Coscodi Snail Hydrolyzed Collagen Mask Kolagenowa maseczka w płacie `Śluz ślimaka`

Maseczkę dostałam w prezencie do zakupów w drogerii internetowej. Bardzo lubię takie niespodzianki w zamówieniach ;) Maseczka ma ładne opakowanie, błękitny kolor sugeruje dobre nawilżanie. Opakowanie otwiera się bez problemu. Płachta jest cienka ale wytrzymała. Otwory dość dobrze pasowały do mojej twarzy. Jest mocno nasączona i dobrze przylega do skóry. Posmarowałam nią jeszcze dekolt i szyję a i tak trochę jej jeszcze zostało. Zapach jest delikatny i przyjemny. Po ściagnieciu maseczki skóra była dobrze nawilżona i lekko napięta. Trochę się kleiła ale po rozmasowaniu resztki maski ładnie się wchłonęły i uczucie klejenia zniknęło. Pozostał jedynie delikatny film utrzymujący efekt nawilżenia. Ja jestem zadowolona z efektów jej działania i polecam do wypróbowania wszystkim fankom maseczek.

Płachta maseczki jest mocno nasączona wodną esencją która bardzo delikatnie pachnie. Materiał płachty jest cieniutki, idealne przylega do twarzy i nie ześlizguje się w trakcie noszenia. Po ok 15 minutach noszenia cera nadal jest pokryta esencją która szybko się wchłania i zostawia lekko lepką ale nie tłustą warstwę na twarzy. Nadaje się bezpośrednio pod podkład. Cera jest nawilżona, wygładzona i ujędrniona, lekko napięta ale nie ściągnięta. Polecam.

Maseczka już za mną a teraz recenzja. Maseczkę zakupiłam w biedronce na promocji po 2,50 szt.wraz z drugą wersją lifingującą ( już oceniona została przeze mnie ). Maseczka moim zdaniem ma same plusy i jeden maluteńki minus. Ale zaczniemy od plusów: * płachta dobrze wycięta ( co się rzadko zdarza ) , wykonana z dobrej tkaniny , nie rwącej się przy rozkładaniu maseczki, * zapach minimalny, delikatny , nie drażni podczas leżenia z maseczką na twarzy, * maseczka dobrze nasączona esencją ,ale w samej saszetce za dużo już esencji nie zostaje gdybyśmy chciały jeszcze polać trochę płachtę czy też wklapać sobie w skórę, * działanie- dobrze nawilża skórę ( a to dla mnie ważne bo mam suchą cerę ) , odświeża i odżywia. I teraz minusik : dostępność, ja widziałam ją tylko w biedronce. Chętnie zakupię jeszcze tą maseczkę i inne jej wersje :) .

Do maseczek w płachcie jestem przekonana od dawna. Lubię czasem po takie sięgnąć ze względu na (zazwyczaj) ich dobre właściwości nawilżające. Czasem dodatek konkretnych składników aktywnych skutkuje dodatkowym działaniem, na przykład rozjaśniającym. Wielokrotnie sama byłam zaskoczona (oczywiście pozytywnie !) świetnymi efektami maseczek na skórze. Jakaż szkoda, że w tym przypadku niczego takiego nie doświadczyłam... W zasadzie maseczka nie robi chyba NIC. A spodziewałam się po niej co najmniej CZEGOŚ :) Zachęciła mnie przede wszystkim obecność filtratu ze śluzu ślimaka i to dość wysoko w składzie. Poznałam się już nieco na regenerujących i rozświetlających właściwościach tego składnika. Mamy tu też sok z liści aloesu, glicerynę, hydrolizowany kolagen, pantenol i ekstrakt z portulaki pospolitej. Nie jest źle ! Ten ostatni składnik to bogactwo polifenoli, omega-3, witamin i mikroelementów (czyli działa antyoksydacyjnie i przeciwzapalnie !). Substancją konserwującą jest metylparaben. Wydawałoby się, że ta maseczka coś potrafi ! Niestety, brak jest zauważalnych i spodziewanych efektów. Po 20 minutach działania i zdjęciu płachty zauważyłam tylko niewielkie rozjaśnienie skóry. Oraz oczywiście nawilżenie - niestety bardzo krótkotrwałe. Następnego dnia było już tylko ulotnym wspomnieniem. Płachta tutaj jest stosunkowo duża, z nieco dziwnie wyciętymi otworami, jednak odrobina manipulacji i można ją równomiernie rozłożyć. Płachta nie jest ani za cienka, ani za gruba, jest miła w dotyku i dobrze nasączona. Dobrze przylega do twarzy i po niej nie migruje. Opakowanie typowe dla tego typu maseczek- to szczelna saszetka. Jej etykieta bardzo minimalistyczna, z koreańskimi napisami i wędrującymi ślimakami. Maseczka nie spełniła moich oczekiwań nawet w najmniejszym stopniu. A skład przecież prezentuje się zachęcająco, bo kilka składników naprawdę obiecuje wiele. Szkoda, że nic z tego nie wyszło.

Maseczki kupuję i zmieniam dość często a ta przykuła moją uwagę opakowaniem i ceną (przeceniona o połowę). Czytałam kiedyś o maseczkach tej firmy jednak nie było okazji do kupna. Tutaj ciekawość zwyciężyła i miałam już okazję ją wypróbować. Wędki zaleceń producenta przez otwarciem opakowania dokładnie wymieszałam zawartość opakowania i po tym nałożyłam na oczyszczoną twarz. Zapach maseczki jest raczej neutralny - nie odczułam jakiejś charakterystycznej nuty. Podoba mi się wielkość płata maseczki bo bardzo często miałam problem,że płat był o wiele za duży i zjeżdżał z mojej twarzy. Tutaj płat ładnie się trzymał i ściągnęłam go po ok. 20 minutach. Maseczka odświeża i pozostawia skórę bardzo miękką i nawilżoną. Pozostałości śluzu szybko się wchłonęły co też jest dużym plusem. Nie było uczucia tłustej czy też obciążonej skóry twarzy. Na pewno dało się zauważyć,że skóra jest delikatna i wygładzona. Szkoda,że maseczka ma tylko jeden płat w opakowaniu ale myślę,że ponownie kupię maseczkę z tej serii.

Maska zakupiona w biedronce, w ciemno, zaintrygowała mnie, bo nigdy wcześniej nie widziałam nic z tej marki. Wybrałam wersję z kolagenem, bo moje zmarszczki są niestety coraz bardziej widoczne, więc nie zaszkodzi wspomóc skórę. Płachta jest dosyć cienka, ale porządna, nie rozrywa się, chociaż miałam pewne trudności z jej rozłożeniem. Bardzo mocno nasączona, ale nic nie kapie, może faktycznie konsystencja lekko śluzowa tej esencji. Dopasowanie do mojej twarzy w porządku, chociaż czułam dyskomfort w okolicy oczu, tutaj wycięcia mogłyby być większe. Dobrze przywiera, nie spada, nie odczepia się. Zapach dyskretny, lekko wyczuwalny, ale przyjemny, mi przypomina właśnie inne kremy z kolagenem, taki typowy kosmetyczny. Skóra po jej użyciu w moim przypadku wydaje się lekko napięta, gładka i jakby uelastyczniona. Nie zostawia warstwy, twarz wygląda wręcz matowo, ale po dotknięciu jest lekko klejąca. Nie jest to na pewno maska odżywcza, ani mocno nawilżająca, ale spełnia funkcję przyjemnego dodatku, skóra wydaje się być w lepszej kondycji.

Ostatnio byłam w biedronce i skusiła mnie ta maseczka. Nawilżenie na buzi dość słabe ale to dopiero pierwsze opakowanie za to dłonie po niej są wow mega delikatne i nawilżone. Zapłaciłam za maseczkę 2.99zl więc dam jej jeszcze szanse i protestuje ????

Podczas ostatnich zakupów w Biedronce wpadła mi w ręce ta maseczka. Marka w ogóle mi nie znana i dodatkowo napisy w języku koreańskim sugerowały mi że to może być coś z trendu "Koreańska Pielęgnacja".Zaryzykowałam i wzięłam 2 rodzaje. Koszt tej maski to 2,90 zł .Pomyślałam że maska w płachcie w takiej cenie to pewnie jakiś bubel. Następnego dnia , po demakijażu i oczyszczeniu twarzy postanowiłam ją wypróbować. +Opakowanie Zwykła błękitna saszetka z obrazkami ślimaków .Łatwo się otwiera bo posiada taki znacznik na boku.Napisy w obcym języku zaciekawią i podejrzewam że nie jedna kobieta spojrzy co to takiego. *Zapach Przyjemny, delikatnie perfumowany.Nie jest ani kwiatowy ani owocowy coś a'la męskie perfumy *Płachta Jest dobrze wykrojona, dziury na oczy i usta są dobrze dopasowane do mojej twarzy.Maska nie spada , dobrze się trzyma, można w niej zając się domowymi obowiązkami.Materiał jest mocny, nie drze się i jest miękki. Jest mocno nasączona.Płyn zostaje jeszcze w saszetce więc starczy na szyje i dekolt albo można go zlać w jakiś pojemniczek i użyć następnego dnia w celu przedłużenia działania maski. *Działanie Przede wszystkim maska nie zostawia mocno lepkiej warstwy na skórze, to co zostaje po jej zdjęciu szybko się wchłania. Nawilża skórę w sposób widoczny, jest ona gładsza i jędrniejsza Podczas noszenia tkaniny nie czułam żadnego rozgrzania skóry, pieczenia czy dyskomfortu.Filtrat ze śluzu ślimaka jest wysoko w składzie więc przy regularnym używaniu efekty mogą być lepsze. Jeśli znajdę ją jeszcze w markecie to kupię na zapas.

Maseczka ma dobrze skrojony materiał, bezproblemowo się ją nakłada na twarz. Nie podrażnia ani skóry ani oczu. Po maseczce skóra jest nawilżona i odżywiona. Materiał jest dobrze nasączony, dlatego też po aplikacji wyciskam z niego esencję i wklepuję w skórę twarzy. Esencja szybko się wchłania i potęguje dodatkowo efekt nawilżenia skóry.

Mam skórę ze skłonnością do atopii na rękach (mówię o tym, gdyż resztkę maseczki zawsze wyciskam na dłonie żeby je nawilżyć, a tym samym sprawdzam, czy osobą z atopią jak moja mama mogę ją polecić). Bardzo ciężko również mi ją nawilżyć skórę twarzy. Maskę kupiłam skuszona pięknym opakowaniem i zdecydowanie nie żałuję. Piękno mojej skory po jej zastosowaniu przyćmiło piękno opakowania. maski koreańskie testuję od dłuższego czasu 2-3 w tygodniu, zwykle są to nowe maski i tylko notuje które są warte używania na codzień, a ta jest moją ULUBIONĄ, żadna inna nie dała mi takiego nawilżenia i wygładzenia skóry jak ta. Resztkę esencji z opakowania nałożyłam na szyję, która również nabrała elastyczności i widać było odżywienie. Resztkę maski wycisnęłam na dłonie, które mam zawsze suche, chociażby od mycia ich mydłem innym niż dedykowanym ludziom z atopią, po wmasowaniu i wchłonięciu esencji z maseczki, dłonie były gładkie i pięknie nawilżone jak nigdy, i naprawdę nie przesadzam, żadna inna maska tak im nie pomogła, zreszta nawet nie wiedziałam ze mogą tak ładnie wyglądać. Serdecznie polecam każdemu te maskę, szczególnie ze nie zapycha!

Bardzo lubię wszelkiego rodzaju maseczki, więc z chęcią przetestowałam i tę. Produkt zamknięty jest w kolorowym opakowaniu, które zdecydowanie przyciąga wzrok. Maseczka jest dobrze nasączona, płachta idealnie przykleiła się do mojej twarzy. Nie spadała, otworzy na oczy, usta i nos były naprawdę dobrze dopasowane. Zapach neutralny, także nie przeszkadza w noszeniu produktu na buzi. Po zdjęciu maseczki, skóra była wyraźnie nawilżona, miękka. Jestem posiadaczką cery mieszanej i w moim przypadku produkt sprawdził się bardzo dobrze. Nie podrażniła mnie, nie uczuliła, to także oceniam na plus.

Maseczkę kupiłam z myślą o kolacji wigilijnej. Chciałam, aby moja cera prezentowała się nienagannie a makijaż był tylko dodatkiem. Niestety, dopadło mnie dość uporczywe przeziębienie z mocnym katarem a skóra stała się mocno wysuszona. Pomyślałam więc, że maska ze ślimakiem będzie świetnym pomysłem. Maskę zaaplikowałam zgodnie z instrukcją na saszetce, czyli oczyściłam cerę żelem do tego przeznaczonym a nawet zrobiłam wcześniej dokładny, ale nie za mocny peeling. Mam też zwyczaj przed nałożeniem maski zaaplikować lotion z Hada Labo Tokyo, aby efekt nawilżenia skóry był jeszcze bardziej wzmocniony. Samą maskę trzymałam na twarzy 20 minut i chyba dała z siebie ile mogła, ale dla mnie to i tak za mało.. Zacznijmy od tego, że sama płachta była wielka i ciężko było dopasować ją do twarzy. Zdaję sobie sprawę z tego, że tkaniny nie dopasuje się do każdego kształtu twarzy, ale ta była wyjątkowo słabo wycięta, w mało jaki otwór dało się trafić:D No, ale.. Z zagnieceniami, ale w końcu dało się ją nałożyć. Ilość koncentratu na szczęście była spora, nawet po zdjęciu materiału z twarzy spokojnie wylałam go na dłoń i wmasowałam w szyję i dekolt. Efekty? Niestety przeciętne.. I piszę to niechętnie, bo naprawdę chciałam, aby skóra wyglądała lepiej. Mimo wspomnianej sporej ilości koncentratu (który był rzadki w konsystencji, ale ładnie pachniał) - wygląd cery nie za bardzo mnie zadowalał. Wiem, że skóra zimą jest bardziej wymagająca ze względu na mróz czy ogrzewane pomieszczenia, ale np maska ślimakowa z Dr G spokojnie sobie z nimi radzi. Ta z Coscodi? Niekoniecznie. Drobne suche skórki od kataru jak były, tak i zostały i nie byłam zadowolona z wyglądu podkładu, bo skóra nie była wygładzona i równa w swojej strukturze. Na pewno sama maska cudów po katarze (i w jego trakcie) nie zdziała, ale niechże zrobi cokolowiek.. A tu nawilżenie było niewystarczające o regeneracji skóry nawet nie wspomnę. Nie wiem jak Wam, ale mi się ślimakowe maski kojarzą z regeneracją a tu nie było o tym mowy. Z plusów zauważyłam tylko, że maska przyjemnie chłodzi skórę i delikatnie ją rozświetla (bardzo delikatnie). Jeszcze jeden minus - maska zostawia uczucie lepkości na skórze i niezbędna jest aplikacja kremu. Nie chciałam aplikować podkładu na aż takim 'kleju', musiałam szybko się go pozbyć zanim włosy w niego wpadną. Maski zwykle zostawiają delikatne uczucie lepkości, ale ta była wyjątkowo nieprzyjemna pod tym względem. No niestety, mimo szczerych chęci nie mogę jej polecić, za bardzo odbiega jakością os masek ślimakowych, do których mnie przyzwyczajono. Kupiłam 3 wersje masek z tej marki i niestety ta pierwsza nie podołała wymaganiom mojej skóry.