Bielenda Private SPA, Jasmin Blossom, Hydro-mleczko do kąpieli i pod prysznic 

Uwielbiam serię Private SPA, Jasmin Blossom od Bielendy, jestem oczarowana. Świetnie się sprawdza w codziennej pielęgnacji ciała. Moja skóra po użyciu jest cudownie gładka! Aż sama chętnie ją dotykam. Jest odżywiona, wygładzona i świetnie nawilżona. I ten zapach jaśminu... rozpieszcza zmysł węchu. Szybko się wchłania i można ubrać piżamkę. Nie klei się i nie zostawia plam na ubraniach. Fajny skład i przyjemna cena. Polecam bardzo wszystkim fankom Bielendy, jaśminu i gładkiego ciałka. Dla mnie świetne rozpieszczenie w domowym spa.

Męczyłam się zużywając ten produkt, po pierwsze ze względu na okropnie mocny, drażniący zapach. Nie jestem specjalnie wrażliwa na zapachy, lubię kiedy kosmetyki mają intensywniejszy zapach, ale ten produkt to przesada nawet dla mnie. Po drugie - kompletny brak nawilżenia, a wręcz przeciwnie, po użyciu produktu miałam na ciele uczucie okropnego ściągnięcia i przesuszenia, działanie odwrotne do obiecywanego przez producenta. Bardzo ładne opakowanie, z grubszego plastiku, przez co pod koniec trudniej było wydobyć produkt. Mleczko dość gęste i wydajne.

Zakupiłam ten żel -krem pod prysznic, przede wszystkim dlatego,że byłam ciekawa jego zapachu,to po 1, po 2 spodobał mi się skład oparty na mniej agresywnym detergencie czyli sodium coco sulfate, a po 3 spodobała mi się cena na promocji (około 15 złotych) i estetyka opakowania ;). Typowych żeli pod prysznic nie stosuje regularnie, zdecydowanie wybieram mydło alepia na newralgiczne punkty, po prostu solidnie wypłukując się ciepłą wodą,nigdy za specjalnie nie miałam problemów z potliwością,a do tego zauważyłam,że stan skóry jest wtedy po prostu lepszy. Oczywiście bywają dni kiedy to nie przejdzie,a ja mam nastrój żeby się wypachnić w całości ;). Opakowanie wygląda solidnie i estetycznie,ale jest moim zdaniem nie do końca trafione do konsystencji,która jest średnio gęsta i kremowa,zamykane na klapkę, aplikujemy płyn z dziurki. Wydaje mi się,że pompka byłaby tu sensowniejsza. Czasem deformuje się opakowanie kiedy chce wycisnąć go konkretniej, na szczęście potem wraca do swojego kształtu,ale jednak. Butla nie jest super twarda,raczej z tych miękkich. Pieni się całkiem ok, nie jest to może mega piana,ale coś za coś,im większa tym zazwyczaj bardziej wysuszający detergent. Tu jest optymalnie, zawartość emolientów powoduje,że skóra nie jest po nim ściągnięta, ale dłuższe wymoczenie się w nim mogłoby tak się skończyć, w przypadku bardzo suchych skór. Ja zazwyczaj po prostu używam go pod prysznic. Na pewno czuć dobre domycie skóry, subtelne nasycenie skóry, ale nie jest to produkt, który zastąpi nam balsam. Sprawdza się też jako poślizg do golarki, szczególnie kiedy na szybko chce ogarnąć temat. Dobrze się spłukuje. Wydajność jest z tych średnich. Zapach nie utrzymuje się długo na skórze,na pewno dłużej w łazience, jest przyjemny, czysty zapach jaśminu, jakby wziąć cały kwiat z łodygą. Na pewno zainteresował mnie na tyle,że rozważam ich masła, taki zapach,który być może trzymałby się wtedy na skórze dłużej mógłby podbić moc moich ulubionych perfum czyli Dior Pure Poison,w których jedna z wiodących nut jest właśnie jaśmin. Być może wrócę jeszcze do niego,ale pod względem pielęgnacji jest taki na 4, więc jeszcze przemyśle temat.