Trust My Sister Let's Grow, Wcierka do skóry głowy 

Ostatnio moje włosy miały gorszy okres. Przez problemy zdrowotne stały się słabe, pozbawione blasku, łamliwe, a także zaczęło ich wypadać znacznie więcej niż zazwyczaj. Szukając ratunku na mój problem natrafiłam na tę wcierkę. Od razu zdradzę - jest świetna. Bardzo łatwo się aplikuje, a płyn nie skleja, ani nie obciąża włosów. Stosuję bezpośrednio na skórę głowy po czym delikatnie masuję, aby jeszcze bardziej poprawić ukrwienie skalpu. Efekty zauważyłam już po miesiącu stosowania. Włosy stały się gęstsze u nasady i silniejsze. Zaczęło się także pojawiać mnóstwo baby hair. Produkt aplikuję już przez 3 miesiace i efekty są coraz lepsze. Naprawdę pomogła moim kosmykom. Szczerze polecam!

Let's Grow to wcierka, która naprawdę robi różnicę w pielęgnacji skóry głowy i wzmacnianiu włosów. Produkt został stworzony z myślą o osobach chcących stymulować wzrost włosów, poprawić ich kondycję i zadbać o zdrową skórę głowy. Formuła wcierki oparta jest na naturalnych składnikach, które wspomagają mikrokrążenie skóry głowy, odżywiają cebulki włosowe i redukują wypadanie. Regularne stosowanie wcierki sprawia, że włosy stają się mocniejsze, bardziej gęste i zdrowsze na całej długości. Dodatkowo, lekka konsystencja wcierki szybko się wchłania, nie obciążając włosów i nie pozostawiając tłustego filmu. Aplikacja wcierki jest prosta i przyjemna – wystarczy nanieść produkt na skórę głowy i delikatnie wmasować, aby pobudzić krążenie i ułatwić wchłanianie składników aktywnych.

Wcierka do skóry głowy od Trust My Sister to prawdziwe zbawienie dla mojej skóry i włosów! Zmagam się z problemami nadmiernego wypadania i przesuszenia skóry głowy, ale odkąd zaczęłam używać tego produktu, widzę ogromną poprawę. Wcierka jest bardzo lekka, łatwo się aplikuje i nie obciąża włosów, co jest dla mnie ogromnym plusem. Już po kilku tygodniach regularnego stosowania zauważyłam, że moje włosy są mocniejsze, a skóra głowy lepiej nawilżona. Przestałam zmagać się z suchymi miejscami i swędzeniem. Włosy wypadają mi o wiele mniej, a nowe baby hair zaczynają się pojawiać, co jest dla mnie ogromnym sukcesem po ciąży! Podoba mi się również naturalny skład wcierki – zawiera mnóstwo cennych ekstraktów, które odżywiają skórę głowy i włosy. Produkt jest bardzo wydajny, a delikatny zapach działa na mnie relaksująco przy każdym użyciu.

Wcierkę od Trust My Sister (Nacomi) Let’s Grow kupiłam o dziwo w Biedronce. Swego czasu widziałam produkty tej marki w Rossmannie, jednak chyba zniknęły już z półek. Nie pamiętam ile dokładnie kosztowała ta wcierka, jednak postanowiłam jej spróbować, ponieważ bardzo lubiłam oleje do włosów tej marki. Wcierka znajduje się w plastikowej tubie z aplikatorem. Bardzo łatwo i przyjemnie się ją aplikuje. Nie potrafię dokładnie opisać zapachu jaki posiada, jednak jest on dosyć przyjemny. Wcierka ma za zadanie pobudzić wzrost nowych włosków. Jestem 2 miesiące po porodzie i nie ukrywam, że trochę obawiam się poporodowego wypadania włosów więc cieszy mnie naprawdę każdy jeden “baby hair”. A tych zaczęło przybywać! Nie widzę tu tak spektakularnych efektów jak w przypadku stosowania chociażby “Grow us Tender”, jednak wcierka jest na tyle obiecująca, że możliwe że jeszcze pojawi się jakiś wysyp :) Mam kilka uwag do tego produktu, m.in. to, że delikatnie obciąża skalp po aplikacji. Włosy są trochę przyklapnięte, jednak całe szczęście nie sklejone. Do tego mam wrażenie, że lekko pieni się podczas aplikacji. Nie wiem czy jest to spowodowane aplikatorem czy samym płynem. Poza tym jest warta wypróbowania :)

Wcierka ma śliczny jabłkowy zapach. Starczyła mi na długo i włosy są po niej wygładzone, nie zauważyłam przesuszenia skóry głowy, łupieżu ani nic z tych rzeczy. Widocznie zagęściły mi się po niej włosy i mam wrażenie że są mocniejsze (testuję jednak dużo masek więc nie jestem pewna czy tylko ona się tu przyczyniła). W każdym razie planuję kupić ponownie i polecam:)

Moja opinia: ✅️ polska marka, naturalny skład, nie testują na zwierzętach ✅️ aplikacja jest turbo łatwa, ponieważ mamy dobrze działającą pompkę, która rozpyla idealną mgiełkę, dzięki czemu łatwiej dojść do trudno dostępnych miejsc ✅️ na plus jest także zapach, który jest przyjemny i pozostaje na włosach ✅️ jeżeli chodzi o działanie to rzeczywiście dostrzegam wysyp nowych włosów, poza tym skóra głowy mniej mnie swędzi i mniej się przetłuszcza. Ogólnie jest w lepszej kondycji ✅️ nie podrażnia, nie obciąża, nie zlepia ✅️ łatwa dostępność, bo można ją kupić nawet w biedronkach Podsumowując, to moje drugie opakowanie, a w zapasach mam kolejne, co tylko potwierdza fakt, że moje oczekiwania spełniła i jestem z niej zadowolona. Jeśli nie lubicie zbytnio się męczyć przy pielęgnacji głowy, to warto sprawdzić ten produkt. ????

Nie wiem, kto pomyślał, że zastosowanie takiego opakowania do wcierki będzie dobrym pomysłem. Całe Nacomi ma chyba jedno opakowanie z atomizerem, które używa do każdego typu produktów, nieważne, czy do twarzy, czy właśnie do skóry głowy. Atomizer jest tak nieprecyzyjny, że ciężko zaaplikować produkt w określone miejsce na głowie. Zacina się, pluje strugami płynu. Okropne doświadczenia. Sama wcierka może byłaby skuteczna, ale ciężko to określić, jeśli rzadko się z niej korzystać. Opakowanie całkowicie mnie do tego zniechęca. Dodatkowo sam produkt bardzo skleja włosy, więc nie wyobrażam sobie nakładać go na czyste umyte włosy.

Wcierkę od Trust my sister kupiłam w Biedronce, w momencie, kiedy wchodziła na półki, zachęcona dobrymi opiniami o składzie u włosowych influencerek oraz ceną, która była naprawdę przystępna. Opakowanie przykuwało wzrok, holograficzna etykieta na taką srokę jak ja od razu podziałała, bardzo estetyczna szata graficzna. Jedyne co mi w tym nie pasowało to biały plastik, jednak przy produktach tego typu, wolę mieć buteleczki przezroczyste, żeby mieć jakąś kontrolę nad ilością, a tutaj niestety musiałam się domyślać ile go jest. Minusem także okazał się aplikator, na samym początku wydawał się niesamowicie wygodny, jednak z czasem zaczął się zacinać i po każdym psiknięciu, trzeba było go "wyciągać" do góry. Podobało mi się to, że wcierka nie miała typowo wodnistej konsystencji, tylko bardziej piankową, dzięki czemu jakoś łatwiej mi się ją aplikowało i wcierało, bo było ją wyraźnie czuć pod palcami. Do tego naprawdę przyjemny zapach, raczej z tych delikatnych i niedrażniących. Co do samego działania- na początku wiadomo, że efekty nie będą spektakularne, więc dałam sobie czas z recenzją, żeby mieć faktyczny obraz "skutków" tej wcierki. Powiem szczerze, że całkiem miło się zaskoczyłam efektami. Po miesiącu stosowania po każdym myciu zauważyłam, że włosów wypada zdecydowanie mniej niż wcześniej, więc działanie wzmacniające jest. Co do przyrostu, też był większy niż zazwyczaj, niewiele, ale różnica była widoczna gołym okiem. Fajnie też podziałała na skórę głowy, która w moim przypadku (łuszczyca), nie każdą wcierkę toleruje. Podrażnień na skórze było zdecydowanie mniej i były również mniej uciążliwe niż zazwyczaj, co u mnie jest dużą rzadkością. Ogólnie produkt jest naprawdę fajny, widać jego działanie, ale trzeba trochę cierpliwości do tego. Ale za opakowanie ode mnie minus. Mogę śmiało polecić, jeśli ktoś szuka dobrej jakościowo wcierki w rozsądnej cenie.