Yolyn Greenbiotic Ferment, Berry Berry Lady Face Shot Bardzo borówkowe serum do twarzy

Pastelowy fiolet kartonika ze złotym, metalicznym elementem graficznym opisany jest z jednej strony właściwościami a z drugiej krótkimi hasłami pod ‘Za co mnie pokochasz?’, w których między innymi znajdują się informacje o: -zachwycającym zapachu borówek -brak celofanu w celu minimalizacji plastiku -skoncentrowanym i szybkim działaniu serum. Wewnątrz krótkie przywitanie z użytkowniczką kosmetyku, które miło łechce kobiecą próżność, ale także podnosi na duchu w chwilach zwątpienia we własny wygląd. Szklana buteleczka o pojemności 20ml z podstawą z grubego szkła ze złotą grafiką, identyczną jak na kartonowym opakowaniu, ze szklaną pipetą osadzoną w białej zakrętce - sprawnie zaciąga kosmetyk i oddaje go podczas aplikacji. Zapach faktycznie bardzo borówkowy, słodki, przyjemny - kojarzy mi się z dżemem robionym przez babcię. Konsystencja niewiele gęstsza od wody, może ściekać przy aplikacji zbyt dużych kropli. Kolor kisielu z owoców leśnych w buteleczce, a na skórze ma odcień delikatnego różowego fioletu. Aplikowane na twarz po oczyszczaniu dawało leciutkie nawilżenie i ledwo widoczne rozświetlenie, ale nie zauważyłam zwiększenia elastyczności skóry. Nałożenie na niego kremu nawilżającego odrobinę podbijało rozświetlenie. Nie zauważyłam, by po jego użyciu makijaż wyglądał albo utrzymywał się lepiej. Mam wątpliwości co do stężenia składników, co niby działanie jakieś jest, jednak po opisie producenta spodziewałam się czegoś więcej. Biorąc pod uwagę pojemność buteleczki i niską wydajność stwierdzam, że może po zużyciu trzech buteleczek w ciągu trzech miesięcy zobaczyłabym coś więcej, ale po zużyciu jednego opakowania nie czuję tego kosmetyku i raczej już do niego nie wrócę, bo w podobnej cenie można znaleźć wiele produktów o znacznie mocniejszym działaniu.