Bielenda Carbo Detox, Nawilżająco - matujący krem węglowy 

Spodziewałam się, że ten krem wraz z rozprowadzaniem utraci swój koloryt ale niestety tak nie było mimo zapewnień producenta "Magiczny kosmetyk o czarnej konsystencji wtapia się w skórę nie zmieniając jej odcienia.". Absolutnie ani razu nie zastosowałam go na dzień, gdyż podkreślał pory (a na noc moim zdaniem jest zbyt mało nawilżający). Nie zauważyłam też efektu zwężenia porów.

Taki to cudak, który kusi swoim nietypowym dla kremu kolorem. Wygodna aplikacja i żelowo-kremowa konsystencja to coś dla mnie. Niestety jestem posiadaczką szerokich porów, dlatego walczę z wągrami i ciągłym oczyszczaniem zwłaszcza brody i nosa z czarnych kropek. Dla mnie to właśnie dramat! Ten krem wchodził mi w te otwarte pory i imitował ciemne wągry! Na pewno to skreśla go jako krem na dzień, zwłaszcza, że jak się ma bardzo bladą cerę jak ja to wychodzi nam mimo dobrego rozsmarowania kremu taki hmmm efekt zimnej, szarej skóry. Wyglądałam na zmęczoną i chorą. Taki efekt 40latki kochającej papieroski :D Lepiej matowi skórę niż nawilża. Dobry będzie jeśli ktoś ma dramat z nadmiernym sebum na czole, ale lepiej aplikować tylko na noc.

Krem nadaje się tylko na noc, ponieważ pozostawia na skórze czarne plamy. Ogólnie krem mi się sprawdził i jest naprawdę fajny! Zapach przyjemny, działanie super.

Wybrałam ten krem w drogerii internetowej ze względu na korzystną cenę i poprzednie pozytywne doświadczenia z marką Bielenda, także serią Carbo Detox. Choć krem jest całkiem dobry, to ma jeden istotny minus, o którym napiszę później. Krem znajduje się w solidnym, małym słoiczku i ma czarną barwę. Podoba mi się jego lekka konsystencja, między kremem a żelem. Niestety, przy rozprowadzeniu kremu po twarzy trzeba naprawdę uważać, bo krem jest intensywnie czarny i trzeba go porządnie rozsmarować, aby uniknąć efekty brudnej twarzy. Z tego względu wolałam stosować go na noc, aby nie ryzykować pozostawienia jakiejś smugi. Krem dość dobrze nawilża i lekko matuje, a do tego jest wydajny. Niestety, ale sposób aplikacji i ryzyko wyglądania jak brudna bardzo rzutuje na jego użyteczność. Raczej następnym razem po niego nie sięgnę.

Krem kupiłam z ciekawości, gdyż zaintrygował mnie jego wygląd. Produkt znajduje się w otwieranym, szklanym słoiczku. Ma kremowo-żelową (nieco dziwną) konsystencję koloru czarnego i przyjemny, delikatny zapach. Dobrze się wchłania, ale jednorazowo trzeba zużyć sporą ilość. W trakcie aplikacji można odnieść wrażenie, iż krem się "kulkuje". Trzeba zachować ostrożność, gdyż nierówne nałożenie powoduje powstanie sinej poświaty. Wygląda się wówczas jak ofiara pobicia lub kominiarz w trakcie służby. Nawilżenie jest bardzo słabe. Mało tego, moja skóra zaczęła się przesuszać. Ja serdecznie odradzam. Zużyłam opakowanie wraz z całą rodziną, gdyż nie lubię marnotrawstwa. Więcej już tego błędu nie popełnię.

Niezbyt ciekawy krem - bardzo lekko nawilża, matowi ale przez to słabe nawilżenie mam wrażenie przesuszonej skóry (mam skórę normalną). Nie jest wydajny, ma żelopodobną konsystencję, która dość szybko się wchłania, ale jednocześnie trzeba nałożyć go więcej przez to szybkie wchłanianie, aby pokryć całą twarz. Jednak najgorsze w tym kremie to kolor, moja skóra wygląda szaro, brudno, wręcz staro. Krem mnie nie zapchał, zapach taki trochę męskich kosmetyków - dla mnie obojętny całkowicie. Jedyny plus za to matowienie skóry.

Krem jest czarny. Początkowo sądziłam, że to jedynie efekt marketingowej wizji Projektantów opakowania - estetycznego słoiczka – i odpowiednio saszetek z próbkami, którymi dysponowałam – nawiązującej do składu kosmetyku – aktywnego węgla, ale nie – to sam krem o leciutkiej, żelowej konsystencji ma taką barwę. Jak dla mnie... czad :-), bo wraz z nadejściem mody na multikolorowość, z genetycznej przekory wracam właśnie do fazy fascynacji czernią, porzuconej wraz z zakończeniem szkoły średniej, kiedy w zasadzie nie miałam ubrań w innych kolorach. I ten czarny specyfik okazał się idealny dla mojej kapryśnej mieszanej cery z tendencją do błyszczenia i niedoskonałości. Lekko rozprowadza się na skórze i od razu wchłania, w ogóle nie pozostawiając śladu ciemnej barwy, a do tego ślicznie, bardzo świeżo pachnie. Jest też niezwykle wydajny – na całą twarz wystarczy kleksik kosmetyku na czubku palca. Działa... jak złoto, dzięki wspaniałym komponentom: aktywny węgiel – detoksykuje i odtłuszcza, oraz kwas hialuronowy – utrzymuje właściwe dogłębne nawilżenie skóry, dzięki którym cera prezentuje się wspaniale już od początku stosowania kosmetyku. Dzięki temu kremowi cera staje się czysta, gładka, ujednolicona, pozbawiona krostek, ze zwężonymi porami, i – zważywszy na niezbyt wygórowaną cenę kosmetyku – całkiem skutecznie, na cały dzień, zmatowiona, a jednocześnie dobrze nawilżona, i jędrna. Brawo! Marka Bielenda znów przyjemnie mnie zaskoczyła. Polecam szczerze.

Zużyłam kilka opakowań tego kremu. Bardzo odpowiada mi zarówno konsystencja, zapach, działanie jak i kolor. Nie mam zarzutów, uznałam to za coś innego. Fajnie nawilża, odświeża skórę. Czy przeszkadza to, że jest czarny? Jeśli się dobrze rozsmaruje, nie zostawia smug. Używam również peelingu/pasty do mycia twarzy. Sprawdza się. Chwalę sobie całą linię, niestety krem coraz trudniej dostać w sklepie.

Krem Carbo Detox od Bielenda zakupiłam, gdyż zachęciła mnie wcześniej wykorzystana próbka, którą dostałam w prezencie przy zakupach w Rossmanie. Produkt ma intensywny, czarny kolor i zapakowany jest w mały słoiczek, choć pomimo rozmiarów jest naprawdę wydajny. Kosmetyk faktycznie matuje i nawilża cerę, pozostawiając ją miękką i gładką. Skład kremu też nie jest najgorszy - na wyższych jego pozycjach znajdują się m.in. węgiel aktywny czy olej z awokado. Poza tym, ,ma bardzo przyjemny zapach. Jedynym minusem jest jego czarna barwa, która po nałożeniu produktu na twarz daje efekt "brudnej cery", przez co nie nadaje się on jako krem pod makijaż.

Krem zakupiłam przypadkiem za ok. 8 zł. Dotąd nie spotkałam się z kremem w kolorze czarnym więc postanowiłam go kupić. Zaletą jest, że można go stosować zarówno na dzień jak i na noc. Kosmetyk ma dość rzadką, ale nie oleistą konsystencję, dość szybko i łatwo się wchłania, nie pozostawia czarnych pozostałości. Pozostawia przyjemne uczucie nawilżenia, ukojenia i odżywienia na skórze. Moja skóra ma czasami tendecję do wyprysków, miałam wrażenie że ten krem ma też takie działanie zapobiegające powstawaniu takich niechcianych gości na skórze. Jestem zadowolona z działania kremu, dobrze jest go mieć w swojej kosmetyczce. Co do efektu matowości nie mogę stwierdzić, gdyż mam skórę suchą i problem tłustej cery mnie nie dotyczy.

Laski kompletnie nie czaje waszego niezadowolenia. Producent jasno napisal ze wystarczy malenka ilosc a gdy sie wezmie za duzo to sciagnac warstwe wacikiem. Ja mam cala serie i jestem mega zadowolona. Kremu uzywam zaraz po serum dzieki czemu wystarczy ociupinka i ladnie sie rozprowadza noe zostawiajac sladu. Dodatkowo po 2 zastosowaniach rozwijajacy sie gejzer zniknal bez sladu. Ja jestem mega zadowolona. Dla mnie strzal w 10. Szczegolnie pod makijaz. Zero poprawek w ciagu dnia

Krem zaciekawił mnie swoim kolorem (nie tylko mnie patrząc na opinie). Lubie produkty Bielendy jedak ten krem to niewypał. Jest zbyt sztuczny jak dla cery problematycznej. Konsystencje ma bardziej żelową, dość ciężką, osadza sie na skorze pozostawiajac ciemny nalot . Cera wyglada na szarą i zmeczoną. Resztki kremu wchodziły w rozszerzone pory i wyglądały jakbym miała pełno czarnych wągrów. Poza tym skóra szybciej sie przetłuszczała i świeciła a przeciez krem miał matowic? Zapach kremu jest taki świeży, owocowy. Pachnie arbuzem. Ostatecznie zużyłam krem na dekold,ramiona i plecy. Oczywiście kładłam go na noc żebym w ciagu dnia nie wygladała na niedomytą.

Mam cerę mieszaną w kierunku tłustej więc według producenta krem idealny dla mnie.Po użyciu niestety mam inne zdanie. Jedyne co podobało mi się w korzystaniu z tego kremu to zapach.Nie wiem czy dobrze trafiłam,ale dla mnie zapach jest arbuzowy(przynajmniej tak mi się skojarzyło) Poza tym krem zostawia cerę w gorszym stanie niż przed użyciem tego kosmetyku. Cera jest szara,sina bardziej uwidacznia niedoskonałości. Po prostu ciemny kolor kremu sprawia,że cera wygląda na starszą i bardziej zmęczoną. W żadnym wypadku nie należy go stosować na dzień tym bardziej jeśli mamy zamiar się pomalować.Efekt będzie tragiczny i będziemy musiały zmyć wszystko z twarzy włącznie z tym kremem.Jeśli już ktoś go kupił i chcę wykorzystać,lepiej stosować go na noc kiedy nikt nas nie widzi,bo przyznam szczerze sama na siebie nie mogłam patrzeć po używaniu tego kremu. Nigdy więcej nie dam mu szansy...

Działanie produktu w żadnym przypadku nie pokrywa się z zapewnieniami producenta. Właściwie brak tu jakiegokolwiek działania... Po zmyciu zostawia wprost wysuszoną skórę (mam mieszaną). Jest niewydajny, dość spoko pachnie. To jedyna jego zaleta. Po nałożeniu kremu na twarz wyglądam jak górnik który wrócił z 12 godzinnej służby. Jest to cienka warstwa. Może budzić jasne tkaniny. Nie zauważyłam żadnego działania na plus. Na pewno nie polecam stosować na dzień, jeśli nie chcecie wyglądać jak po wrzucaniu węgla do piwnicy.

Lubię kosmetyki od Bielendy, ale na tym kremie się zawiodłam. Jest ciemny i nie udało mi się ani razu go rozprowadzić/wklepać tak, żeby nie było go widać. Na skórze wygląda BARDZO nieestetycznie, jakby brudził skórę i uwydatniał cienie pod oczami, więc stosuję go tylko na noc. Dodatkowo się roluje. Nie zauważyłam, żeby matowił, nawilża bardzo przeciętnie, nie zapycha. Zapach, który dla mnie jest nieprzyjemny, na szczęście jest mało intensywny.

Krem zakupiłam jeszcze w zeszłym roku i jestem bardzo niezadowolona. Nie zużyję opakowania do końca. Konsystencja jest ok, dobrze się wchłania i rozprowadza. Czarny kolor kremu jest jego atutem ( coś oryginalnego) i wielkim minusem, gdyż podczas aplikacji, wchodzi pod paznokcie, tworząc czarną powłokę. Dotykając twarz, czasami można odnieśc wrażenie "rolowania " kremu ( szczególnie przy wysokiej temperaturze). Mało tego twarz przez długi okres ma siny, wręcz brudny odcień. Trzeba uważać z aplikacją, aby uniknąć plam. Muszę przyznać, iż krem ma ładny zapach. Kupiłam w ciemno, lecz czarno to widzę.

Kupiłam w ciemno i jestem bardzo zadowolona. Czarny kolor kremu sprawia dużo frajdy przy nakładaniu, ale nie ma się czym martwić, bo szybko się wchłania i po czarnym odcieniu nie pozostają ślady. Skóra jest wygładzona i oczyszczona i bardziej matowa. Do tego piękny zapach!

Marka Bielenda ostatnio szaleje z ilością kosmetyków wprowadzanych na rynek. A ponieważ ja lubię próbować czegoś nowego, skusiłam się na ten krem. Jest to jednak bardziej rozczarowanie, niż zachwyt. Cerę mam mieszaną i rzeczywiście mat jest na niej mile widziany. Na noc wszystko mi jedno, czy się blyszczę - chcę wtedy bardziej nawilżyć i zregenerować cerę. Krem Bielenda sprawia, że twarz jest siwa długo po nałożeniu (wręcz brudna). Jest to więc krem nie nadający się na dzień. Na noc też nie, bo słabo nawilża, a oczyszczenie jest dla mnie niezbyt odczuwalne. Mam wrazenie, że skóra po tym kremie cierpi. Zmatowienie rzeczywiście nastąpiło, ale jak już wspomnialam, na noc go nie potrzebuję. Działanie rozjaśniające - tutaj przyznaję punkt dla producenta, bo rzeczywiście krem rozjaśnia cerę. Chyba jedyny znaczący plus, jak dla mnie. Ale takim kosztem? Krótko mówiąc, cudaczny produkt, nie kupię ponownie.