Ma w sobie coś.
Wiele już miałam wtop makijażowych. O ile te tańsze, da się jeszcze jakoś przeżyć, to przy droższych ból jest niemalże nie do wytrzymania. Tak było chociażby z Meteorytami Geurlain, czy paletą cieni Urban Decay Naked 3. Dla innych hity, dla mnie kultowe przeciętniaki w eleganckich opakowaniach. Dlatego, tym razem nauczona doświadczeniem i wiedziona przeczuciem, postanowiłam poprosić znajomą o odsypkę Pryzm. Koleżanka była na tyle hojna, że otrzymałam od niej ze 2 g pudru, a to naprawdę ilość wystarczająca na wyrobienie sobie miarodajnej opinii.
CHARAKTERYSTYKA CERY I RODZAJ KARNACJI
Cera mieszana, lekko odwodniona, 30+; wymagająca wygładzenia i nadania subtelnej świetlistości. Karnacja jasna, chłodna. Zimą na poziomie revlon cs 110-150, latem 180.
OPAKOWANIE
Luksusowe, wielce kuszące, klasyczna elegancja, zacnie prezentuje się na toaletce. Dodaje plus sto do atrakcyjności. Nie powiem, gdybym była w jego posiadaniu, ocena z przyjemności stosowania, poszłaby o jedną gwiazdkę do góry.
A, że używałam jedynie odsypki, uczynić tego nie mogę. ;)
Jednakże, nic mnie nie rozprasza i mogę skupić się na walorach wnętrza- na zawartości.
ZAPACH
Bardzo przyjemny. Subtelny. Może to będzie zbyt odważne z mojej strony, ale ów zapach przenosi mnie do czasów dzieciństwa i rumiankowego kremu do rak 4 Pory Roku, który pachniał puderem Givenchy, a rumianek był tam tylko delikatnym tłem. Zapach świeży, delikatnie kwiatowy, lekko kremowy. O wiele bardziej przypadł mi do gustu niż rozczarowująca woń Meteorytów.
KONSYSTENCJA
Puder jest niezwykle miałki, drobno zmielony. Aksamitny. Lekki, niczym chmurka. Bardzo przyjemy.Mięciutki.
KOLOR
Sam w sobie jest koloru czystej, zimnej bieli. Osobiście widzę w nim tony chłodnego różu i błekitu. To biel lodowa.
Na twarzy, jest niewidoczny, aczkolwiek nie powiedziałabym, że transparentny. Mimo wszystko, delikatnie ochładza karnację, choć nie bieli skóry w bezpośredni sposób.
EFEKT
W widoczny sposób wygładza skórę. Matuje ją na długi czas, ale nie jest to typowy płaski ma, lecz naturalny woal. Nie jest to też satyna. Raczej coś pomiędzy matem a satyną. Cera jest zmatowiona, ale jednocześnie nabiera trójwymiarowości.
Puder nałożony na nagą skórę:
- matuje na długo
- nie tworzy efektu maski
- wygładza
- kiedy dotkniemy twarzy, czujemy miękkość cery
- delikatnie ochładza koloryt
- nie ciemnieje, nie oksyduje
- nie wchodzi w pory
- mimo wszystko ma tendencję do delikatnego podkreślania suchych skórek
- nie wysusza skóry
Puder nałożony na podkład:
- dobrze z nim współpracuje, nie roluje się, nie ciastkuje, nie zbiera w załamaniach
- tworzy delikatny woal
- utrwala i matuje na długo, nie jest to płaski mat, ale nie jest to też satyna.
- nie wchodzi w pory
- ma delikatną tendencję do podkreślania suchych skórek
- ochładza koloryt, jest dość zimny
- nie ciemnieje, nie oksyduje
- nie wysusza skóry
TRWAŁOŚĆ
Twarz raz przypudrowana pozostaje matowa na cały "makijażowy" dzień.
WYDAJNOŚĆ
Wysoka. Wystarczy niewielka ilość na pokrycie twarzy.
UWAGI
- świetny pod okolice oczu, rozjaśnia, wygładza i rozświetla spojrzenie bez efektu drobin, dobrze gruntuje korektor
- ochładza zbyt ciemny, za ciepły podkład nałożony na twarz
Reasumując.
To pięknie pachnący, bardzo drobno zmielony puder, matujący na cały dzień i dający naturalny efekt woalu, bez płaskiego matu. Świetnie wygładza cerę, nie wchodzi w pory, nie wysusza. Jednak ma tendencję do podkreślania suchych skórek, a jego chłodny odcień, delikatnie schładza koloryt cery.
W dalszym ciągu nie wiem, czy odważyłabym się na zakup pełnowymiarowego opakowania. Może, kiedyś. Nie wykluczam. Puder ma w sobie coś.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie