Charlotte Tilbury Collagen Lip Bath Błyszczyk do ust

Jak wiadomo w Polsce kosmetyki Charlotte Tilburry są niedostępne, więc na chwilę obecną zakupy możemy robić tak naprawdę tylko w ciemno. Co wydaje się być trudne biorąc pod uwagę cenę produktów tej marki. Posiadam ich juz kilka i do tej pory nic mnie nie zawiodło. Na samą dostawę nie czekałam zbyt długo - ok. tygodnia, czyli tyle ile czasami czekam na zamówienia w polskich sklepach internetowych, czy czasami nawet w Sephorze. Do każdego zamówienia możemy sobie sami wybrać próbki kosmetyków - pielęgnację, szminki, podkłady - wybieramy dokładne kolory, które nas interesują co wg mnie jest fantastyczne. Gdy już dostałam przesyłkę byłam oczarowana sposobem zapakowania przesyłki - piękna burgundowa bibuła, z naklejką z logo. Widać, że marka przykłada wiele uwagi i traktuje dobrze swoich klientów. Sam błyszczyk przychodzi w plastikowym opakowaniu, ze złotymi grafikami i złotą nakrętką. Aplikator jest bardzo ciekawy - jest w kształcie serca, dosyć sztywny. Błyszczyk jest lekko mrowiący i ma mentolowy posmak. Nie jest to typowy błyszczyk powiększający usta, ale dzięki lekkiemu efektowi mrowienia wypełnia usta - znikają zmarszczki, które każdy z nas naturalnie posiada. Nie jest to produkt sklejający usta, czy ciągnący się. Daje piekny efekt mokrych i pełnych warg. Dodatkowo cudownie nawilża. Stosuje go czasem tylko po to, żeby pomóc spierzchniętym ustom szybciej się zagoić i pomaga. Jest to bardzo drogi i bardzo luksusowy błyszczyk, który pięknie wygląda zarówno na ustach jak i samego opakowania. Według mnie jeśli ktoś może sobie pozwolic na taki produkt to powinien go kupić, bo jest wspaniały. Jednak podejrzewam, że w drogerii można kupić coś podobnego (ja sama nie używam kosmetyków tego typu z drogerii, więc nie mam porównania). Ja sama posiadam już dwa, jeden w odcieniu Rose, prawie jest skończony i niedawno kupiłam Pillot Talk, który czeka na swoją kolejkę.