AA LAAB, Tetra C-Yuzu, Puddin' Formula Firm & Glow, Maska do ust 

Zaletą tej maski jest opakowanie - identyczne jak w Fenty Skin, czyli wykręcane od dołu, bardzo higieniczne, nic się nie marnuje, a przy tym wygląda estetycznie. Niestety, działanie samej maski wypada dość przeciętnie. Zdecydowałam się na żółtą wersję, bo zawiera witaminę C (w przeciwieństwie do różowej - a przynajmniej różowego opakowania), no i kiedyś polecał ją Władek @beautyboy… głupi powód. Maska ma kremowo-żelową konsystencję - lekką i trochę płynną, ale nie spływa. Kolor jasnożółty, bezbarwna na ustach. Przy cienkiej warstwie właściwie nic nie robi. Dopiero grubsza daje jakieś efekty - lekko nawilża i lekko regeneruje, choć niestety wiąże się to z ryzykiem, że produkt trafi do ust… I właśnie zapach to dla mnie największy minus - intensywny, pachnie jak cytrynowe środki czystości. Totalnie mnie odpycha i przez to nie chce mi się po nią sięgać. Podsumowując - nie zapewnia intensywnego działania. Rano budzę się z suchymi ustami, a regeneracja po trwałych, tudzież matowych pomadkach jest niezadowalająca. Lepsza niż maski Laneige (no, ja za nimi nie przepadam), ale do mojej ukochanej Fenty nawet się nie zbliża (poza opakowaniem). Według mnie nie jest to zamiennik.