Inglot All Covered, Under Eye Concealer Korektor pod oczy

Gdy mój koszmarny korektor od Eris zaczął się kończyć i właściwie jest już bliski końca przydatności, zaczęłam się rozglądać za nowym. Inglota kocham za pomadki i cienie, ale zawsze słyszałam, że ich podkłady i korektory oraz pudry są średnie ale chciałam to sprawdzić na własnej skórze. Do kupna tego korektora zachęciły mnie opinie na stronie producenta. Kupiłam go stacjonarnie, niestety już na sklepie przeniesionym z lokalu na wysepkę (z okrojonym asortymentem). Padło na kolor 102 który jest najjaśniejszy i wpada trochę w żółty, ale jak dla mnie jest ok - zlewa mi się na szyi i jest to właściwy kolor mojej skóry (do której dobierano mi pomarańczowe korektory i podkłady przez ilość zaczerwienień :)). Krycie jest naprawdę mocne, cienie pod oczami mam tak ciemne, że żaden mi nie pomagał ale tutaj jest naprawdę dobrze. Używam go również na zaczerwienienia na całej twarzy i kryje świetnie. Najlepiej nakładać jedną warstwę i od razu rozprowadzić, zasycha szybko nie jest fajny przy następnych warstwach, zaczyna być taki gumowo-dziwny jak dla mnie. Jest bardzo wydajny, nie trzeba tak dużo żeby pokryć cienie lub przebarwienia aby je zniwelować/ Trwałość jest taka sobie. Nie radzi sobie z moją mieszaną skórą, w szczególności koło nosa i na czole - i pod podkładem, i pod samym pudrem zamiast podkładu. Mam wrażenie, że jeszcze szybciej było na nosie tłusto niż poprzednim korektorem. Sądzę, że będzie lepszy dla osób z suchą lub normalną cerą. Jako baza do cieni - lepiej kupić tą dedykowaną od tego samego producenta. Opakowanie jest solidne i aplikator jest fajny, taki giętki i dokładny. Niestety stosunek jakości do ceny jest dla mnie taki średni. Wykorzystam go do końca, ale nie kupię ponownie.

Pod oczy? Nie, bo ciemnieje. Na niedoskonałości? Nie, bo zupełnie ich nie zakrywa. Kocham Inglot, ale ten produkt to giga klapa, aż mi szkoda pieniędzy, które na niego wydałam. Odradzam…

Bardzo dobry korektor, który prędko zastyga. Krycie ma niezłe. Myślę, że nikt nie potrzebuje korektora kryjącego w 100%, powyższy marki Inglot spełnia moje oczekiwania zarówno jeśli chodzi o zamaskowanie krostek jak i przykrycie ciemniejszego obszaru pod oczami. Nie zbiera się pod okiem i nie obciąża, chociaż zauważyłam, że przy dłuższym użytkowaniu w okolicy oka potrafi wysuszyć. W takich momentach robiłam sobie od niego 2-3 dniową przerwę i wszystko wracało do normy. Starczył mi na 5 miesięcy przy dość oszczędnym użytkowaniu. Zapach neutralny, kosmetyczny, delikatnie wyczuwałam z początku alkohol. Pragnę podkreślić, że mój egzemplarz był w nowej szacie graficznej, bowiem posiadam wiedzę, że owa linia przeszła reformulację. Poprzednia lubiła się rozwarstwiać w opakowaniach i ciemnieć, nowa formuła tego nie robi.

Ten korektor to cud na cudami. Żaden inny jeszcze tak dobrze mi się nie sprawdził, jak ten owy produkt. Jako, że mam cienie pod oczami - no niestety, ale muszę szukać produktu, który owy problem zakryje. Ten korektor był w stanie zakryć mi cienie, jak i również niedoskonałości na twarzy, kreując wygląd jakobym nie miała żadnych problemów na twarzy. Świetnie się trzyma, idealnie grał mi z wszystkimi podkładami. Za kolejny plus trzeba również powiedzieć, że trzyma się na twarzy długo! Więc nie trzeba się martwić o szybką re-aplikację produktu. Nigdy nie rollował mi się, ani nie oznaczał mi się w zmarszczkach mimicznych. Można by było rzecz, że owy produkt niweluje każdy problem na skórze - kocham go za to.

Niezły korektor, niby pod oczy, ale krycie ma takie, że spokojnie używam go na niedoskonałości. Producent zakłada użycie pod oczy, ale korektora potrzebuję głównie na niedoskonałości, tu Inglot się sprawdza. Dość mocno kryje, jest dość ciężki i trochę niestety ciemnieje w ciągu dnia.

Przyznam szczerze, że odkąd stosuję ten korektor nie zauważyłam praktycznie żadnych plusów. Kosmetyk zbiera się w załamaniach, co z bliska wygląda naprawdę okropnie. Już po niecałej godzinie od aplikacji wygląda tak jakby był na twarzy przynajmniej pół dnia.Błyskawicznie zastyga, przez co momentami ciężko go rozprowadzić (szczególnie jeśli ktoś wklepuje korektor palcami). Owszem, jest wydajny i ma mocne krycie, ale to niestety nie zmienia faktu, że dla mnie ten korektor jest po prostu wielkim zawodem.

Korektor All Covered - najbardziej kryjący korektor pod oczy, którego używałam. Przeszłam przez wszystkie korektory Inglota i ten jako jedyny wywołał u mnie zachwyt. Nie czuć go na skórze i doskonale lepi się do skóry.