AA Wings of Color So Glossy Lipgloss (Błyszczyk do ust) 

Już od dawna szukałam błyszczyka który nada moim ustom efekt wow i o to znalazłam ten. Błyszczyk ten jest nie do zastąpienia od pierwszego użycia po prostu się w nim zakochałam. Kolor na tyle intensywny że subtelność jego zwraca uwagę nie jednej osoby. Ma swoje przyciąganie dlatego go kocham - nie zliczę ile komplementów dostałam za każdym razem kiedy po niego sięgam. Ważne jest to że się nie klei a to jest ogromna zaleta.

Uwielbiam lekki, rozświetlający i subtelny makijaż. Ten błyszczyk dajr efekt optycznej objętości bez nieprzyjemnego klejenia, którego w błyszczykach nie lubię. Ma lekką konsystencję. Dobrze rozprowadza się na ustach. Nie pozostawia uczucia lepkości. Aplikator w kształcie łezki z dziurką w środku umożliwia precyzyjne nałożenie produktu na usta. Usta po nałożeniu błyszczyku mają piękny połysk. Są miękkie. Błyszczyk daje komfort, gdyż nie klei się.

Błyszczyk ten polecała pewna influencerka, więc postanowiłam go kupić. Kosztował około 30 zł w Rossmanie, więc nie jest z tych najtańszych. Ładnie pachnie truskawką, jak czekolada o tym smaku. Opakowanie nie jest najlepsze. Po pewnym czasie naklejka bardzo nieestetycznie odchodzi od buteleczki, a sam błyszczyk może się delikatnie rozlewać. Ma lekką konsystencję i nie klei się na ustach, jednak mam wrażenie, że nie do końca estetycznie wygląda. Odcień ten ma delikatne drobinki. Ja z pewnością nie kupię go ponownie.

Nie wiem co mnie pokusiło aby kupić ten błyszczyk .Złapałam się za głowę kiedy zobaczyłam paragon-32zł. Tyle to nawet szkoda mi wydać na jakąś elegancką szminkę a gdzie dopiero na błyszczyk. Chyba w ferworze zakupów nie doczytałam etykiety z ceną albo byłam zamyślona. Kosmetyk nie ma ani pięknego opakowania, ani cudownego zapachu i nawet kolor który mam Golden Gate nie robi na ustach wielkiego wow. Zazwyczaj stawiam na błyszczyki w kolorze przybrudzonego różu albo delikatnej fuksji . Ten odcień jest lekko pomarańczowy z mikroskopijną drobinką której na ustach nie widać. Nadaje wargom mokrego lustrzanego połysku i za to akurat daje plusa. Jest odpowiednio gęsty ale nie klei się na ustach. Aplikator w formie łezki z dziurka w środku to mój ulubiony wariant. Podsumowując Błyszczyk naprawdę powiększa usta za sprawa efektu tafli . Dzięki zawartości kilku olejów nawilża je i przywraca komfort przesuszonej skórze. Jest wydajny a trwałość ma standardową jak to błyszczyki. Można go nakładać bez użycia lusterka bo kolor jest delikatny i nie widać nawet jak nałożymy nierówno Tylko ta cena z kosmosu. Zwykły przyzwoity kosmetyk który powinien kosztować maksymalnie 15zł.

Blyszczyk zakupilam kompletnie pod wplywem impulsu. Spodobal mi sie wyglad opakowania i kolorki jakie oferuje aa. Wybralam odcien london fog, ktory idealnie nadaje sie dla ust o srednim, lekko rozowym odcieniu. Blyszczyk uzywam zawsze w polaczeniu w uprzednia warstwa pomadki na ustach, wiec nie wypowiem sie dokladnie o samym uczuciu produktu na ustach. Ma bardzo dekiltakny zapach, wiec bedzie idealny dla osob wrazliwych na mocne aromaty. Latwy do nalozenia, ma drobinki ktore swieca sie na wiele kolorow, co bardzo ladnie wyglada w cieplym swietle. Szybko sie go zjada, ale to naturalne w takiej strefie cenowej produktu. Moim zdaniem produkt wart jest zakupu, do przetestowania i sprawdzenia, ale ja sama raczej nie zakupie go ponownie, przynajmniej nie w odcieniu ktory juz kupilam. Po przeczytaniu kilku recenzji zaintrygowal mnie czerwony koor tego blyszczyka, wiec raczej skieruje sie w ten odcien przy nastepnej wizycie w drogerii.

Szukałam błyszczyku w naturalnym kolorze, który nie byłby perłowy - nie ma nic gorszego, niż brokacik pozostający na wargach po tym, jak reszta błyszczyku już zginęła. A mam wrażenie, że takich jest mniej. Z zadowoleniem znalazłam ten na półce wyprzedażowej - kosztował 8 złotych. Mam odcień 23 "Italian ice cream" - to właśnie taki nudziak, zbliżony do koloru warg. Jak się przyjrzeć w świetle, to coś tam w nim migocze, ale na ustach tego nie widać. Prezentuje się bardzo ładnie, daje dobry połysk, a przy tym jest lekki. Nie jest bardzo gęsty ani lepki - jak na błyszczyk. Nie wylewa się poza kontur ust. Nie wysusza, a wręcz natłuszcza. Pacynka ma trochę śmieszny kształt, jak zwinięty tulipanek, nie spotkałam się z takim do tej pory, ale nakłada się nią kosmetyk całkiem precyzyjnie. Problem jest z tym, że po jakimś czasie zaczął wylewać się z opakowania. Nie są to oczywiście duże ilości, ale wystarczające, aby ubrudzić dłonie i kosmetyczkę. Pachnie ślicznościowo - słodkim owocem, może być, że to dojrzała poziomka. :-) Cena regularna wydaje mi się być wygórowana, takiej bym nie zapłaciła, pomimo dobrej jakości i ogólnego zadowolenia z tego błyszczyku.

Opisuję kolor 15 Golden Gate. To właściwie mój pierwszy błyszczyk od lat, bo cały czas używałam szminek i jestem zachwycona! Super pachnie (słodko, jakby poziomkowo), przyjemnie się aplikuje, usta nie są klejące, ale i tak najlepszy jest efekt - błyszczyk nadaje ustom baaaardzo delikatnego koloru, za to mnóstwo blasku i efekt mokrych ust! :) W przeciwieństwie do większości moich szminek, nawet tych rzekomo pielęgnujacych, ten błyszczyk pozostawia usta miękkie i wygładzone, bez wysuszonych skórek. Fakt, szybko się zjada, ale mam go zawsze przy sobie i po prostu aplikuję ponownie :)

Kupiłam w promocji za nieco powyżej połowę ceny regularnej - normalnie byłoby to dla mnie stanowczo za dużo jak na błyszczyk. Jednak postanowiłam zaryzykować, gdyż lubię produkty AA do ust oraz znalazłam w skromnej gamie kolorystycznej (tylko 5 odcieni) idealny nudziak - nr 22 Sahara Sand z delikatnymi złotymi drobinkami. Pierwsze wrażenie przed aplikacją jest bardzo pozytywne - opakowanie jest eleganckie i solidne. Wydaje się, że skrywa dużą objętość. I rzeczywiście - aż 6 ml. W porównaniu z innymi opakowaniami o tym kształcie, tutaj tubka wewnątrz się nie zwęża, więc skrywa dobre 1,5 ml więcej niż w np. Eveline Lip Maximizer. Zaskoczeniem też jest serduszkowy aplikator, lekko wygięty do góry, co jest zaskakująco wygodne. Sama gąbeczka jest miękka i nabiera dobrą ilość produktu. Precyzyjnie można wyrysować nią nawet kontur. Zapach i smak są dla mnie przyjemne, ale mało wyczuwalne. Wspominany przez producenta aromat poziomek wyczuwam tylko po odkręceniu pomadki, ale przy aplikacji i noszeniu już nie. Nie ma żadnego efektu mrowienia czy pieczenia. Za to jest niesamowite nawilżenie i wygładzenie, zmiękczenie ust - rewelacja. Efekt ten utrzymuje się bardzo długo - kilka godzin. Jest to więc błyszczyk bardziej pielęgnacyjny niż kolorowy. Nie można się też zrażać, gdy przy pierwszej aplikacji błyszczyk dosłownie zniknie z ust. Kolor jest bowiem delikatny (przynajmniej odcień nr 22 Sahara Sand) i jak sam producent informuje - transparentny. Dodatkowo usta najpierw pochłoną pielęgnację - nawilżenie i odżywienie. Dopiero druga aplikacja pokaże moc tego błyszczyka w zakresie koloru i blasku. Jednak dalej będzie to subtelny efekt. Zyskuje na wyrazistości w sztucznym świetle, dzięki rozświetlającym drobinkom. Być może wynika to z testowanego koloru, który bardzo scala się z kolorem warg. Przy kolejnej promocji spróbuję wypróbować jeszcze inny, być może bardziej napigmentowany kolor - nr 15 Golden Gate. Chyba nie będzie on miał drobinek. Wrócę z aktualizacją. Trwałość jak na błyszczyki jest nawet duża. Nie odbija się bardzo na kubku. wynika to pewnie z jego trochę olejowej konsystencji i braku mocnej pigmentacji. Błyszczyk wtapia się pielęgnacyjnie w usta, tworząc miłą warstwę odżywczą, przez co dłużej się utrzymuje niż bardziej wodne taflowe błyszczyki. Nie lepi się. Jest bardzo komfortowy w użytkowaniu. Stanowi idealny pielęgnacyjny i nabłyszczający oper na pomadkę czy konturówkę. Nie wychodzi poza obrys warg. Z przyjemnością do niego wrócę i wypróbuję jeszcze jeden odcień Golden Gate, chyba już ostatni nie wpadający w różowe tony. Szkoda że kolorystyka nie jest bardziej rozbudowana. Za to wyjątkowo marketingowy opis producenta zgadza się z wrażeniami, co jest miłym zaskoczeniem.

Posiadam kolor American Pie i jest to piękny czerwonawy odcień bez drobinek - co bardzo mi przypadło do gustu! Bardzo ładna tafla na ustach, fajnie się nakłada, nie jest mega klejący i ciągnący. Moim zdaniem bardzo ładny odcień czerwonego. Nawet trwały, ale wiadomo to jest standardowy błyszczyk, więc w ciągu dnia się zjada :)