Lirene Dermoprogram Scrub, Wygładzający gruboziarnisty peeling do stóp z wulkanicznym pumeksem 

Produkt zakupiłam tuż przed wiosna, aby moje stopki były ładne na lato. Nie mam dużego problemu ze swoimi stopami, jedynie są trochę przesuszone w okolicach pięt. Do testów postanowiłam zakupić ten oto peeling, w przyzwoitej cenie marki Lirene. Opakowanie produktu jest proste i ładne, zamykane na zatrzask. W środku znajduje się peeling z dużymi drobinkami. Fajnie złuszcza nam naskórek i nasze stopki są gładkie i przyjemne w dotyku. Ładnie pachnie, nie podraznia. Jednak produkt jest mało wydajny.. Bardzo szybko mi się zużył, przy kilku podejściach. Dla mnie 3/5.

Świetny. Bardzo gruboziarnisty, konsystencja pasty, nie ucieka z pod palców, wygładza. Nie używam do stóp, ale do rąk i całego ciała. Super masuje, poprawia krążenie, aż widzę żyły na wewnętrznej stronie dłoni. Szkoda, że jest taki mały 100ml to mało :(

Bardzo słaby peeling, mało wydajny. Praktycznie wcale nie złuszcza naskórka ze stóp. Gdy się go używa nie wydaje się gruboziarnisty i szybko się rozpływa. Zdecydowanie nie polecam.

Peeling jest bardzo treściwy w konsystencji. Zgodnie z tym co deklaruje producent, jest gruboziarnisty . dobrze się sprawdza- jednak co trzeba napisać, konieczne jest solidne namoczenie skóry przed zabiegiem. Na przedniej stronie opakowania widnieje informacja, że efekt używania porównywalny jest do zabiegu pedicure, i z tym będę polemizowala. Nie jest porównywalny. Nie da się go w żaden sposób przyrównać - pedicure zapewnia nieporównanie lepsze efekty, natomiast ten peeling pozwala te efekty podtrzymać. To na prawdę bardzo przyjemny drapak.

O swoje stopy dbam regularnie przez okrągły rok, żeby nie dopuścić do sytuacji, kiedy do ich pielęgnacji musiałabym wytoczyć naprawdę ciężkie działa. Może nie mam predyspozycji do pękania naskórka, ale już do mocnego przesuszenia i owszem. Zwłaszcza, że sporo chodzę i jednak daję tym stopom w kość. Od dawna już próbuję przemówić sobie do rozsądku, że do peelingu stóp mogę używać zwykłego produktu do ciała, ale przecież tak fajnie jest się otoczyć tyloma buteleczkami i tubeczkami. A przecież inne potrzeby ma skóra dłoni, ciała i stóp, prawda? W ten oto sposób stałam się posiadaczką scrubu od Lirene. Bardzo dobrego kosmetyku, przyznam już na wstępie. Peeling ma gęstą formułę i kremową postać w kolorze szaro-zielonkawym. Ścierniwem w tym przypadku są drobinki pumeksu, czyli naturalna substancja - to na plus, oczywiście. Jednak na moje oko są najwyżej średnioziarniste. Ale dosyć ostre i jest ich całkiem sporo. Nie rozpuszczają się, co logiczne, więc można masować skórę do woli. Zapach, który nam przy tym towarzyszy, jest bardzo przyjemny. Słodkawy, dyskretny, coś a'la brzoskwiniowy. Peeling najlepsze efekty daje wykonany w trakcie kąpieli stóp albo przy okazji zwykłej kąpieli, kiedy naskórek jest już mocno zmiękczony. Bardzo fajnie wygładza i nie wysusza skóry. Ja nie czuję po nim natychmiastowej potrzeby użycia kremu. Stopy stają się wyraźnie gładsze i lepiej przyjmują kolejne kosmetyki. Jednak scrub nie poradzi sobie w przypadku mocno zrogowaciałego naskórka albo sporadycznej pielęgnacji. Jest idealnym uzupełnieniem regularnych zabiegów, więc jeśli szukasz spektakularnych efektów, to nie w tym przypadku. Skład jest całkiem przyzwoity. Ścierniwo jest już na 2 miejscu, a niedługo potem gliceryna i masło shea. Krótko i treściwie. Peeling znajduje się w miękkiej tubce zamykanej na zatrzask. Dla mnie to chyba najlepsze rozwiązanie, bo bez problemu możemy się nim obsłużyć nawet z mokrymi rękoma. Graficznie może szału nie ma, ale to też zależy kto na co zwraca uwagę. Tubka w barwach biało-turkusowych może nie krzyczy ze sklepowej półki, ale wygląda elegancko i estetycznie. Cena jest bardzo przyzwoita, a dostępność rewelacyjna. Ja swój egzemplarz kupiłam w Rossmannie.

Jest to jeden z lepszych scrubów do stóp jakie miałam, ma bardzo duże drobinki, które ścierają martwy naskórek. Produkt ma gęstą, kremową konsystencję. Przyjemnie, świeżo pachnie. Tylko zdecydowanie za szybko się kończy. No i obietnica, że stopy są jak po wizycie u kosmetyczki jest trochę na wyrost. Na uwagę zasługuje też fakt, że jest w niskiej cenie.