Isana Cozy Feeling Tuchmaske Maska w płachcie

Kolejna maseczka w płacie od Isany. Zamknięta jest w saszetce. Ta z kolei ma przesłodką grafikę z wiewiórką . Zapach jest trochę chemiczny ale przyjemny. Płachta jest bardzo mocno nasączone płynem. Zresztą dużo go jeszcze zostaje w saszetce. Płachta jest cienka, z nadrukiem wiewiórek. Niestety jest na mnie mocno za duża przez co musiałam ją miejscami pozaginać i dlatego nie przylega ściśle do twarzy. A nawet na brzegach odstaje. Maseczka bardzo dobrze trzyma się, nic nie obsuwa się. Trzymałam ją około 15 minut. To co nie wchłonęło się, wmasowałam. Twarz fajnie wygląda po niej. Jest rzeczywiście porządnie nawilżona. W sumie maseczka sprawdza się ale nie podoba mi się to, że jest taka duża i wycięcia niezbyt pasują.

Maseczka do twarzy w płacie "Cozy Feeling" z uroczą wiewióreczką na grafice pochodzi z Rossmanna. Kupiłam ją na jesień i totalnie o niej zapomniałam. Opakowanie wygląda jesiennie, bardzo klimatycznie. I co mnie w niej bardzo urzekło oprócz opakowania? Oczywiście nadruk na tkaninie. Jest przesłodki, wyraźny. Także zapach esencji bardzo mi odpowiadał a był on migdałowy, na prawdę bardzo przyjemny. Płat był idealnie wykrojony i super dopasował się do twarzy. Materiał był mięciutki, niezbyt sztywny, ale i nie za cienki. W opakowaniu znajdowało się dużo esencji i sama tkanina również była bardzo mokra. Relaks z tą maską był przyjemny, pachnący. Po jej zdjęciu skóra była zmatowiona, nawilżona i wygładzona. Z tego efektu jestem zadowolona więc chętnie kupiłabym ją ponownie lecz nie jest już dostępna, a szkoda.

Urocze opakowanie z wiewiórka ????️ skrywa w sobie tkaninę, która okazała się również bardzo piękna. Tkanina nasączona została w przezroczystej esencji - a raczej producent miał taki zamiar. Esencji zostało bardzo dużo w opakowaniu, a sama tkanina po wyciągnięciu była dosyć sucha. Zaaplikowana na cerę dzięki wielu nacięciem z łatwością się dopasowała. Esencje wylałam stopniowo na skórę dłoni i aplikowalam dodatkowo na tkaninę. Pod jej wpływem materiał zmiękł i idealnie przyległ do skóry twarzy. Produkt równomiernie się wchlaniał, a ja miałam chwilę dla siebie. Po około 20 minutach ściągnęłam suchy materiał. Po tym zabiegu moja cera była wyraźnie nawilżona oraz odżywiona. Kosmetyk nie pozostawił po sobie żadnych tłustych czy slizgich filmów.

Maseczkę kupiłam już przy kasie w Rossmanie i podobnie jak wizażanka MartaSowka nie mogłam się oprzeć tej uroczej, rudej wiewiórze ! Maska kosztowała około 3-4 złotych, więc żal byłoby nie skorzystać! Przełączyłam się już na tryb jesienny, więc nawilżające maski są u mnie bardzo mile widziane. Moja cera jest ostatnio przesuszona, dlatego często sięgam po maski nawilżające. Mam na policzkach rozszerzone, widoczne naczynka. Poza tym mam trochę rozszerzonych porów w okolicy nosa i kilka przebarwień. W porze jesienno-zimowej nawilżanie skóry to mój priorytet, dlatego pewnie często będę teraz umieszczać recenzje maseczek. Opakowanie ma postać saszety o nieco fikuśnym kształcie. Totalnie zauroczył mnie motyw wiewiórki. Ogólnie cała szata graficzna to sztos, mega mnie zauroczyła i była chyba głównym czynnikiem dla którego zdecydowałam się zakupić tę maskę. Tkanina jest cienka, ale odporna na rozdarcie. Dzięki licznym nacięciom bez problemu dopasujemy ją do twarzy ( chociaż dla mnie ta maska była nieco za szeroka i musiałam ją przycinać). Tkanina jest mocno nasączona esencją, postanowiłam dokładać ją na maskę w trakcie zabiegu. Płachta dobrze przylega do skóry, nie zsuwa się z niej i nie odstaje. Saszetka bardzo mnie zauroczyła, ale jak zobaczyłam ten print na płachcie to po prostu przepadłam! Dawano nie widziałam tak uroczej maseczki! Zapach jest bardzo przyjemny, lekki i świeży. Niestety ciężko mi przyrównać ten zapach do czegokolwiek. W składzie znajdziemy nawilżający kwas hialuronowy, ekstrakt z migdałów i wyciąg z borówek, który działa antyoksydacyjnie. Dodatkowo widzę w składzie betainę, która zatrzymuje wilgoć w skórze. Maską trzymałam na twarzy 10 minut, a jej pozostałość wmasowałam do całkowitego wchłonięcia. Po zabiegu nie mamy lepkiej warstwy na skórze, mam wręcz wrażenie że jest ona zmatowiona. Gdybym wiedziała, że tak będzie działać to pozostawiłabym sobie ją na dzień. Maska dobrze nawilża skórę, chociaż lepszy efekt osiągnęłam z maską Pretty Kitty, którą recenzowałam przed chwilą. Co do redukcji zmarszczek ? producent przeprowadził tutaj badania, że po jednej aplikacji już po godzinie od zabiegu ten efekt powinien być widoczny. Niestety ale nie jestem w tej grupie szczęśliwców! Podsumowując, polecam tę maskę! Jest ciekawa, całkiem przyjemna w użyciu i nawilża skórę. Jeśli oczekujecie tej magicznej redukcji zmarszczek już po godzinie to raczej będziecie zawiedzione. Ja w takie bajki nie wierzę ;)

Maskę kupiłam skuszona reklamą przy kasie Rossmanna - nie mogłam oprzeć się uroczej wiewióreczce. Jest to limitowana edycja masek w płachcie, warto więc choć raz skorzystać. Maska obiecuje chwilę relaksu i rozpieszczenia, głównie poprzez zapach i wygląd oraz właściwości nawilżając e i otulające. I rzeczywiście jest baaaaardzo nawilżająca, gdyż z płachty aż kapie wodnista esencja. Jest jej tak dużo, że pierwsze wrażenie, to jakby sobie wylać szklankę wody na twarz. Jest to bardzo przyjemne uczucie, szczególnie jak maskę włożymy na chwilę do lodówki przed aplikacją. Otulania nie odnotowałam, chyba że słodkim zapachem. Nie polecam dla osób wrażliwych na zapachy w kosmetykach. Sam materiał płachty jest inny niż wszystkie głównie poprzez kolorowe aplikacje ze znajomą wiewiórką. Płachta jest odpowiednio cienka i dobrze przylega przy tak mocnym nasączeniu. Wycięcia też są optymalne, choć maska jest troszkę szersza, ale wiadomo, że to kwestia indywidualna. Ja standardowo musiałam dociąć przy nosie i oczach. Płachta dość wolno wysycha, można ją przetrzymać, jednak nie za długo, bo wtedy niekomfortowo napina skórę. Po zdjęciu płachty skóra jest odświeżona, wyraźnie rozjaśniona i miękka. W miejscach objętych płachtą jest matowa, zaś poza jej granicą niestety widać ślad po świecącej się emulsji. Emulsji w saszetce jest tuż bardzo dużo, spokojnie starcza na szyję i dekolt oraz na aplikację po zdjęciu płachty a nawet na następny dzień. Jednak esencja po dołożeniu lepi się na twarzy. Słodki zapach nie bierze się zatem z niczego. Reasumując, maska jest uroczym, ale jednak jednorazowym gadżetem. bardziej do poprawy humoru niż ze względu na właściwości pielęgnacyjne. Raz spróbować warto.