Sleek Make Up Barekissed Illuminator Rozświetlacz do twarzy i ciała

Mam kolory : -Pompeii - złotobrązowy odcień opalonej skóry oraz - Monaco - chłodny, biało-srebrno-delikatnie różowy odcień. Po roztarciu biało-srebrny. Kupiłam je z myślą o mieszaniu z podkładem w celu uzyskania bardziej rozświetlonego efektu. Okazało się, że nie jest to takie znowu proste;) Barekissed Illuminator po zmieszaniu z podkładem zmniejsza jego krycie, sam natomiast traci na rozświetleniu. Przy niektórych podkładach zmniejszał ich trwałość lub wręcz powodował warzenie się. Podkreślam, że dotyczy to mieszania z podkładem przed nałożeniem, a nie nakładania na podkład. Nałożony na podkład zachowuje się całkiem nieźle. Wklepuję go palcami lub mokrą gąbeczką typu Beauty Blender. Częściej używam w ten sposób Monaco. Chłodny, bardzo jasny odcień na szczytach kości policzkowych wygląda dobrze. Nałożony umiarkowanie daje efekt "coś tam się mieni", ale nie lubianej przez wszystkich "tafli". Dla odcienia Pompeii stosowanego samodzielnie na twarz nie znajduję zastosowania - jestem na to zbyt blada. Obydwa odcienie natomiast świetnie się sprawdzają się do stosowania na ciało! Ramiona, dekolt. Pompeii latem, gdy chcemy się dodatkowo "opalić" (przypomina nieco słynny suchy olejek z drobinkami z Nuxe), a Monaco w czasie, gdy nasza skóra jest bledsza. Moim zdaniem to jest najlepsze zastosowanie dla tego produktu! Na ciele trzyma się świetnie. Nadaje delikatny kolor i pięknie, subtelnie rozświetla (Monaco świeci się mocniej niż Pompeii). Właściwości, które przeszkadzały mi mieszać go z podkładem - przejrzystość i mocny, ale zanikający połysk - okazują się być zaletami w zastosowaniu na ciało. W zastosowaniu na twarz polubią się z Barekissed Illuminator osoby, które lubią makijaż "na mokro" i z takim właśnie mokrym wykończeniem. W zastosowaniu na ciało - myślę, że zdecydowana większość:)