AA Skin Boost Q10, Koncentrat 5% koenzym Q10 + wyciąg z bio malin 

Żel jest bardzo dobry. Lubię ten żel, bo ma piękny malinowy zapach i bardzo dobrze się wchłania. Stosuję go rano na twarz, szyję i dekolt pod krem na dzień. Szybko się wchłania i bez problemu po chwili nakładam krem przeciwzmarszczkowy, a potem podkład. Co do rezultatów to wierzę w długie stosowanie koncentratów wraz z kremami przeciwzmarszczkowymi. Tutaj nic się nie zdarzy w kilka chwil. Mam dwa koncentraty AA Skin Boost. Ten z koenzymem Q10 (5%) stosuję rano, ten z witaminą C (8%) stosuję na noc. Szklany słoiczek jest bardzo elegancki, pipetka dobrze działa.

Serum z AA posiada ładne, szklane opakowanie z pipetą, dzięki czemu użytkowanie jest wygodne oraz higieniczne. Aplikacja jest szybka i łatwa. Produkt ma lekką konsystencję. Nie pozostawia tłustej warstwy. Nadaje się pod makijaż. Serum posiada przyjemny, delikatny zapach. Nie zauważyłam właściwości pielęgnacyjnych. Serum nic nie robi. Zbędny kosmetyk.

Niby działa, ale nie jest to serum, które mnie urzekło. Wiadomo czuć, że coś tam na twarzy jest, ale działać w jakikolwiek sposób niestety nie działa.

Kupiłam go za 10 zł na promocji w Rossmannie i stwierdzam że za tę cenę kupiłabym go ponownie. + wydajny + pięknie nawilża, skóra jest bardziej taka "plump" ;-) + nadaje się pod makijaż, podkład łatwo się na nim rozprowadza, jakby przykleja, długo się utrzymuje + higieniczna pipeta + bardzo przyjemny zapach - nie widzę redukcji zmarszczek na dłuższą metę

Serum kupiłam za 10 zł na przecenie w Rossku. Wahałam się czy wziąć je, bo nie za bardzo wierzę w takie działanie przeciwstarzeniowe. Pomyślałam sobie jednak, że serum może dobrze nawilżać. I jako nawilżacz serum jest świetne. Ja od kilku lat wieczorem nakładam na twarz tonik na to od razu serum lub olejek. Dopiero jak mi to lekko się wchłonie to nakładam krem. I taka pielęgnacja sprawdza mi się idealnie. Nie mam problemy z przesuszeniem czy odwodnieniem skóry. To serum świetnie zatrzymywało w skórze wilgoć z toniku. Skóra po nim była nawilżona, napięta, ukojona. Nie zauważyłam wygładzenia zmarszczek, ani promiennego wyglądu. Serum zamknięte w szklanej buteleczce z pipetką. Udało mi się zużyć je deo samego końce, nawet gdy już pipetka nie łapała produktu. Po prostu postawiłam je na głowie i wylewałam serum na rękę. Serum ma bardzo przyjemny owocowy zapach. Duża pojemność bo aż 50 ml, i było dość wydajne.

Niestety produkt u mnie się nie sprawdził. Wysuszał twarz i powodował zapychanie i wysyp małych krostek. Nie zauważyłam żadnego pozytywnego efektu. Podchodziłam do tego produktu 2 razy i niestety u mnie się nie spisał

O ile serum z wit. C serii Skin Boots nie zrobiło na mnie większego wrażenia, to to, już tak. Nie jest to co prawda kosmetyk który rzuca na kolana, ale jest całkiem w porządku. W cenie adekwatnej do jakości. Po prostu. W późnych latach 90-tych jak i w pierwszej dekadzie wieku XXI tajemniczy koenzym Q10 cieszył się ogromną popularnością. Niemalże wszystkie kremy a także i balsamy do ciała szczególnie te wyszczuplające musiały zawierać w sobie ten składnik. Koenzym q10 ma działanie przeciwutleniające ujędrniające, nazywany jest "eliksirem młodości". W serum AA występuje gdzieś w pierwszej połowie składu pod nazwą Ubiquinone, więc nie najgorzej. Pamiętajmy jednak że to jest 5%. A czy koenzymu czy całości, to już inna sprawa. Maliny zaś zawierają w sobie pokaźne dawki wit. C, a ta zawsze mile widziana. Serum posiada mleczny kolor i lejącą się konsystencję mleka skondensowanego . Pachnie ładnie, delikatnie, kosmetycznie, trochę kwiatowo, trochę cytrusowo. Bardzo dobrze się rozsmarowuje, szybko wchłania. Uczucie lepkości jakie pozostawia, znika po 5 minutach. Serum ma lekką konsystencję i tak też się zachowuje. Nie jest to kosmetyk do zadań specjalnych. Nada się do cer młodych, także i tych mieszanych. Dojrzalsze również będą z niego zadowolone, ale tylko wówczas jeśli będą stosować je na dzień. Serum doskonale sprawuje się pod makijaż. Nie roluje się. Idealny na cieplejsze dni, kiedy to nie chcemy obciążać skóry treściwymi kremami, bo panują takie upały, że dosłownie wszystko spływa, a jednak pragniemy nawilżyć skórę. Pipeta dozuje odpowiednią ilość produktu. Bez problemu można zużyć cały kosmetyk do końca. Serum przez wzgląd na swoją lejącą konsystenję i szybką wchłanialność nie jest zbyt wydajne. Używam regularnie od miesiąca (głównie na dzień) i jestem przy końcu buteleczki. Zwykle sera o tej pojemności wystarczały mi na 2- 2, 5 miesiąca Generalnie polecam. Fajny kosmetyk, zwłaszcza na rano, pod makijaż.

Nie mam jeszcze zmarszczek, ale z bardzo bliskiej odległości widzę, że próbują się tworzyć i chcę temu zapobiec. Do dobrego serum przywiązuję większą wagę niż do kremu. Mam także tłustą cerę, więc nie może być oni zbyt ciężkie. Z AA jestem zadowolona, jednak nie jest to zachwyt, Po prostu, dobry, solidny kosmetyk, który warto wypróbować, w sumie tak jak większość AA. Twarz wygląda świeżo i zdrowo, ale są lepsze sera, takie, które zapewniają bardziej widoczne rezultaty. Stosuję je na dzień i zimą dobrze się sprawuje. Na noc mam typowy nawilżacz. Serum pozostawia delikatny film, co zimą mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Dobrze dogaduje się z moim ulubionym kremem brzozowym Sylveco i z makijażem. Nic się nie wałkuje i wszystko trzyma się tak, jak powinno. Nawilża dobrze, choć nie jest to jego podstawowe zadanie. Nie powoduje żadnych nieprzyjemnych niespodzianek. Ma lekka, rzadką konsystencję i jest bardzo wydajne. Substancje zapachowe na szarym końcu w składzie, ale i tak tradycyjnie zapytam: po co w ogóle? Nie tego szukam w pielęgnacji twarzy. Dobrze, że chociaż nie ma barwników.

Krem przeznaczony jest dla osób, które mają pierwsze oznaki starzenia się skóry. Przywraca jędrność i elastyczność. Posiada fantastyczna pompkę do nakładania, która pozwala nanieść na twarz idealną ilość kremu. Krem jest delikatny i przepięknie pachnie. Ma w swym składzie wyciąg z Bio maliny, który wygładza skórę i nadaje jej promiennego wyglądu. Posiada również aktywny koenzym Q10, pobudzający regenerację komórek i spowalnia procesy starzenia.