Tołpa My Skin Changer, Sea Yourself, Krem pod oczy `Nawilżanie` 

Muszę przyznać że również bardzo mi przypadł do gustu Krem ma wygodne opakowanie, bardzo lekką formułę która szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu Skóra pod oczami jest nawilżona, gładka, odżywiona i promienna dzięki czemu buzia staje się wypoczęta i pełna blasku

Uważam, że jego największą zaletą jest opakowanie. Krem znajduje się w maleńkiej (10 ml) tubce ze świetnym aplikatorem, którego można używać bezpośrednio na okolice wokół oczu. Jest mikroskopijny, dzięki czemu zmieści się w każdej kosmetyczce Niestety sama formuła kremu wymaga dopracowania. Początkowo podczas nakładania krem wydaje się być zgodny z obietnicami producenta, daje uczucie nawilżenia, ładnie się rozprowadza, wg mnie nie ma zapachu. Jednak już po chwili od aplikacji krem staje się gęstą, lepką papką, przez którą skóra wokół oczu się do siebie przylepia podczas mrugania (!!). Po kilku godzinach od aplikacji (czyli np. krem nałożony na wieczór, a rano..) skóra niestety nie nosi oznak nawilżenia. Bardziej jest natłuszczona, zmarszczki, nawet te drobne, są uwidocznione. Dobrze żarło i zdechło :(

Opakowania z tej serii są prześwietne i w przypadku kremi pod oczy nie jest inaczej. Aluminiowa tubka, z wydłużonym aplikatorem - super aplikuje się krem na palec. Zapach - delikatny, lekko morski. Konsystencja kremu jest lekka, szybko się wchłania. Sam krem jest według mnie lekko nawilżający i tyle. Dobrze spisuje się pod makijażem, nakładam go jak potrzebuje szybkiej pielęgnacji rano, wieczorem stawiam na coś bardziej treściwego. Wart wypróbowania jeżeli szukacie szybkiego nawilżacza, bez efektu wow.

Seria Sea Yourself zauroczyła mnie swoją nazwą i szatą graficzną. Poza tym znam kosmetyki Tołpy i wiem, że są po prostu dobre. Nie inaczej jest w przypadku recenzowanego kremu pod oczy, choć przyznam, że do ideału mu trochę brakuje. W metalowej tubeczce mamy (tylko) 10ml kremu. Lubię zmieniać kremy, a standardowe pojemności produktów pod oczy (15ml+) to dla mnie często za dużo, więc proponowane 10 przyjęłam z radością. Konsystencja kremu jest lekka, ale bardzo przyjemnie otula okolice pod okiem. Dobrze się rozprowadza, szybko wchłania. Korektory o wysokim stopniu krycia i zastygania wyglądają na nim bardzo dobrze i gładko. Przy dłuższym stosowaniu zauważyłam zachowane nawilżenie i elastyczność skóry. Sińce nie zostały zminimalizowane (nie mam jakichś dużych zasinień, jednak skoro producent obiecuje ich zmniejszenie, to mam prawo tego wymagać :)). Być może, że krem ten zostanie moim wyjazdowym pewniakiem - metalowa tubka jest opakowaniem bardzo praktycznym, nie zabiera dużo miejsca, a działanie kremu w kategorii nawilżania uważam za skuteczne.

Stosuje już kolejny krem pod oczy od Tołpa, kupiony w Rossmanie na promocji za 22 zł z groszami. Niebieski kartonik z wszystkimi czytelnymi informacjami dotyczącymi produktu przykuwa uwagę na sklepowej półce. Każdy kolor opakowania oznacza inny wariant kremu. Formuła bez mikroplastiku, odpowiedni dla wegan, przebadany dermatologicznie, opakowanie eko. W składzie kremu mamy kofeinę, dipeptyd, kwas poliglutaminowy - PGA. Aluminiowa tubka o pojemności 10 ml i PAO 3 miesiące od daty pierwszego otwarcia, tradycyjnie już w ofercie Tołpy. Bezzapachowy krem z łatwością można wydobyć do ostatniej kropli. Konsystencja przypomina lekki krem - mus, dość szybko się rozprowadza i wchłania. Kolor biały jakoś beżu się nie dopatrzyłam. Na noc stosuje grubszą warstwę jako maseczkę i rano zmywam resztki. Krem do stosowania na powieki i skórę wokół oczu. Co do eliminacji zasinień to stosuje inny krem, "niebieski" od Tołpa sprawdza się jako nawilżacz do raczej mało wymagającej skóry, eliminuje szorstkość i oznaki zmęczenia, przyjemnie chłodzi i koi. Z chęcią sięgnę po kolejne opakowanie pomimo wydajności - stosowany dwa razy dziennie czasem tylko raz wystarczy na miesiąc użytkownika.

Muszę przyznać że bardzo mi przypadł do gustu Krem ma wygodne opakowanie, bardzo lekką formułę która szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu Skóra pod oczami jest nawilżona, gładka, odżywiona i promienna dzięki czemu buzia staje się wypoczęta i pełna blasku Tołpa dobra robota te wasze kosmetyki to istna petarda Krem idealnie sprawdzi się zarówno do pielęgnacji dziennej jak i wieczornej

Tołpa przedstawia krem pod oczy pod hasłem mała wielka pielęgnacja, która silnie nawadnia oraz nasyca nawilżeniem do 48h. Produkt ma za zadanie również zatrzymać zmęczenie i zniwelować sińce, co według mnie jest bardzo śmiałą obietnicą jak dla takiego rodzaju preparatu. Mix molekuł, które mają zapewnić pobudzenie skóry to: kofeina, torf tołpa, kwas poliglutaminowy i dipeptyd. W mojej opinii jest to raczej przeciętny krem pod oczy, ponieważ poziom nawilżenia oczekiwania kontra rzeczywistość mnie osobiście zawiódł. Potrzebuje mega silnego nawilżenia, a to jest raczej standardowe. Konsystencja początkowo wydaje się być stosunkowo gęsta, ale po zetknięciu z dłonią staje się plastyczna. W związku z tym aplikacja propozycji pod oczy przebiega bezproblemowo. Formuła przybiera postać mazi, co nie do końca mi odpowiada, ponieważ po roztarciu w odczuciu przypomina mi wazelinę. Wchłanialność nie jest tak błyskawiczna jak informuje producent. Kosmetyk bardziej pozostawia tłustą warstwę, aniżeli nawilżenie, co oceniam negatywnie. Skuteczność nie jest taka jakiej ja oczekuję, ponieważ nie czuje długotrwałego nawodnienia. Zapach jest dla mnie nieprzyjemny, a ta woń kojarzy mi się z maścią apteczną. Zawartość opakowania przybiera taką gumową treść, nie do końca przeze mnie pożądaną i nie wnika w głąb skóry tak jak powinna. Efekt działania jest dla mnie zbyt delikatnie wyczuwalny i krótkotrwały. Po zapoznaniu się z opisem czuje mocny zawód, ponieważ wiele właściwości o których przeczytałam na etykiecie nie ma odzwierciedlenia w realnym zastosowaniu. Na plus wskazuje fakt, że korektor pod okiem dobrze układa się, kiedy jego bazą jest ten produkt. Dla mnie jest to propozycja nieco specyficzna, trochę przekombinowana, miało być innowacyjnie, a wyszło nieco dziwnie jak dla mnie. Pojemność jednej sztuki to zaledwie 10ml, a wydajność nie jest powalająco dobra, tylko raczej przeciętna. Cena w stosunku do jakości jest moim zdaniem zbyt wygórowana. Znam tańsze propozycję, po które wolę sięgać, gdyż lepiej zaspokajają moje potrzeby. Preparat jest w 100% wegański, bez mikroplastików i posiada eko opakowanie. Tubka jest wygodną formą podania, a szata graficzna w odcieniach fioletu i błękitu prezentuje się bardzo estetycznie. Dostępność asortymentu firmy jest szeroka zarówno w sprzedaży internetowej jak i stacjonarnej. Reasumując dla mnie krem pod oczy marki Tołpa jest zbyt subtelny w działaniu dla potrzeb mojej skóry. W związku z tym będę kontynuowała poszukiwanie lepiej dostosowanej dla mnie pielęgnacji i nie zdecyduje się na ponowy zakup tej propozycji.