Czytałam ze zdumieniem jedną z recenzji tego podkładu i zachodziłam w głowę- jak to nie kryje, skoro kryje?
Jak to robi maskę, skoro nie robi?
Jak to nie trzyma się, skoro się trzyma?
Moim zdaniem krycie jest zaskakująco mocne. Moje naczynka i piegi są zakryte, i naprawdę nie potrzebuję już korektora, więc jest to z całą pewnością krycie na poziomie więcej niż średnim. Nie potrafię powiedzieć, czy zakryje blizny albo pryszcze, czy nie, bo ich nie posiadam, natomiast próby budowania krycia skończą się źle. Podkład wygląda dobrze wyłącznie wtedy, kiedy jest nałożony równo, cieniutką warstwą. Pół pompki to jest absolutnie enough. Maskę można natomiast uzyskać przy nałożeniu ilości, którą dozuje cała pompka. Nakładałam pędzlem języczkowym Real Techniques, różnymi flat topami, gąbką Ebelin- ze wszystkim dobrze współpracuje, ale najładniejszy, najbardziej trwały (i jednocześnie naturalny) efekt uzyskałam przy użyciu wilgotnej gąbeczki.
Konsystencja jest gęsta, kremowa- podkład jest oparty głównie na glicerynie, a więc nie trzeba się bardzo spieszyć z jego rozprowadzaniem- nie zastyga, nie zasycha zbyt szybko, można bez pośpiechu nanosić poprawki. Pomimo mocnego krycia wygląda dość naturalnie- to nie jest efekt Double Wear, ale nie należy też do kategorii podkładów typu Smashbox Liquid Halo, z którymi można udawać, że nie ma się podkładu na twarzy.
Trwałość, jak na taką nawilżającą formułę, jest znakomita- przypudrowany trzyma się bite 12 godzin. Skóra po nałożeniu jest aksamitna, ujednolicona i rozświetlona, jak po użyciu azjatyckich bb. Glow na pewno będzie zbyt "glowowy" dla cer tłustych, i zapewne podkład z nich spłynie. Podejrzewam, że będzie magicznym odkryciem dla cer suchych, dla mojej, mieszanej, ale przesuszonej po zimie, w tej chwili jest wybawieniem!
Po zmyciu skóra jest gładsza i bardziej nawilżona, niż po moim wcześniejszym ulubieńcu- Skin Sanctuary RBR. Boję się, że latem się nie sprawdzi, ale w miesiącach jesienno-zimowych nie wyobrażam sobie życia bez niego. Wytrzymuje pobyt nie tylko w klimatyzowanych pomieszczeniach, ale również moje ćwiczenia siłowe, podczas których nie tylko się nie oszczędzam, ale wylewam hektolitry potu.
Skład nie jest bardzo długi. Oto on: Water, Glycerin, Dimethicone, Butylene Glycol, Nylon-12, Titanium Dioxide, Iron Oxides, Diethyhexyl Succinate, Phenyl Trimethicone,Ethylhexyl Methoxycinnamate, Lauryl PEG-3, Polydimethylsiloxyethyl Dimethicone, Peg10-dimethicone,Iron Oxides, Bis-Butyldimethicone Polyglyceryl-3, Cyclomethicone, Disteardimonium Hectorite, Phenoxyetanol,Aluminum Hydroxide, Aluminum Distearate,Alumina, Trisodium EDTA,Polymethyl Methacrylate, Sodium Dehydroacetate,Thrietoxycaprylsilane, Polysilicone-2,Tocopheryl Acetate, Tocopherol, Mica,Hydraed Silica,Sodium Metabisulfite, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Barium Sulfate, BHT, PEG/PPG-36/41 Dimethyl Ether, Hydroxyproline,Syzygium Jambos Leaf Extract,Methicone,Hydrogen Dimethicone,Tetradecene, Dipentaerythrityl Hexahydroxystearate, Tin Oxide.
Jakoś nie umarłam z przerażenia na jego widok- w kilometrowej długości składach azjatyckich bb zawsze znajdzie się coś, co mnie uczuli- tu szanse są niewielkie. Ciekawe jest to, że zaraz po wodzie w składzie podkładu nie występuje cała wiącha silikonów, ale gliceryna, czyli powszechnie stosowany składnik nawilżający, którego niektórzy boją się jak ognia. Niektóre cery może zapychać. Nie bardzo przerażają mnie doniesienia o jej rzekomym działaniu wysuszającym- nie, nie wysusza. Ten podkład jest żywym dowodem. Potem silikon lotny, potem kolejny humektant, filtry mineralne, na końcu ekstrakty roślinne, więc nie ma co się łudzić, że wiele zdziałają, przed ekstraktami witamina E- w sumie naprawdę ok. Zaniepokoiłam się lekko czytając o rzekomo strasznie groźnych filtrach przenikających, a potem śmiałam się do łez, że badania, które miały to potwierdzić dotyczyły wiązania się filtru mineralnego ze śledziową spermą. Nic nie poradzę na to, że internetowe fobie ("parabeny cię zabiją", "silikony zapchają", "filtry przenikną do wątroby") działają na mnie równie mało skutecznie i przekonująco, co teorie o zamachu w Smoleńsku.
Opakowanie jest doskonałe-lekkie, plastikowe, świetnie leży w dłoni, jest odrobinę transparentne, tzn. widać przez nie pod światło, ile podkładu pozostało, ale nie ma czegoś takiego jak nieestetycznie uwalone podkładem od wewnątrz szklane opakowanie.
No cóż- lubię go.