Be Organic Krem do twarzy `Ziołowy botoks` 

Recenzja będzie krótka ponieważ wszystkie ochy i achy na temat tego kremu zostały już napisane w poniższych recenzjach. Dla mnie może ciut za gęsta konsystencja ale to naprawdę małe mankament w stosunku do dobra które ten krem przynosi skórze.

Krem redukuje zmarszczki, ładnie nawilża i pachnie. Skóra po nałożeniu staje się mięciutka. Po dłuższym używaniu można zauważyć poprawę jędrności skóry. Produkt jest niedrogi w porównaniu do efektów jakie przynosi jego stosowanie. Polecam.

Do zakupu kremu przekonał mnie dobry naturalny skład. Nie do końca oczekiwałam działania przeciwzmarszczkowego, bardziej zależało mi na tym, żeby przez noc krem nawilżał i łagodził moja mieszaną i wrażliwą skórę jeśli przesadzę z kwasami (????) albo po prostu jeśli będę potrzebowała silnego odżywienia. Muszę przyznać, że nieco obawiałam się zapychania, jak zawsze w przypadku kremów z mega naturalnym składem. Na szczęście moje odczucia po zużyciu całego opakowania są wyłącznie pozytywne. Z pewnością kiedyś do niego wrócę, jeśli zabraknie mi pomysłu na dobry krem nawilżająco-odżywczy na noc.

Krem ujmuje od pierwszego użycia.Fantastycznie głęboki stopień nawilżenia który utrzymuje się przez cały dzień sprawia że skóra jest promienna i wygląda na wypoczętą.Niech nie przerazi nas tłusta konsystencja,gdyż krem po kilku minutach wchłania się rewelacyjnie a skóra staje się niezwykle miękka.Dzięki temu jest bardzo wydajny a 98% zawartość składników naturalnych zasługuje na wielkie wyróżnienie.

Nowość od Be Organic - krem "Ziołowy Botoks" dostałam jakoś początkiem grudnia od męża. Akurat była na niego duża promocja i kobietka w Super Pharm skutecznie wcisnęła mu ten dodatkowy produkt :D Oczywiście byłam zachwycona takim nieoczekiwanym prezentem i od razu zabrałam się za testy tego cuda. Krem znajduje się w zgrabny słoiczku z bardzo lekkiego tworzywa. Producent zadbał, aby nie marnować niepotrzebnie materiału i opakowanie było dosłownie zapełnione po brzegi. Ja narazie, nie często spotykam takie maksymalne wykorzystanie opakowania, zero waste to raczej chyba wciąż nowość w branży kosmetycznej. Dlatego duży plus dla Be Organic, za dbałość o środowisko. Krem ma biały kolor, przyjemny, delikatny zapach i bardzo gęstą konsystencję. W pierwszej chwili pomyślałam, że to taki typowy, bogaty krem na noc i, że pewnie natłuści skórę, więc będę się świecić. Nic bardziej mylnego :) Krem okazał się idealny zarówno na noc, jak i na dzień. Z tym, że u mnie jego nakładanie odbywało się zawsze przez wklepywanie w skórę. Krem jest lekko lepki i właśnie lepiej pomoc mu się dobrze wchłonąć, przez delikatne wklepanie opuszkami palców. Kosmetyk nie pozostawia żadnej tłustej czy właśnie lepkiej warstwy oraz ma ładne satynowe wykończenie. Nigdy nie miałam problemów z nałożeniem na niego makijażu. Najczęściej używałam do tego kremów BB i jedyne miejsce gdzie czasami coś tam mi się zrolowało to była broda... Ale w okolicy brody i żuchwy mam ostatnio problemy z wysypem niespodzianek spowodowanym hormonami, więc to nie wina kremu. Jeśli chodzi o działanie tego kremiku, to dla mnie jest bardzo dobre. Po wchłonięciu kosmetyku od razu czułam przyjemne nawilżenie i odżywienie. Skóra była mięciutka i aksamitnie gładka. Zauważyłam również lekkie działanie napinające, więc krem naprawdę ma ciekawe substancje w składzie. W ciągu zimy, moja cera jej zaswyczaj przesuszona, poszarzała i niekiedy podrażniona. Krem od Be Organic radził sobie z tymi dolegliwoścismi bardzo dobrze, regenerował, koił i przywracał zdrowy koloryt. Zauważyłam również u siebie pozytywny wpływ na spłycenie moich pierwszych zmarszczek mimicznych. Szczególnie widzę poprawę na czole i między brwiami. Zazwyczaj stosowałam go w parze z jakimś serum np. nawilżającym lub z kwasem hialuronowym. Znam już trochę potrzeby swojej cery i wiem, że sam krem to może być za mało do utrzymania jej w dobrej kondycji. Ogólnie stosuję rozbudowaną pielęgnację, jednak i tak uważam, że ten krem jest jednym z lepszych jakie ostatnio używałam. Podsumowując, myślę że warto rozglądać się za jakąś fajną promocją i wypróbować ten kremik bo oferuje bardzo ciekawy i treściwy skład, dzięki czemu jego działanie dla mnie jest rewelacyjne.

Krem pod aktualną nazwą: Dotyk Młodości. Krem jest dla mnie zbyt gęsty, przez co nie potrafię go wklepać w skórę. Przez ok. 5 minut mam białą twarz, po tym czasie krem zaczyna się wchłaniać i znikać z twarzy. Po takiej gęstości i składzie oczekiwałabym szybszej regeneracji skóry, a niestety krem nie poradził sobie z przesuszonymi płatkami nosa. Dodatkowo krem nie współgra z moim podkładem i pudrem - roluje się. Jeśli dam mu czas na wchłonięcie się, a później przetrę skórę tonikiem, to makijaż trzyma się, ale chyba nie o to chodzi, by ścierać ze skóry resztki kremu. Na plus: wzmocnienie naczynek krwionośnych. Z tym kremem zima mi nie straszna, nie muszę obawiać się pajączków. Skóra po tym kremie jest promienna, miękka i nawilżona, choć nie do końca tak mocno, jakbym tego potrzebowała.