Nie jest to typ mocno dociążajacy emolientowy, ale wygładza i zmiękcza. Opiera się przede wszystkim na wygładzającym kwasie,ekstrakcie z centella i aminokwasie jakim jest arginina. Bliska idei masek i odżywek określanych jako bonding
Trafiła do mnie w formie gratisu w mniejszej pojemności, kiedy to wykupiłam pół internetowej drogerii z Kerastase i Redken ;), analizowałam składy masek Kerastase i pełnowymiarowe wybrałam dwie inne, plus odzywke Genesis,do której będę wracać.
Tu się wahałam na tą wersją, ale biorąc zestaw Redken (niebawem zabiorę się za ich recenzje),również oparty na kwasie na tę się już nie zdecydowałam, bo zawiera kwas,a i tak czy siak trafiła do mnie w mniejszej pojemności ;).
Jest to bardzo wydajny produkt,z resztą jak wszystkie maski Kerastase z jakimi miałam do czynienia,dużo jej nie potrzeba.
W przeciągu ponad dwóch miesięcy używałam ją co któreś mycie,a w celu konkretnego testu przez tydzień co każde i do tego pory zużyłam 2/3 opakowania 50 ml. Także wydajność na pewno jest jej mocną stroną.
To nie jest typ maski, którą aplikuje się na bogato, nie ma potrzeby, tym bardziej,że nie jest to dociażajacy emolient, ale kosmetyk wygładzający i nabłyszczający włos,do tego zmiękczający i jak mniemam zamykający łuski.
Nie zauważyłam większej różnicy w jej działaniu zależnie od ilości,bardziej od typu oczyszczenia włosów i czasu,który na nich pozostaje (około 20-30 minut,to dobry czas).
Niestety zupełnie nie odpowiada mi zapach, dla mnie jest duszący,zbyt kwiatowy ostry, w ogóle nie mój typ,ale na szczęście długo na włosach się nie utrzymuje.
Kolor perłowo różowy,średnio gęsta konsystencja,trochę bardziej w stronę leistej,łatwo się rozprowadza,częściowo we wlos wchłania i spłukuje.
Nie aplikuje jej przy głowie, strąków mi nie robi,ale zawartość amodhimeticone w składzie sprawia,że za bardzo nie chce żeby była aplikowana przy skalpie.
Moje włosy są z natury skręcające się, na długości średnioporowate, przeszły sporo, końce szybko robią się wysokoporowate,do tego są rozjaśnianie i średnio grube. Są to włosy,które przez zniszczenie ich,które już w dużym stopniu jest opanowane (jeszcze tył czasem niedomaga) mają większą potrzebę protein, a na pewno emolientów z racji ich skrętu.
Maska protein nie ma, emolienty raczej lekkie, ale sprawia,że nie są spuszone, końcówki nie są szorstkie, potrafi wydobyć z nich blask. W składzie jest lekki emolient (przynajmniej dla moich włosów), ekstrakt z wąkrotki azjatyckiej, który lekko tonizuje i nawilża włos, kwas mlekowy oraz arginina,która jest aminokwasem. Do tego lekko silikon jakim jest amodhimeticone,który łatwiej wypłukać szamponem niż dimethicone,które potrzebuje już sls-owego lub kwasowego mocniej oczyszczającego szamponu.
Kiedy używam delikatniejszego szamponu (bez sls), a po emolientowego serum, bywa dla nich wystarczajaca, wyglądają jak gładki zdrowy włos,ale dla mnie zbyt sypki, końcówki widać,że coś jeszcze by przyjęły,to jest taki efekt jakby włosa naturalnego, który jest w miarę w formie,nie podkręconego jakimś kosmetykiem,który np zdefiniuje fale i loki,dociążonego na tyle żeby końcówki nie różniły się od długości,dla mnie czegoś tu brakuje kiedy stosuje ja solo, na szczęście włosów nie prostuje.
Przy mocniej oczyszczającym szamponie widać,że owszem jest ta gładkość czy połysk,puch jest mniejszy,ale włos zbyt fruwa, co przy włosach falowanych i skręcających się takie fajne już nie jest ;), sypkość niekoniecznie jest przy nich celem samym w sobie jak przy innych typach włosów.
Zazwyczaj nakładam ja pod czepek,trzymam tak z 30 minut,bywa,że dlużej.
Za to w połączeniu z innymi kosmetykami, jak jakiś humektant,proteiny, olejek (anwen do wysokoporów),zależnie od potrzeb i dopiero ta maska, robi się fajny końcowy efekt, jest wtedy tak jak powinno być, skręt zdefiniowany, włos pełniejszy i mocniejszy, dociążony, wychodzi też połysk,gładkość i miękkość.
Myślę,że przy włosach farbowanych,nawet i rozjaśnianych, ale mniej wymagających,niż moje, na pewno może być to fajny końcowy efekt,kwestia potrzeb włosów na dany moment i ich stanu czy wymagań.
W moim przypadku ta maska,to dodatek do innych, także ciesze się,że trafila do mnie mniejsza pojemność, mogłabym czuć się nie do końca usatysfakcjonowana.
Ma u mnie 4, obietnice producenta po części są spełnione, rzeczywiście włos wygląda jakby wypełniony,bo po prostu jest gładszy,nie jest to wypełnienie jak przy proteinach czy humektancie, czegoś mi tu jeszcze brakuje.
Porównując ja do odżywki Kerastase Genesis, to Genesis daje dużo większą miękkość i bardziej niweluje puch, a do tego dana przy głowie (a nie ma silikonów) podkręca wzrost.
Maska Chroma Filler bardziej wygładza,ale mniej zmiękcza,wygładzenie kwasem na pewno w jakiś sposób ten włos kiełzna, a mniej odstające łuski najwidoczniej mogą sprawiać,że włos zachowuje się jak mocniejszy i bardziej odporny.
Ciekawa jestem, czy po prostu nie prościej kupić tu odzywkę z serii,bo pewnie nie ma silikonu (nie sprawdzałam),a danie jej na długości mogłoby przed użyciem peh-owych "koktajli" fajnie uelastycznic włos, wygładzić, dać taki podkład,o ile kwas nie zamknie im dostępu,więc to rzecz do przemyślenia, do tej pory raczej dawałam ją po nich.
Warto też zastanowić się czy zbyt częste kwaszenie nie ma wpływu na kolor, z jednej strony użyta raz na jakiś czas może dać połysk temu kolorowi, zabezpieczyć przed wypłukiwaniem,ale wydaje mi się,że stosowana zbyt często może go już potem wypłukiwać.
W przypadku jasnych włosów to jest na pewno mniej dotkliwe, często ich ton i żółknięcie nadają im ciemniejszą barwę i jest to na plus,ale ciekawa jestem jak to się ma w przypadku ciemnych farbowanych włosów.
Badz co bądź to maska,do której jeśli wrócę,to raczej w mniejszej pojemności, do użytku co któreś mycie, nie czuje się przekonana do zakupu pełnoprawnego opakowania, tym bardziej,że Redken oparty również na kwasie bardziej ten włos dociąża,jest gęstszy, bardziej wydajny,a cena jest mniejsza.
W drogeriach widzę,że można spotkać też już całkiem niezły wybór kosmetyków z kwasami,aminokwasami i ekstraktami,wystarczy zagłębić się w sklady.
Całkiem skuteczny zestaw aminokwasów w dużo większej ilości odnalazłam w boosterze z Bioelixir,który w porównaniu do ceny tej maski kosztuje grosze,a ekstrakt z wąkrotki też spotkamy w niejednej masce czy odżywce.
To już tylko kwestia wyboru po co sięgniemy,nie wątpię,że ta maska przysłużyła się niejednej osobie i może być sztosem,bo to generalnie dobra maska, Kerastase ma naprawdę dobrze skomponowane serie do włosów, kwestia potrzeb włosów.
Dla mnie do tej pory jako szampon wygrywa ten z serii Resistance (jasnozielony);
jako zmiękczającą i podkręcająca wzrost odżywka- Genesis ;
jako maska zachowująca się jak proteinowo-nawilzajaca z opcją dawania przy skórze i wzmocnieniu oraz podkręceniu wzrostu- Definisgue.
Testuję jeszcze maskę z serii Resistance Architect,ale potrzebuje jeszcze czasu i sposobu na nią.
Myślę,że zanim zdecydujemy się na zakup pełnoprawnej maski warto po 1 przestudiować skład, po 2 zaopatrzyć się w mniejsze ich wersje, czasem jak i ja możemy po prostu dostać je w jakiejś internetowej drogerii w gratisie, po 3 przemyśleć temat jak te składy rzeczywiście działają żeby dobrać je do swoich potrzeb,bo dobrze dobrane Kerastase, które pomimo mniej "naturalnych" składów, (które też nie zawsze są takie super dla każdego włosa), to już wyższa ukierunkowana półka w pielęgnacji,tylko trzeba trafić na właściwą opcje dla nas.
Zalety:
- Wydajna maska, żeby była skuteczna nie ma potrzeby aplikować jej dużo.
- Łatwo się rozprowadza,częściowo wchłania.
- Działanie w stylu bonding.
- Wygładza, dzięki temu włos jest trochę bardziej mocny i elastyczny, gładszy i odrobine bardziej miękki i nawilżony.
- W składzie kwas mlekowy, arginina (aminokwas), ekstrakt z wąkrotki azjatyckiej.
Wady:
- Mimo,że posiadam średnio grube włosy niekoniecznie je dociąża,zabrakło mi tego.
- Dla mnie zapach jest duszący i drażniący, zbyt kwiatowo -ostry.
- Cena, patrząc po obecnej konkurencji na rynku już całkiem wygórowana.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie