Garnier Body Repair, Regenerujące mleczko do ciała z syropem z klonu (nowa wersja) 

Nie zliczę ile balsamów i mleczek do ciała stosowałam ale było ich mnóstwo. Mam suchą skórę która potrzebuje nawodnienia i natłuszczenia codziennie, gdy nie zastosuję balsamu jednego dnia to kolejnego mam suche placki i łuszczącą się skórę. Mleczko Garnier jako jedne z nielicznych budżetowych działa dłużej niż jeden dzień. Spokojnie mogę stosować co dwa dni i skóra jest idealna, gładka, sprężysta i super nawilżona. Po dłuższym stosowaniu zauważyłam poprawę gęstości skóry, stała się jędrna i elastyczna. Opakowanie jest poręczne ale jak z każdego na koniec trzeba się pomęczyć żeby wydobyć resztę produktu. Ja zazwyczaj rozcinam opakowanie. Zapach jest raczej neutralny i delikatny. Mleczko nie kosztuje dużo a działa jak niejeden gornopołkowiec. Polecam zwłaszcza do skóry przesuszonej słońcem, idealnie ją koi.

Jest to bardzo dobry balsam, doskonale nawilża, efekt utrzymuje się bardzo długo. Wchłania się szybko i pozostawia skórę idealnie gładką i miękką. Cena nie jest wysoka w relacji do jakości. Niestety bardzo mi przeszkadzają dwie rzeczy, które mocno obniżają komfort używania - zapach i opakowanie. Zapach oczywiście jest rzeczą bardzo indywidualną, dla mnie jest wadą, dla kogoś innego może być zaletą. Natomiast opakowanie to prawdziwy koszmar, myślę że dla każdego. Ciężko wydobyć z niego balsam, a po częściowym opróżnieniu opakowanie staje się wąskie i przewraca się. Dziwię się, że producent go nie zmienił, gdyby było z pompką byłby to dla mnie produkt idealny.

Ciągle powracam do tego balsamu. Tym razem w nowej wersji. Zapach niezmiennie cudowny - uwielbiam jak delikatnie pozostaje na ciele. Stopień nawilżenia dla mnie jest optymalny, balsam wchłania się do kilku minut, nie lepi się. Cena jest już lekką abstrakcją ale staram się go kupować w promocji np. w Biedronce 1 + 1.

Balsamy i mleczka do ciała, to podstawa mojej pielęgnacji, ponieważ moja skóra jest sucha z tendencją do łuszczenia. Postanowiłam więc wypróbować nową wersję mleczka marki Garnier. Poprzednią pamiętałam dobrze, był to całkiem dobry produkt, który niczym szczególnym się nie wyróżniał, ale spełniał swoje zadanie i w przypadku nowej odsłony "Body Repair" mamy dokładnie taką samą sytuację. Jest to produkt, który zadowoli osoby poszukujące dobrej jakości w niskiej cenie i zwracające głównie uwagę na praktyczny wymiar zastosowania, oraz przyzwoite działanie. Zapach jest niestety przeciętny, nie za bardzo przypadł mi do gustu, trochę mdły, ale ulatnia się dosyć szybko. Mleczko pozostawia skórę dobrze nawilżoną, miękką i gładką przez dłuższy czas w ciągu dnia. Po aplikacji daje uczucie ukojenia, przesuszona i odwodniona skóra nabiera zdrowego blasku. Nie tworzy na jej powierzchni tłustej warstwy, nie klei się. Dosyć duże opakowanie dzięki odpowiedniej konsystencji wystarcza na długo.

Wracam do niego przy każdej zimie i po kazdym innym balsamie który próbuje ale ten jeden daje mi taki efekt nawilżonej skóry. Używam go zimą/jesienią bo na lato jest za ciężki( wtedy wole szybciej wchłaniające produkty) ale przy zimie to że jest cięzki mi sie super sprawdza bo na dlużej jest efekt nawilżenia. Cena jak dla mnie bardzo dobra za ten produkt. Uwielbiam tez z tej serii krem do rąk