Bielenda Blueberry C-Tox, Serum jogurt nawilżająco-rozświetlające 

Wygodne poręczne szklane opakowanie z pompką zawiera jogurtowe serum o mega lekkiej formule. Aplikacja tego produktu jest bardzo przyjemna. Niewielka ilość (dwie pompki) starcza na jedną aplikacje. To serum pachnie obłędnie! Przepiękny słodki zapach soczystej borówki towarzyszy przy każdym użyciu. Produkt potrzebuje dosłownie chwilki na wchłonięcie się. Pozostawia skórę minimalnie lepką, pięknie rozświetloną i nawilżoną.

Konsystencja tego serum jest kremowa, nadaje się równiez na dzien dla cery mieszanej. Pięknie pachnie, a zapach utrzymuje się cały dzień. Zauważyłam też obiecane rozświetlenie twarzy. Pojemność standardowa 30ml, nie ma problemu z wydobyciem produktu, aplikacja za pomocą pompki, co przy tej konsystencji jest na plus.

To już kolejny produkt od Bielendy ,z którym bardzo się polubiłam. Tym razem jest to serum nawilżająco-rozświetlające. Produkt jest zapakowany w szklane opakowanie z pompką. Grafika jest bardzo ładna ,schludna. Wszystkie napisy zawarte na buteleczce są doskonale widoczne, a co za tym idzie - czytelne. Produkt ma świetny zapach ,który zdecydowanie umila czas pielęgnacji. Borówka ma bardzo intensywny zapach, ale nie mdlący. Serum na mojej skórze sprawdziło się znakomicie jako coś o lekkiej formule na letnie poranki ,gdy potrzebne jest solidne nawilżenie. Skóra po nim jest bardzo wygładzona i znakomicie rozświetlona.

Dość ciężko jest mi się rozpisać na temat tego serum . Bardzo je polubiłam, co prawda nie zauważyłam spektakularnych efektów, jednak sam proces użytkowania tego kosmetyku to czysta przyjemność. Piękny zapach, serum zapakowane w szklaną buteleczkę z pompką. Lekka konsystencja ładnie sunąca po twarzy, szybko się wchłania, lekko rozświetla skórą jednak kończy się w zastraszającym tempie. Serum wystarczy na niecały miesiąc użytkowania rano i wieczorem. Gdyby to serum było bardziej wydajne to na pewno dla samej przyjemności wróciłabym do niego. Niestety ta wydajność jest lekko denerwująca. Podsumowując, fajne działanie i zapach. TRAGICZNA wydajność.

Uważam, że serum jest lepsze niż krem z tej samej serii. Posiada bardzo wygodne opakowanie z pompką, nie trzeba gmerać paluchem jak w przypadku kremu. Serum ma lekką konsystencję, szybko się wchłania, jednak nie zastyga na nieprzyjemny mat. Z pewnością sprawdzi się jako baza pod makijaż. Serum przyjemnie nawilża. Jest lekkie, nawadniające, takie jak moja skóra lubi najbardziej. Sprawdziło mi się nawet, gdy miałam alergię i swędziała mnie cała twarz. Serum nie pogorszyło sprawy, a przyniosło trochę ulgi przesuszonej cerze. Nie jest to propozycja dla osób które wolą bardziej odżwycze, treściwe formuły. Moja cera, chcociaż jest sucha, nie lubi gęstych, mocno natłuszczających smarowideł. Lekkie, nawadniające formuły sprawdzają mi się najlepiej. Myślę, że sprawdzi się również posiadaczom cery tłustej i/lub trądzikowej. Ciekawa propozycja dla nastolatków, którzy szukają lekkich formuł i/lub nie przepadają za kremowaniem twarzy. Na pewno kupię ponownie. Serum nie zastąpi mojego ukochanego (i wycofanego :( ) kremu Bielena Black Sugar Detox, ale to nie zmienia faktu, że jest to bardzo dobry produkt.

To serum dla mnie to HIT i tak je oznaczam. Uwielbiam od pierwszego użycia. To po prostu super nawilżenie, ukojenie, poprawa formy mojej skóry. Daje mi niesamowitego kopa od rana i tak cudownie pachnie. To co mi się w nim podoba to konsystencja bardzo miła na prawdę jogurtowa, ale szybko i ładnie się wchłania, powodując niesamowite napicie się skóry. Twarz nie ma śladu napięcia i ściągnięcia co u mnie niestety często występuje. Jest przyjemnie miękka i nawilżona tak na prawdę porządnie. Na to wystarczy lekkie krem nawilżający SPF i w drogę. To co jeszcze w nim lubię to forma podania - opakowanie z pompką jest wygodne i higieniczne. Do tego widać ile go jeszcze pozostało, bo buteleczka jest przezroczysta. Na koniec wydajność, jak dla mnie jest dobra, a przy tej cenie produkt jest po prostu cudowny. Mam już kolejne opakowanie:)

Serum kupiłam na stronie Super-Pharmu po poleceniu go przez koleżankę. Nie był to produkt najwyższych lotów, dlatego pozostawił po sobie dość słabe wspomnienia. Ale po kolei. Zaznaczę na wstępie, iż jestem posiadaczką wrażliwej cery, walczącej z przebarwieniami po trądziku, lekkimi niedoskonałościami i podczas używania retinolu. Serum zamknięto w szklanej, dość ciężkiej butelce z pompką. Niestety, pompka nie wydobywała serum do końca, powiem więcej, dość dużo zostaje go na dnie. Zabrałam je na 5-dniowy urlop sądząc, że zużyje je do końca przez cały wyjazd. Jakież było moje zdziwienie, iż już pierwszego dnia nie mogłam wydobyć porcji kosmetyku. Po kilku nieskutecznych próbach (w tym rozkręcenia butelki), pierwszy raz od dawna wyrzuciłam opakowanie z widocznymi pozostałościami. A bardzo tego nie lubię. Samo serum przypomina konsystencją lekki krem. Pachniało jakby borówkowy czy jagodowy jogurt, przy czym zapach dość długo utrzymywał się na skórze. Serum nadawało się pod krem czy SPF, szybko się wchłaniało nie pozostawiając smug czy nieprzyjemnego filtra. Co do działania – producent obiecuje optymalne nawilżenie, zniwelowanie poczucia dyskomfortu czy ściągnięcia, poprawę wygładzenia oraz dodanie promienności i pełni blasku. Czy tak było? Wydaje mi się, że kluczowym słowem jest tutaj „optymalne”, ponieważ takie efekty otrzymałam. Skóra nie była świetnie nawilżona, ale twarz nie przesuszała się. Nie była promienna, ale rzeczywiście wyglądała trochę lepiej. Czy pomagała na ściągnięcie? Raczej nie mam tego problemu. Myślę, że to serum lepiej sprawdziłoby się latem, gdy wolę pielęgnację lekką i nieobciążającą. Zimą niestety, okazało się dość nijakie. Serum zużyłam w rekordowym dla mnie czasie! Aż przy każdym nałożeniu widziałam wyraźny ubytek w butelce. Możliwe, iż było to spowodowane pojemnością – 30ml serum w płynie to dość dużo, ale w formie kremu, gdzie jednorazowo używałam 1,5 – 2 pompki, okazało się dość mało. Jednakże miało to swój mały plusik – bez problemu zmieściłam się w 4 miesięcznym PAO (serum używałam około 2 miesięcy). Serum zużyłam, a przy tym nie otrzymałam rewelacyjnym rezultatów. Przez to serum głównie zapamiętam z niezbyt szczęśliwego dla mnie opakowania i delikatnego zapachu. Sama nie kupię go ponownie.

Fajny produkt. Wydajny i skuteczny. Ładnie pachnie i bezproblemowo się rozprowadza. Warty spróbowania. Serum Bielenda ma przyjemną lekką konsystencję. Nie jest zbyt rzadkie; przeciwnie — jest idealnie wyważone. Coś pomiędzy wodnistym serum, a bardzo lekkim kremem nawilżającym. Od razu czuć nawilżenie i nawodnienie skóry. Bardzo szybko się wchłania. Rozprowadza się bez najmniejszych problemów. Skóra szybko je przyjmuje. Nawet nakładane warstwowo zachowuje się super. Nie „kłóci się” z innymi produktami, np. kremem z filtrem czy podkładem. Stanowi fajną bazę pod makijaż. Jest lekkie, ale zarazem skuteczne. Produkt delikatnie pachnie; niesztucznie. Jest zamknięty w szklane, solidne opakowanie z pompką, która dobrze dozuje produkt. Jedyne zastrzeżenie mam do tego, że pod koniec używania trudno się dostać do resztek kosmetyku. Serum jest warte swoich pieniędzy, bo działa skutecznie, nie zapycha, subtelnie rozświetla i wystarcza na długi czas. Myślę, że będę do niego wracać, bo spodobało mi się działanie tego serum.

Cała seria Blueberry C-Tox jest generalnie bardzo przyjemna i dość nietypowa. Serum jest chyba najbardziej zwyczajne z tych wszystkich produktów, co nie znaczy, że złe. :) Jest lekkie, nie podrażnia i nie zapycha skóry, która ma do tego tendencje, nadaje się pod makijaż i ma przepiękny zapach.

Produkt zgodne z opisem producenta. Spełnia wszystkie funkcje przede wszystkim nawilża, również dużym atutem jest boski zapach i ciekawy kolor serum. Cena także jest w porządku.

Moim zdaniem to serum spełnia wszystkie obietnice, które składa producent. Jego obietnice nie są duże, kosmetyk miał sprawić, że cera stanie się promienna, bardziej rozświetlona, satynowa i miękka. Po regularnym stosowaniu przez ok. 2 miesiące - codziennie, zauważyłam faktyczne zmiany. Właściwie już od pierwszych kilku użyć cera była bardziej promienna i delikatnie rozjaśniona. Używałam jednej pompki produktu. Według mnie jest to kosmetyk wydajny, jego konsystencja jest "jogurtowa", nie trzeba jej dużo, aby pokryć całą twarz. Wykończenie jest satynowe. Mam cerę mieszaną, wrażliwą i naczyniową. Było to moje pierwsze serum, które zastosowałam na swojej skórze - jestem studentką, która nie mogła sobie pozwolić na zbyt drogie sera. Do zakupu tego produktu zachęciła mnie cena (kupiłam za około 16zł), zapach, dużo składników naturalnych, a przede wszystkim 3-O-Ethyl Ascorbic Acid w składzie. Jest to forma witaminy C, która uważana jest za najstabilniejszą i często najlepszą wersję. Oczywiście czysta witamina C (Ascorbic Acid) ma wyższą skuteczność działania, ale jest dość niestabilna oraz może podrażnić skórę - dlatego zdecydowałam się znaleźć serum zawierające tę pierwszą, stabilniejszą formę wit. C. Zależało mi, aby w bezpieczny i dość naturalny sposób przywrócić swojej cerze blask i rozjaśnić drobne przebarwienia i zaczerwienienie. Producent nie obiecywał, że po stosowaniu serum przebarwienia znikną - więc nie oczekiwałam, że będę mieć idealnie równy koloryt skóry. Jednak jego właściwości rozjaśniające spowodowały, że cera stała się rozświetlona, a przebarwienia odrobinę zbladły - produktowi z takiej półki cenowej należy się pochwała! Wydaję mi się, że to serum będzie idealne dla skór młodych. Myślę, że dla nastolatek to serum może być strzałem w dziesiątkę! Ma delikatnie działanie, nie podrażni, a o zapachu nie trzeba wspominać - jest "przepyszny" ;)

Zapach bardzo słodki i owocowy niczym jogurt, na początku to miłe zaskoczenie tak jak jego kolor, ale już po kilku użyciach najzwyczajniej w świecie zapach męczy. Plus za to, że nadaje się jako baza pod makijaż i nie uczula. Lekko nawilża, choć Bielenda ma lepsze produkty w tym temacie. Przez chwilę minimalnie lepi się. Wygodne opakowanie, ale bardzo niewydajny produkt. Przy codziennym użytkowaniu ledwo miesiąc wystarczył (szyja i twarz ). Cenowo na promocji bardzo przystępnie, jednak ponownie nie kupię. Taki typowy nijaki produkt.

Używałam tego serum jako nawilżającego - nie liczyłam na efekt rozświetlenia. Kupiłam ten produkt ze względu na trehalozę w składzie. Serum jest leciutkie, na mojej skórze wchłaniało się praktycznie do zera, co biorę jako plus. Jednak oczywiście trzeba było je przykryć kremem. Nic się na nim nie rolowało. Wg mnie dobrze nawilża.

Bardzo fajna konsystencja szybko się wchłania nadaje się na pierwsze serum aby nikogo nie zniechęcić, nie lepi się fajnie nawilża i pozostawia skórę gładką i świeżą

Bardzo lubię markę Bielenda, z każdym produktem jaki używałam naprawdę się polubiłam. Posiada piękny zapach, konstrukcja jest idealna, szybko się wchłania, a skórę pozostawia nawilżona miękka oraz świeżą. Serum bardzo wzmacnia działanie nawet zwykłego kremu nawilżającego i bardzo mocno nawilża skórę. Cena nie jest wygórowana a jakość jak najbardziej na plus.

Sięgnęłam po to serum w momencie, gdy kupowałam krem z tej samej serii (akurat była promocja, to czemu nie?). Podobnie jak w przypadku kremu z tej samej serii, o którym już napisałam recenzję (możecie znaleźć na moim profilu lub pod produktem na tej stronie), nie nawilża on mocno skóry. Jednak nie do tego go potrzebowałam - raczej żeby pozbyć się zaczerwień na policzkach. Używam go przed nałożeniem bliźniaczego kremu - wchłania się błyskawicznie, przez co mam wrażenie, że nakładam go zbyt mało. Konsystencja nie jest lejąca się, co najwyżej skóra wydaje się być po nim, na krótki czas, lekko lepka. Kiedy się wchłonie, czyli jakoś do 5 minut, nakładam małą ilość kremu z tej samej serii. Serum ma taki sam zapach jak krem, konsystencję bardziej jak typowy lekki krem, kolor także liliowy. Buteleczka jest bardzo elegancka i prezentuje się bardzo ładnie. Pompka działa bez zarzutów. Skład jest bardo zadowalający, przede wszystkim naturalny. Jak wspomniałam w mojej recenzji kremu - nie wiem czy to zasługa kremu czy tego serum, ale widać, że zaczerwienienia zostały zredukowane. Kremowi dałam 5*, a serum 4*, ponieważ SAMO serum (bez kremu), w moim odczuciu bardzo słabo nawilża i jest bardzo słabo wydajne, dlatego polecam używać jako DODATEK przed użyciem kremu - bardzo dobrze razem współgrają. Warto wspomnieć, że serum ma skoncentrowane składniki odżywcze w porównaniu do kremu i działa natychmiast po nałożeniu. Jeśli jednak zależy Wam także na wydajności, cenie, oraz oczywiście na działaniu, to raczej polecam krem. :)

Na początku mojej świadomej drogi w pielęgnacji było to moje ulubione serum nawilżające. Stosowałam codziennie, świetnie mi się wchłaniało, kochałam za zapach, nietuzinkowy kolor, konsystencję i cenę. Zachwycałam się składem, a szczególnie trehalozą na trzecim miejscu. Dziś - po zaledwie kilku miesiącach - i ja i moje skóra jesteśmy już gdzieś indziej i zachwyt minął. Dalej lubię tę linię, ale serum-jogurt już nie jest moim faworytem nawilżenia. Moja skóra przestała go tak "pić", zauważam, że nie wchłania się tak szybko i zostawia lekko lepką i świecącą się warstwę. Uczucie nawilżenia też mogłoby być większe i bardziej trwałe. Jest to w tej chwili dla mnie średniak z gatunku nawilżających emulsji. Nie ma żadnego efektu rozświetlenia. Na plus dalej cena choć mogłoby być bardziej wydajne. Przy aplikacji na twarz i dekolt nie starcza nawet na miesiąc. Opakowanie jest niezawodne - pompka i szklana buteleczka typowe dla marki Bielenda. Ciężko produkt wydobyć do końca. Dostępność stacjonarna też mogłaby być większa. Podsumowując - będę myśleć o nim z sentymentem, bez żalu wykorzystam zapasy, ale raczej szybko nie wrócę.

Przyjemnie pachnie, intensywnie nawilża i odżywia skórę. Rozświetla, mnóstwo świecących drobinek. Konsystencja jogurtu, skóra jest wygładzona i promienna.