Procle Stockholm Volume Lip Balm Powiększająca pomadka do ust

Mój wybór to MAUVE, mówiąc szczerze, bałam się że PINK będzie po prostu za bardzo...słodziutki. Przyszedł do mnie dzisiaj rano - mówiąc szczerze byłam niesamowicie podekscytowana, zapewne dlatego że po prostu uwielbiam wszelakie balsamy i szminki (które nie są intensywnie na-pigmentowane), i stosuje je codziennie. Nawilżone usta to zdrowe usta. Tak na prawdę podkusiła mnie do zakupu nazwa VOLUME, bo mówiąc szczerze od jakiegoś czasu myślę o mikroskopijnym powiększeniu moich ust...no ale to nie tutaj. Zaraz po otworzeniu "kartonika", który niestety jest plastikowy. Tuż po skończonym makijażu, pozwoliłam sobie przejechać dość intensywnie szminką usta. Okay... tłusta formuła, błyszczy się ale nie sprawia uczucia ciężkości jak przy niektórych błyszczykach... ale zaraz, co jest? Czy ktoś z Was miał okazję pić wódkę z pieprzem? Znacie to uczucie płonącego przełyku? Taaaak? To właśnie tak płonęły mi usta :D I nie narzekam! Nic z tego, ja akurat jestem z tych lubujących się w jedzeniu ostrych rzeczy...ale usta? Nie ukrywam że zanim wyszłam z domu, zastanawiałam się nad starciem tego balsamu z ust - ale, się wstrzymałam. Tuż przed wyjściem tylko odcisnęłam usta na papierze; kolor wciąż na miejscu ale się tak nie błyszczą. Kolor jest bardzo trwały, a nawet jak już się zetrze, zostaje odcień malinki który jest bardzo ładny i sprawie że moje usta są zauważalne. Po jedzeniu zostaje odcień jakbyśmy mieli usta zrobione konturówką - należy poprawić. Powiększenie? Owszem, nie jest to efekt wow (PAMIĘTAJMY ŻE TO TYLKO POMADKA), ale usta mam znacznie wyraźniejsze, ładnie podkreślone, nawet jeśli zostawiam porządny odcisk na papierze. Pomimo tego że niesamowicie piecze za pierwszym razem, następne są już mniej odczuwalne - a nawet powiedziałabym że ów balsam jest uzależniający.. Jest to moja pierwsza pomadka powiększająca, więc nie mam porównania. Plusem tej firmy jest to że działa na naturalnych składnikach i jest "cruelty free" - nie testowane na zwierzętach. Dodatkowo dobrze jest dodać abyśmy pamiętali o niestosowaniu tego balsamu na uszkodzone usta.

Pomadka ma w sobie dodatek chilli, który ma działanie powiększające usta. Powiem szczerze, że przez pierwsze 15/20min, było to bardzo nieprzyjemne. Baaardzo mocne pieczenie, które przez kilka minut było bardzo uciążliwe, ale jest to chyba efekt uzależniający, bo po niedługim czasie, malowałam się nią ponownie. ️Efekt jest zauważalny. Usta stały się większe i pełniejsze. Wyglądały rewelacyjnie. Mimo wszystko, strasznie czaiłam się na kolory Procle, a okazało się, że chyba najlepiej byłoby testować wersję bezbarwną. Kolor Mauve nie wygląda dobrze, zaznacza skórki, rozmazuje się i nie wygląda estetycznie.

Skusiłam się na ta pomadkę licząc na uwypuklenie kształtu ust. Niestety srogo się zawiodłam. Po jej nałożeniu niestety nie czuje nic oprócz strasznego pieczenia. Ponadto "balsam" zostawia bardzo nieestetyczne ślady na ustach w postaci tłustej warstwy. Zaletą pomadki jest fakt, że jest całkowicie wegańska i bezzapachowa. Opakowanie mało trwałe-minimalistyczne, ale napisy błyskawicznie się ścierają. Cena wysoka - ok 40 zł. Balsam wydaje się wydajny, niestety oprócz mrowienia i pieczenia nie ma mowy nawet o optycznym powiększeniu ust. trzeba też uważać - podkreśla skórki i nie jest odpowiednia w mroźne dni.