Floslek So fruity, Sorbet do rąk wygładzający `Żółte owoce` 

Nie wiem kto to wymyślił, ale ten kosmetyk to porażka. Ani to krem ani żel tylko jakaś klejąca żółta maź. Zapach niby ok, ale po nałożeniu na skórę chcę się to od razu zmyć. Mamy takie lepkie ręce. Miałam to za darmo w gazecie więc ani grosza nie zapłaciłam za to na szczęście. Nie polecam.

Nie, nie, nie - to mówię temu kosmetykowi. Sorbet do rąk So Fruity od Floslek. Ten sorbet do rąk „robi” takie dziwne uczucie. Dla mnie nakładanie tego „kremu” jest wręcz nieprzyjemne. Formuła jest trochę żelowa, szybko się wchłania, ale zostawia przez chwilę uczucie klejenia się i właśnie czegoś takiego niekomfortowego. Jak użyłam tego kremu na noc, to rano myjąc ręce czuję, że coś zmywam. Producent pisze, że „pozostawia efekt przyjemnego orzeźwienia” - ja niestety tego nie doświadczam. Wygładza dłonie. Z przodu opakowania jest ikona gruszki i maliny albo winogron(?) oraz podpis „żółte owoce”, a z tyłu napis, że pachnie winogronami. Jakoś ten przód z tyłem mi się nie łączy. A jak dla mnie pachnie? Czymś dziwnym. Ani ładne, ani brzydkie - dziwne. Może po chwili ten zapach trochę przypomina winogrona, ale chyba gdybym tego nie przeczytała, to bym tak nie pomyślała. :p Na opakowaniu są oznaczenia, że produkt nie zawiera laktozy ani glutenu. Na pewno są nietolerancję pokarmowe na te składniki, ale z tego co się zorientowałam, to przy kontakcie ze skórą (a to jest produkt do rąk), to reakcje nie występują. Ewentualnie u osób z nadwrażliwością na gluten może dojść do reakcji skórnych, ale jest to bardzo rzadkie. Piszę to, ponieważ zastanawiam się po co robi się takie oznaczenia na kosmetykach.

Ten "sorbet" do rąk kupiłam z jakąś gazetą. Nie wiem czy sama bym po niego sięgnęła, choć po zapachu - pewnie tak :D Pachnie jak dla mnie super, takie świeże słodkie wingoronko. Ale na tym plusy się kończą :D Sorbet jest wygładzający, co w sumie jest prawdą -- okleja Wasze dłonie jakby dodatkowa warstwa, więc efekt wygladzenia jest Ale jednocześnie ta warstwa jakby sciaga mi skore, choc nawet nie do konca. Bo skora jest lekko nawilzona, ale pozostaje na niej takie dziwne uczucie czegos. Dlugoterminowo tez nie uratuje Waszych dłoni. Moze latem, ok - zima, w ogóle sie nie sprawdzi. Potrzebujecie mocniejszych zawodników. Wykorzystam, ale nie kupię ponownie

Z opakowania dowiadujemy się: "Szalenie owocowy sorbet do rąk zachwycający zapachem soczystych winogron ugasi pragnienie skóry i przypomni radosne i kolorowe chwile" i faktycznie tak jest! Wiecie co mi ten krem przypomina? Ten słynny winogronowy napój z lat 90. Nie był on zbyt prozdrowotny, to na pewno, ale za to jak smakował i pachniał! Zapach tego żółtego słodziaka zabrał mnie na chwilę do czasów dzieciństwa. Co do działania kosmetyku to jest średnie. Chyba moja skóra rąk jest zbyt wymagająca. Gdy nakładam go odrobinę to nawilżenie i ukojenie działa przez chwilę. Gdy nałożę nieco więcej to lepi się, nie chce wchłonąć, ale wciąż nie przynosi większych efektów. W dodatku opakowanie po paru użyciach tuż przy zamknięciu pękło i przy każdej próbie wyciśnięcia kremu, miałam dwie strużki... Cóż, do torebki już go schować nie mogłam, bo strach. Niestety nie wiem, czy u mnie to było pechowe opakowanie, czy cała partia taka, czy ogólnie każde opakowanie ma skłonności do pęknięć, bo zużyłam tylko jedno. Chyba już nie kupię tego sorbetu, chyba że zatęskni mi się za winogronowym zapachem. :)