Delia Cameleo, Fale Loki Stylizujący krem do włosów kręconych i falowanych

ja: Mam dużo cienkich, kręconych włosów w typie wurly (zmieszanie fali i loka czyli typ 2c/3a). Średniporowate w kierunku niskoporowatych, długości do ramion. W okresie zimowym lubią się plątać nad karkiem i mają tendencje do wypadania. Często bywają matowe i szorstkie. Oczekiwania: Dobre podbicie skrętu, utrwalenie, brak puszenia się włosów. Skład: Emolienty, humektanty i silikony. Dla tego typu produktu dość standardowy. Ma natomiast parę składników, które mogą uczulać. Opakowanie: Plastikowa butelka z aplikatorem typu pompka. Nie jest najlepszym rozwiązaniem w podróży. Nie zacina się, nabiera odpowiednią ilość kosmetyku. Przez etykietę trudno kontrolować zużycie kosmetyku. Wrażenia: Krem pachnie delikatnie, przyjemnie. Ma konsystencję odrobinę lejącą, trzeba dokładnie wyczuć ile należy dać  kosmetyku na włosy, bo można łatwo przesadzić. Zapach nie utrzymuje się na włosach po aplikacji. Podbicie skrętu jest delikatne, naturalne. Utrwalenie o którym mówi producent to niespełniona obietnica. Nie ma go wcale. Efekt jest raczej naturalny, chwilowy. Włosy nie są ujarzmione, puszą się. A przy odrobinie wilgoci w otoczeniu jest naprawdę kiepsko. To krem dla osób niewymagających, a może też takich z innym typem skrętu niż mój. Mnie się nie sprawdził i na pewno nie wrócę po kolejne opakowania. Plusem bez wątpienia jest niewygórowana cena w stosunku do pojemności. Minusem natomiast jest dostępność produktu.