Słaby.
Kremów pod oczy używam od 20 roku życia
- lepiej zapobiegać, niż leczyć, zwłaszcza w kwestii zmarszczek ;).
Krem przeciwzmarszczkowy Nivea dostałam od przedstawiciela handlowego jako gratis - cóż, teraz już wiem, dlaczego....
Wizualnie krem prezentuje się tak, jak inne - miękka tubka, zakończona wygodnym aplikatorem, który dozuje odpowiednią ilość produktu.
Krem jest lekki, biały, pachnie delikatnie, szybko się wchłania i...to w zasadzie wszystko, co robi. A nie robi nic. Dosłownie, nic.
Chociaż, nie, jest jedna rzecz - używany regularnie, już po 2 tygodniach pogorszył stan mojej skóry - a im dłużej go stosowałam, tym gorzej prezentowała się moja skóra.
Zazwyczaj wypielęgnowana, a wtedy była szara, cienie się pogłębiły, skóra zrobiła się wysuszona i szorstka, jak kartka papieru. Coś okropnego. Nie było to klasyczne uczulenie, nie - raczej niewystarczające działanie pielęgnacyjne kosmetyku.
Nie nawilża, nie chroni, nie wygładza - cóż, być może lepiej sprawdzi się jako ''pierwszy krem''? Być może mojej wymagającej skórze coś tak lekkiego i delikatnego nie jest w stanie sprostać?
Cóż, może i tak być, ale w takim razie, dlaczego producent reklamuje go jako remedium na zmarszczki? A zapobiegać też im raczej nie zapobiegnie, bo podstawą prewencji jest nawilżanie, a temu specyfikowi wychodzi to bardzo kiepsko. Nie uczula, ale co z tego?
Nic nie robi, a ja od kremów pod oczy wymagam i to sporo - ten może i nie miał rozjaśniać cieni ani redukować opuchlizny, ale miał nawilżać, a nie robi nawet tego.
Nie jest drogi, ale niewart jest nawet złotówki. Szkoda pieniędzy, naprawdę.
Nie polecam.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie