Krem był dla mnie sporym rozczarowaniem, jako kręconowłosa z wielu pieców chleb jadłam, stosowałam różne metody. Ten kosmetyk nie ma najlepszego składu, ale używałam go jeszcze zanim przeszłam na pielęgnację bez parafiny i silikonów.
Drogi, oj drogi. Co prawda wystarcza na długo, ale wciąż, cena nie jest adekwatna do jego działania, ani trochę. Zapach przepiękny, arbuzowo-melonowy, naprawdę przyjemny. Konsystencja klejąca, to krem, ale z takim klejącym żelowo-wodnym dodatkiem. Nie można go nałożyć na całe włosy, bo przetłuści nam skalp, trzeba tak od ucha albo nawet od połowy, zależy, kto ma jaki skręt. Nie zauważyłam, żeby działał na loki lepiej niż nic/tańsze kremy/żele, a więc dosyć przeciętnie.
Obciąża włosy, sprawia, że są bardziej przyklejone do skóry głowy, tzw. "naleśnik", na szczęście ja mam "burzę loków", więc aż tak mi to krzywdy nie robiło, ale nawet i jak na mnie, ten przyklep był dosyć widoczny, było inaczej niż zwykle.
Do zmycia tego produktu trzeba używać mocnego szamponu, bo oblepia włosy dosyć mocno, to jest wyczuwalne, nawet kiedy sobie te włosy podotykamy. Na dłuższą metę ten kosmetyk pogarszał ich stan, były coraz bardziej oklapnięte.
Do reanimacji jest ok, w moim przypadku wystarczyło rano pougniatać go w suche włosy i loki odżywały.
Nie polecam tego kosmetyku, jeśli ktoś czyta składy i sprawdza, co nakłada na włosy, nie znajdzie tu tego, czego szuka. Oczywiście mam na myśli te osoby, które są bliżej naturalnych składów niż nie. Te osoby, które zaś nie zwracają uwagi na składy, a zależy im na efekcie, mogą spróbować, muszą obserwować reakcje włosów, bo jak wiadomo, co włosy to inne, plus jeszcze mogą się nam zmieniać efekty po kosmetykach w zależności od diety, poziomu hormonów, pory roku, pogody, itd. U mnie niczego nadzwyczajnego nie robił, zwłaszcza jak za tę cenę.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie