Essence Electric Glow Colour Changing Lip & Cheek Oil Olejek zmieniający kolor do ust i policzków

Ten “olejek” jest beznadziejny, bardzo wysusza usta, od razu po nałożeniu jest nieprzyjemne uczucie. Na policzki ok chociaż szału nie ma, na pewno nie jest wart kupna. Zapach jak dla mnie zbyt słodki, aż mdli. Kolor ok

Oczywiści jak to ja, dałam się skusić na zakup po obejrzeniu recenzji jednej z beauty Influencerek natomiast dla mnie osobiście jest to totalny bubel. Przede wszystkim jest to produkt tak chemicznie wyczuwalny , owszem zmienia kolor na delikatnie różowy ale nie jestem w stanie zdzierżyć go na ustach, dodatkowo wysusza i nie jest trwały. Na policzkach daje bardzo subtelny efekt , wszystkie inne róże do policzków mogą wyglądać lepiej. Nie jestem w stanie znaleźć żadnej zalety tego produktu, nawet niska cena nie jest zachęcająca gdyż w moim przypadku olejek ląduje w koszu, nienawidzę wyrzucać kosmetyków ale akurat tu nie ma innej opcji. W 100 % NIE POLECAM

Zauroczona kolorem kupiłam pod wpływem chwili. Trzeba przyznać że jest oryginalny, po nałożeniu na usta lub policzki zmienia kolor z bezbarwnego na lekki róż. Na policzkach jednak mi nie za bardzo pasuje, wolę używać zwykły róż, na ustach prędzej. Jednak po nałożeniu strasznie je wysusza. Bezzapachowy, bezsmakowy, lekki ale wysusza, więc mam dylemat co z nim dalej zrobić. Być może sprawdzi się lepiej ale w porze wiosennej / letniej.

To olejek zmieniający kolor do ust i policzków olejek. Ma typową tłustą konsystencję. Ładny zapach. Zmiana koloru ust i policzków ma być dostosowana do pH skóry, czyli indywidualnie dla wszystkich. Skóra staje się bardziej różowa w zależności od karnacji i odcienia bladości. Myślę że u osób o intensywnie nasyconych ustach ten kolor raczej nie będzie robić efektów wow (mało różnicy). Na ustach jest dość odczuwalny i tłusty. Nie jest nie nieprzyjemne uczucie ale dość odczuwalne i delikatnie denerwujące (przynajmniej mnie ). Wygląda to delikatnie na mojej skórze (subtelnie). Cały efekt mi się podoba. Kolor zostaje na dłużej nawet,gdy warstwa oleju zostanie zmyta a sam kolor utrzymuje się na dłużej ("nie zjada się szybko", pozostaje mimo jedzenia i picia). Zdecydowanie lepiej nałożyć najpierw jakiś balsam lub pomadkę do ust. Lepiej się wtedy nakłada i mam wrażenie, że jest większa kontrola nad produktem.

natknęłam się na ten olejek w Naturze i pomyślałam — czemu nie. konsystencja faktycznie olejkowa, ale nie tak na bogato — raczej w kierunku "suchego olejku", co nie zmienia faktu, że na ustach jest to dość przyjemne odczucie. faktycznie, kolor utlenia się szybko i mocno, jest to kolor typowego do bólu różu, więc z pewnością nie przypadnie on do gustu wszystkim (wręcz określiłabym go jako neonowo-cukierkowy, wchodzący w odcień malinowy, o chłodniejszej jednak tonacji). intensywność można stopniować, przynajmniej na ustach, więc dwukrotne posmarowanie tym olejkiem ust jest wystarczające. po "zjedzeniu się" na ustach kolor pozostaje, aczkolwiek nie w takiej intensywności, w jakiej jest tuż po nałożeniu. niemniej ładnie to wygląda, trochę jak tint. znika dość szybko, jeśli się go nie dokłada w ciągu dnia. nie zauważyłam, aby nawilżał usta, ale i nie wysuszył ich. na policzkach formuła kompletnie mi się nie sprawdziła — zjadła mi pod spodem podkład, koloru praktycznie w ogóle nie było widać i na dodatek pozostawiał taką nieprzyjemną tłustość na skórze, więc tu bym nie ryzykowała.