Kolor nr 10 Easygoing jest bardzo ładny, ale błyszczyk ani nie mrowi, ani tym bardziej optycznie nie uwydatnia ust.
Uwielbiam błyszczyki dające efekt mrowienia, a tym samym lekko uwydatniające usta. Mam swoje ulubione w tej kategorii, obecnie jest to pozycja od marki L’Oreal, ale ponieważ lubię badać rynek to sprawdzam różne warianty od różnych marek. Z marką Claresa już się troszkę znamy, niektóre kosmetyki okazały się być bardzo fajnymi pozycjami, niektóre wypadają gorzej, ale generalnie marka wygląda w moich oczach przyzwoicie.
Na ten błyszczyk zdecydowałam się podczas szalonych wyprzedaży w Hebe.
Zapakowany jest w bardzo proste, wąskie opakowanie okraszone srebrną nakrętką i wymowną grafiką chilli. Sam aplikator też jest dosyć mały, ale dobrze nakłada się nim produkt, choć czynność, dla uzyskania odpowiedniego dla mnie nasilenia koloru, kilkukrotnie powtarzam. Konsystencja „błyszczykowa”, ale nie obkleja, nie zlepia ust. Błyszczyk jak to błyszczyk, nie jest do końca kryjący, ale też jego transparentność w przypadku koloru nr 10 nie jest duża. Dość mocno zasłania naturalny odcień warg. Co do samego koloru, to ten Easygoing naprawdę trafia w moje gusta, szczególnie teraz, jesienią. Na moje oko najlepiej obrazuje kolor opisanie go jako mixu mlecznej czekolady z brudnym różem, choć w tę stronę brudnego różu skręca bardzo subtelnie.
Legendy głoszą;), że za sprawą odpowiedniego składu powinien piec, szczypać, a tym samym nieco uwydatniać wargi. Przechodząc tym samym zgrabnie do działania i efektów…
…u mnie ani nie mrowi, ani nie szczypie, ani nie uwydatnia. Owszem, komfortowo się go nosi, a kolor jest szalenie twarzowy, ale efektu chilli nie ma nawet w najmniejszym stopniu. Po prostu nic, kaplica. Zastanawiałam się nawet, czy moje wargi po innych błyszczykach tego typu są już tak przyzwyczajone, ale L’Oreal, pomimo stosowania non stop miesiącami, nadal szczypie dość wymownie, a tu totalnie nic. W kwestii właściwości promowanych przez producenta jest to więc dla mnie całkowita klapa.
Jednocześnie, jak wspomniałam, wybrany kolor jest bardzo ładny, ale sam produkt nie jest także wybitnie trwały. Znika z ust dosyć szybko w porównaniu z innymi znanymi mi błyszczykami. Przy okazji jednak nie szkodzi w żaden sposób wargom, po zniknięciu produktu te są ładne, a dłuższe stosowanie nie przysparza żadnych suchości itp., mam wrażenie, że błyszczyk nawet lekko pielęgnuje usta, a zapoznając się ze składem stwierdzam, że są ku temu pobudki ;)
Niestety, pomimo ładnego koloru błyszczyk nie zapewnia nic z tego, co głosi etykieta. W związku z tym nie zakupię ponownie, jednak ze względu na niską cenę zakupu nie ubolewam nad tym, że go wypróbowałam. Odcień nr 10 z chęcią zużyję do końca tej jesieni, choć będę musiała często nanosić poprawki ;)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie