Bell Thrill Me Eyeliner Brokatowy eyeliner do oczu

Uwielbiam brokatowe eyelinery, dla mnie nie ma lepszego sposobu na efektowne podkręcenie makijażu oka niż dodanie do kreski brokatowych iskierek. Jak na złość ciężko w ofercie drogerii jest znaleźć naprawdę fajne glitterowe linery, a jeśli już coś znajdę to zazwyczaj są to bezpieczne kolory z marną ilością błyszczących akcentów. Dlatego gdy zobaczyłam najnowszą kolekcję limitowaną Bell to od razu zaświeciły mi się oczy, gdyż takiego koloru jak 01 Heart Line szukałam już od jakiegoś czasu. Srebrne drobiny, które mienią się na różnokolorowe holo, w opakowaniu coś pięknego i w moim guście. Swoją drogą-opakowanie jest przeurocze, mnie kupiło totalnie ^^ Rzeczywistość jednak trochę sprowadza na ziemię. Przede wszystkich-tych drobin jest dosyć mało, w eyelinerze tym rządzi przejrzysta żelowa baza. Aby brokat był widoczny to muszę je łowić, a później nakładać kilka grubszych warstw by było cokolwiek tego brokatu dobrze widać. A to jest totalnie bez sensu, gdyż te warstwy tworzą skorupkę, która po 3-4 godzinach wyraźnie zaczyna pękać oraz się kruszyć. Pomyślałam więc sobie, że będę stosować ten produkt jako topper na czarną kreskę. No ale tutaj także pojawia się zgrzyt-formuła podstawy/bazy tego linera rozmazuje wszelkie tusze oraz kredki nałożone wcześniej. Przez co kreska jest rozmyta i wygląda jakby zaczęła się ścierać co jest mało to estetyczne, a do tego zabrudzony jest pędzelek z tego eyelinera Bell. Jednak nie jest też tak, że to niewielkie nabrokatowanie jest całkowitą dyskwalifikacją-ten eyeliner fajnie się sprawdza do subtelnego akcentowania lekkich makijaży. Najlepiej wygląda przy jasnych cieniach do powiek gdy nałożę go u nasady rzęs przy wewnętrznych kącikach, ślicznie się tam mieni rozświetlając spojrzenie. W ciągu dnia lubi czasami trochę się osypać pojedynczymi drobinkami na policzki, ale też nie w jakiś rażący czy brzydki sposób. Pędzelek dla mnie jest tutaj zrobiony na tzw. odwal się. Niby cienki, ale w ogóle nie jest wyprofilowany, więc do bardzo precyzyjnych manewrów(typu cienka linia nad ciemniejszą kreską) to tak średnio się nadaje. Ten eyeliner niesamowicie wolno schnie! Muszę czekać przynajmniej dwie minut na zamkniętych oczach by przypadkiem nie odbić sobie tego produktu w załamaniu/pod brwiami. Do tego lubi spływać na rzęsy sklejając je, trzeba dokładać go cierpliwie oraz powoli malutkimi porcjami. Trzeba uważać także by nic do oka się nie dostało, inaczej podrażnia i szczypie. Na szczęście obyło się bez żadnych uczuleń. Drobinki są na tyle nieduże, że nie sprawiają problemów przy demakijażu-podczas tej czynności nie mam uczucia drapania po delikatnej skórze jak to czasami brokatowe produkty do makijażu lubią robić.