Jak ja lubię takie kosmetyki. Proste, skuteczne, polskich marek. Marce Bielenda ufam. Wyrobiła sobie u mnie naprawdę dobre zdanie i mogłabym na palcach jednej ręki policzyć ilość produktów, które gdzieś tam kiedyś mogły mnie nieco zdenerwować czy tam zawieść. To serum do nich nie należy. Kupiłam je na promocji w Rossmanie. Potrzebowałam go na już. Po ostatnich stresach moja skóra przeszła małą regresję. Wystarczy nieco mocniejszy żel do mycia i pyk, ściągnięcie gwarantowane. Do tego cała masa podrażnień (przez stres), pogoda w kratkę i bariera hydrolipidowa leży i kwiczy. Z tym serum można ją całkiem ładnie podbudować, dać kopa. Jest bezpieczne, lekkie, wchłania się bardzo szybko, nie zostawia irytującej warstewki. Naprawdę jest dobrze.
Opakowanie
Serum jest przelane do szklanej, małej i przezroczystej buteleczki o pojemności 30 ml. Co do etykiety, to troszkę tych napisów producent umieścił, ale to co najważniejsze jest czytelne. Nie jestem fanką kosmetyków w przezroczystych opakowaniach, bo zawsze mam obawy, że kontakt z promieniami słonecznymi wpłynie na ich stabilność. Dlatego zawsze wolę jeszcze dodatkowo je trzymać w oryginalnym kartonie. To serum akurat cały czas było w zaciemnionym miejscu, nie odnotowałam zmiany konsystencji/koloru/zapachu.
Wydobywanie kosmetyku odbywa się przy użyciu szklanej, dość długiej pipety, która wzorowo zasysa płyn. O jak ja nie lubię się namachać podczas aplikacji. Tutaj jedno zaciśnięcie miękkiego "dzióbka" i mamy wystarczającą ilość do nałożenia na całą twarz/szyję.
Sam kartonik, w którym kupujemy serum jest klasyczne, z okienkiem, przez które widać buteleczkę z serum. Wygląda nieco aptecznie, może sugerować, że jest to dermokosmetyk. Ale czy są to przesadzone zachwyty i skojarzenia? Czy ja wiem. Pod kątem działania jest naprawdę super, więc nikogo ani niczego tutaj nie obraziłam.
Konsystencja i zapach
Serum jest półprzezroczyste. Widać, że ma lekki niebieski kolor. Nawet po wylaniu go na dłoń. Ale spokojnie, po nałożeniu na twarz nie ma wrażenia trupiej skóry :> jest też nieco wodniste, ale nie przelewa mi się przez palce podczas nakładania. Ma w sobie jakąś lekką gęstość. Pachnie świeżo, może trochę męsko, jak zawieszka morska. Nie jest to mocny zapach, jest mi zupełnie obojętny. Ulatnia się zaraz po nałożeniu.
Działanie
W ogóle jakie to serum ma fajny skład. Przede wszystkim trehaloza, tripeptyd miedziowy i kwas hialuronowy. Zaczynając od pierwszego - zauważyłam, że ten składnik całkiem ładnie zniwelował u mnie to paskudne uczucie ściągnięcia po myciu buzi. Naprawdę widzę poprawę pod tym kątem, mimo że nie posiadam aktualnie jakiegoś bardzo łagodnego żelu do mycia twarzy. Muszę tutaj się zatrzymać na chwilę i dodać, że serum stosuję regularnie, od ponad miesiąca, co 2-3 dni, zawsze na wieczór i na tonik. Wtedy "siada" idealnie. Dostałam kiedyś taką wskazówkę, że kwas hialuronowy powinno się kłaść na nieco zwilżoną skórę i wtedy działa tak, jak powinien - czyli nawilża i po wyschnięciu nie zostawia skóry suchej na wiór. I tak rzeczywiście jest. Oczywiście na koniec pielęgnacji kładę krem i wtedy mam najlepsze efekty.
No dobrze, wracając jeszcze do składu - nawilżenie już oceniłam. Jest naprawdę dobre. Rano, po przebudzeniu skóra ewidentnie jest pobudzona do życia, suchych skórek brak, podkład wygląda pięknie. Jest młodzieńczo, świeżo, oh i ah.
No i na samym końcu mamy tripeptyd miedziowy. Ogólnie słyszałam wiele dobrego na jego temat, że ładnie napina skórę i poprawia jej elastyczność. I też m.in to, że tylko drogie kosmetyki z tym składnikiem mają sens :> eh no i kogo tutaj słuchać. Ja nie wiem, czy to właśnie efekt tego tripeptydu, ale podczas korzystania serum z Bielendy nie narzekam na żadne podrażnienia, a te, które czasem się pojawią (głównie ze stresu) bardzo ładnie i szybko się goją. Skóra wygląda po prostu na zdrowszą.
Ja nie stosowałam go pod makijaż, tutaj najbardziej lubię prosty krem SPF i serum z witaminą C. Im mniej tym lepiej. Nie lubię całej masy warstw kosmetyków pielęgnacyjnych, na które mam kłaść podkład. Sprawia mi to dyskomfort po prostu. Ale naprawdę wierzę, gdy czytam, że innym pod makijaż sprawdza się idealnie. A to zapewne dlatego, że jest bardzo leciutkie. Wchłania się szybko. Nie zostawia tłustej/lepkiej warstwy, pewnie nie ma rolowania itp.
Naprawdę godny, drogeryjny kosmetyk, który na promocji kosztuje niewiele. Ma wielu zwolenników i ja oficjalnie też teraz do nich dołączam :) ode mnie wlatuje pełne 5 gwiazdek.
Zalety:
- wygodna, szklana butelka. Etykieta może się nieco zlewać, ale ogólnie da się dojrzeć najważniejsze info na temat produktu
- pipeta działa bardzo dobrze. Jedno zassanie wystarczy, żeby pokryć twarz/szyję cienką warstwą serum
- zapach delikatny, nieco morski, ale ulatnia się bardzo szybko po nałożeniu
- konsystencja wodnista, ale nie przelatuje przez palce podczas aplikacji
- tanie na promocji i dostępne od strzału stacjonarnie
- nie zostawia tłustej warstwy, nie jest klejące się
- nie wysusza skóry, ale ja zawsze kładę je na tonik. Wtedy wpada naprawdę godny poziom nawilżenia
- przy długotrwałym stosowaniu nieco niweluje problem ściągnięcia skóry po myciu jej żelem/pianką
- dobrze wpływa na jakieś tam pojedyncze podrażnienia - łagodzi je
- całkiem wydajne
- skóra staje się promienna i wygląda młodziej
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie