Calluna Medica Krem regulujący sebum i przeciwtrądzikowy `Chmiel, Drożdże piwne, Szałwia i Tymianek` 

Dziewczyny nie polecam krem to ściema po całości, nie działa kompletnie nie dajcie sie na to nabrać. Nie polecam szkoda 139 złotych tak samo możecie sobie za 5 zeta najtańszy kupić.

Krem zakupiłam w sporej promocji że względu na krótka datę ważności i zapłaciłam za niego 29zl :), a że ma 30ml i można stosować go na noc i na dzień to stwierdzilam, że zaryzykuję. Kupiłam w okresie letnim ponieważ wtedy moja cera sprawia najwięcej problemów w strefie T, pojawiaja się delikatne podskorne wypryski głównie na czole i brodzie i przetłuszczanie jest spore. Krem ładnie normalizuje cerę, przy czym nie staje się ona sucha i nawet policzki nie potrzebują dodatkowego nawilżenia. Dotykając czoła nie czuję matu, czuć, że skóra jest odzywiona, ale nie prztluszczona. Od początku stosowania nie wyskoczyły mi żadne 'niespodzianki'. Zdecydowanie polecam dla cer mieszanych, natomiast dla mocno przetłuszczających się może być za słaby. Dodatkowy plus to piękny skład i opakowanie, dla mnie również zapach (lekko ziołowy, kwestia gustu).

Krem do twarzy od Calluna Medica, który reguluje sebum i działa przeciwtrądzikowo. Głównym składnikiem są chmiel, drożdże piwne, szałwia i tymianek. Produkt zamknięty jest w bardzo ładnej butelce z pompką. Konsystencja jest idealna, produkt szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustej konsystencji. Zapach jest lekko ziołowy i czuć, że przebija się w nim chmiel, no jednym słowem nie jest najprzyjemniejszy. Skład naturalny. Przy codziennym stosowaniu buzia z dnia na dzień jest coraz bardziej miękka. Krem redukuje zaczerwienienia oraz wypryski. Przy stosowaniu go na dzień i na noc buzia była promienna i idealnie gładka! Szczerze to nie potrzebowałam nawet makijażu, ponieważ nie było nic co chciałabym ukryć.

Krem jest zamknięty w bardzo ładnej butelce z pompką. Konsystencja jest idealna, natomiast zapach nie jest najpiękniejszy. Skład jest bardzo naturalny i myślałam, że w końcu znalazłam krem dla siebie. Szczerze miałam duże oczekiwania od tego kremu. Niestety bardzo się zawiodłam. Samo rozprowadzanie kremu już mi się nie podobało, ponieważ zostały dziwne smugi i nie do końca się wchłaniał. Natomiast stwierdziłam, że na noc może być. Z każdym dniem moja twarz wyglądała coraz gorzej. Tłusta, mnóstwo niedoskonałości i zapchane pory. Po prostu tragedia. Myślałam, że skóra musi się przyzwyczaić ale po miesiącu rzuciłam krem w kąt.

Krem otrzymałam w jednym z boxów kosmetycznych jako dodatek na przetestowanie, gdyż miał on krótką datę ważności. Ucieszyłam się, że trafiła mi się akurat zielona wersja, gdyż moja cera jest mieszana i skłonna do wyprysków. Opakowanie oceniam bardzo pozytywnie. Wygodna pompka dozuje optymalną ilość kremu, a niezazysanie powietrza jest higieniczny rozwiązaniem. Butelka wykonana jest z trwałego plastiku, a roślinna grafika cieszy oko. Kosmetyk ma specyficzny, ziołowy zapach z lekką dozą słodkości. Mi osobiście bardzo się on podoba i szczerze? Marzy mi się balsam do ciała o takim aromacie... :) Konsystencja jest lekka i gładka. Łatwo się rozprowadza, jednak potrzebuje chwili aby całkowicie się wchłonąć. Nie pozostawia ona nieprzyjemnego uczucia lepkości, czy tłustości, a przy codziennym stosowaniu wyraźnie zmiękcza skórę. A jak efekty? Pierwszy aspekt, który udało mi się zauważyć to wyraźne ukojenie lekkich podrażnień, przyśpieszenie gojenia już powstałych niedoskonałości i niwelacja zaczerwienienia. Na tym etapie już byłam pod jego wrażeniem, jednak później nastąpił efekt wow. Cera stała się lepiej nawilżona, bardziej jędrna, a niedoskonałości przestały pojawiać się tak często, jak miały to w zwyczaju. Twarz nabrała zdrowego kolorytu i nieco zmniejszyło się przetłuszczanie. Przyznaję, że używałam krem jeszcze po terminie- jednak nie zrobił mi on krzywdy, a wręcz nadal świetnie działał. Po miesięcu czasu i jednym zużytym opakowaniu moja skóra w końcu wygląda tak jak powinna. Co ciekawe, już od tygodnia używam innego kremu, a efekty nadal są widoczne. Czyżby w końcu wygrałam walkę z niedoskonałościami?

Krem otrzymałam w boxie Be glossy jako produkt do testów lub też próbkę (ze względu na krótką datę ważności). Podchodziłam do niego troszkę jak pies do jeża, ponieważ pojawił się w czasie, kiedy niemalże po każdym produkcie do pielęgnacji twarzy dostawałam szalonego, podskórnego wysypu. Uznałam jednak, że skoro jest to tak drogi krem (w internecie 139 zł + dostawa) to wypróbuję, gorzej przecież już być nie mogło. I nie było! Nie mam pojęcia, czy to zasługa tego kremu (lubię myśleć, że tak), czy też moja skóra wreszcie się trochę uspokoiła, ale podczas stosowania (niecały miesiąc) wysypy znacząco się zmniejszyły, pojawiało się zaledwie kilka podskórnych pryszczy, co jest naprawdę świetnym wynikiem. Ma niezbyt przyjemny zapach, konsystencję bardziej lejącą się niż gęstą, ale nie rozpływa się po rękach jak woda. Twarz w miejscach, gdzie nie pojawiały się pryszcze była gładka, wglądała wyraźnie lepiej, niż podczas stosowania innych kremów. Niestety nawet po użyciu niewielkiej ilości kremu rano, moja buzia bardzo mocno się świeciła, wieczorem mi to wcale nie przeszkadzało (używałam go jako kremu na dzień i na noc), bardzo przyjemnie nawilżał. W ciągu dnia podkład Annabelle Minerals utrzymywał się na nim dostatecznie dobrze. Nie zauważyłam jego wpływu na wydzielanie się sebum, jednak może powinnam używać go o wiele dłużej, by mógł coś zmienić w tym zakresie. Niestety jestem z niego bardzo zadowolona - niestety, ponieważ jego cena naprawdę mnie poraziła. Jednak przyznaję, efekty bardzo mi się podobają, tak jak solidne opakowanie typu air less. Muszę też wspomnieć, że w ciągu niecałego miesiąca zużyłam całe 30 ml kremu, zatem nie jest szczególnie wydajny, aczkolwiek używałam go - jak już wspomniałam - na dzień i na noc (na dzień pół pompki, na noc półtorej). Szkoda mi, że się skończył i gdyby nie cena, to na pewno kupiłabym go ponownie.