, a przynajmniej jeśli stopniujemy masowanie i nie trzemy nim mocno po twarzy. Peeling początkowo wydaje się aż nazbyt gęsty, wręcz tępy, ale dobrym sposobem jest mocniej zwilżyć dłonie, wtedy staje się rzadszy i łatwiej nim operować. Bardzo łatwo go zmyć, a do tego zostawia skórę matową w dotyku.
Słoiczek jest niewielki, ale całkiem wygodny. Wydaje się być dobrym wyborem do gęstej formuły peelingu. Sam produkt jest w miarę wydajny. Zwłaszcza jeśli nieco rozrzedzimy go z wodą, aby uzyskać nieco lżejszą postać, za pomocą której łatwiej masować twarz.
Oczyszczenie i wygładzenie skóry są naprawdę bez zarzutu. Twarz od razu po umyciu jest jaśniejsza, idealnie gładka i przyjemnie matowa pod palcami. Mimo zawartości łagodnych składników typu naturalne oleje i ekstrakty, jest to jednak według mnie peeling raczej do cer mieszanych i tłustych, bo potrafi lekko podsuszyć. U mnie w strefie T wszystko było ekstra, ale skóra na policzkach z czasem zaczęła “ciągnąć”, gdy używałam peelingu regularnie. Nie było to mocne przesuszenie, ale takie delikatne ściągnięcie skóry, które wiem, że z czasem by się wzmogło, ale zaczęłam używać peelingu nieco rzadziej i wszystko dzięki temu było pod kontrolą. Peeling pomimo swojej niekwestionowanej mocy nie podrażnia, nie miałam nigdy po nim zaczerwienionej skóry. Świetnie likwiduje wszelkie nierówności na powierzchni skóry i nie wzmaga stanów zapalnych, a czasem mam plamki po jakiejś krostce, która długo się goi.
Zapach jest dla mnie akurat mało atrakcyjny, ale w zasadzie to nie czuć go zbyt mocno. Jest trochę kredowy, taki pudrowo-suchy, jałowy. Czuję go w pierwszej fazie masowania, a potem albo nos się przyzwyczaja, albo po prostu szybko znika.
Może nie jest to jakiś zaskakujący właściwościami złuszczający kosmetyk, to jednak wszystko jest tu na swoim miejscu. Dla mnie był naprawdę w porządku, chociaż musiałam obserwować stan skóry, bo zbyt częste używanie trochę wysuszało. Daję jednak z czystym sumieniem 4 gwiazdki, bo przyjemnie mi się go używało.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie