Oj, cóż to za okrutne rozczarowanie! To miała być karmelowo-waniliowa przyjemność dla ciała i zmysłów, a dostajemy niestety marną namiastkę peelingu, która zostawia uczucie niedosytu. Oj, Lirene się tutaj nie popisało i w kategorii peelingów cukrowych ten stanowi bardzo, bardzo słabą propozycję. Niestety nie mogę polecić, ten produkt to dla mnie duży kosmetyczny zawód.
Największa porażka to zapach. Uwielbiam ciepłe, karmelowe zapachy w kosmetykach i jak widzę słowo “karmel” to na 99% taki kosmetyk wpadnie do mojego koszyka. Tutaj, po odkręceniu wieczka, uderzył mnie zapach rozczarowania :D Dziwna, mało atrakcyjna mieszanka mdłej wanilii ze słodkawym, rozpuszczonym w wodzie cukrem. Karmelu nie ma tu nic. Dla mnie peeling pachnie jak zleżałe waniliowe perfumy, z których wyparowała większość aromatu i nabrały takiej wilgotnej, mdłej aury. Nie jest to na szczęście zapach odrzucający, powodujący mdłości, ale nie ma nic wspólnego z opisem i po prostu nie jest ładny. O tyle dobrze, że nie zostaje na ciele i czuję go tylko podczas używania kosmetyku.
Produkt zamknięty jest w plastikowym słoiczku z nakrętką, co pozwala na wygodne wyjmowanie dłonią. Opakowanie jest w porządku, chociaż nakrętka po otwarciu trochę słabo trzyma i nie wiem czy peeling by przetrwał np. podróż, bo jest duże ryzyko, że coś wycieknie. Słoiczek jest niewielki, mi wystarczył na 5 użyć. Niewielka pojemność w tym przypadku była akurat plusem, bo nie polubiliśmy się i nie tęsknię za nim po zobaczeniu dna.
Sam peeling ma postać mokrej pasty z drobinkami. W dotyku jest wilgotny, nie osypuje się, dzięki czemu można go w miarę wygodnie nałożyć na ciało. Jest w nim sporo drobinek, ale szczerze mówiąc to działanie peelingujące jest znikome. Peeling bardziej masuje skórę, drobinki są zatopione w tej gęstej, mokrej masie, która niweluje ich moc i mamy wrażenie jakbyśmy się myli żelem peelingującym tylko o gęstszej, bardziej zwartej konsystencji. Owszem, po umyciu skóra jest nieco gładsza, ale jeśli ktoś oczekuje porządnego złuszczenia to zdecydowanie nie ten adres.
Wśród wielu minusów jest jednak coś pozytywnego: peeling bardzo dobrze odżywia skórę. Łatwo go zmyć z ciała, ale zostawia skórę zregenerowaną, delikatnie jakby natłuszczoną, chociaż w dotyku w żaden sposób się nie klei. Skóra jest nawilżona, odprężona, miękka, tylko... no właśnie, efektu peelingującego jest tu niewiele.
Przyzwyczaiłam się do peelingów cukrowych, które naprawdę widocznie złuszczają, aż czuć jak skóra staje się jedwabiście gładka. Temu peelingowi od Lirene do takich efektów niestety sporo brakuje, chociaż najbardziej to jestem rozczarowana zapachem i przyjemnością używania, a nie działaniem. Z ulgą się z nim żegnam.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie