Hourglass Ambient, Strobe Lighting Powder Ultrarozświetlający puder do twarzy

Mój odcień to przepiękny perłowy incadescent strobe light. I na mojej jasnej karnacji wygląda cudownie. Delikatnie wpada w srebro. Dodaje skórze zdrowego blasku, skóra wygląda po prostu świeżo i promiennie. Dodaje delikatnego subtelnego błysku. Bardzo dobrze i łatwo się nim pracuje zarówno palcem, jak i pędzlem. Przepięknie wtapia się w skórę. Przyjemny w dotyku. Mega wydajny, używam go od bardzo dawna a wciąż nie widać końca. Opakowanie przepiękne, luksusowe, przykuwa uwagę. Bardzo solidne. W środku znajduje się również lusterko. Produkt warty tej ceny.

W Sephorze kupiłam miniaturkę tego produktu za ok.105zł. Opakowanie jest malutkie, porządne, minimalistyczne i z lusterkiem wewnątrz. Sama miniaturka to ok. 1,5g za 105zł. Brzmi przerażająco, ale z tym produktem jest podobnie jak ze słynnymi różami od Bourjois - możesz używać go od początku gimnazjum, a na studniówkę jeszcze go nie skończysz. Kosmetyk jest przydatny, nie zajmuje dużo miejsca w kosmetyczce czy torebce, łatwy do szybkich poprawek lub do nałożenia w porannym pośpiechu. Lusterko wewnątrz jest małe, ale bardzo dobrej jakości. Formuła pudru jest wypiekana (a przynajmniej tak wygląda i się zachowuje), co sprawia, że nawet taka miniaturka jest niesamowicie wydajna. Używam go co kilkanaście makijaży jako puder na większą część twarzy od czerwca i nie zauważyłam dużego ubytku. Kupowałam go stacjonarnie, więc jestem zaskoczona nazwaniem go ,,ultrarozświetlającym" na Wizażu. Mam cerę suchą, w sezonie zimowym jest to taka ,,sucha" cera z podkreśleniem - wtedy całkowicie matowe produkty odpadają z użytku na te kilkanaście gorszych dni. Na twarzy, w szczególności na czole, puder daje mocny efekt wygładzenia, satynowego wykończenia, ale bardziej naturalnego niż z dodatkowym rozświetleniem. Nie wpływa u mnie na mocniejsze wyświecanie się np. w strefie T, ale zdecydowanie nie jest to taki blask, który mógłby sprawdzić się u mnie jako choćby delikatny rozświetlacz. Używałam go na cerach z głębszymi zmarszczkami - efekt wygładzenia, rozmycia jest zdecydowanie bardziej widoczny. W opakowaniu produkt ma drobinki, na twarzy ich nie zauważyłam (bez znaczenia jakim pędzlem był aplikowany). Sam puder określiłabym jako swego rodzaju ,,gadżet" dla miłośników makijażu (jest to bardziej luksusowy, skierowany dla cer dojrzałych produkt), który nie ma szczególnie innowacyjnej czy ,,nowej" formuły. Jakość tego produktu jest świetna, ale o ile ktoś nie potrzebuje mocnego optycznego wygładzenia światłem zmarszczek, załamań, to sam efekt tego pudru jest subtelny - nie jest to produkt, który działa jak filtr-gumka porów i struktury skóry na Instagramie.

Nigdy nie byłam fanką błysku do kosmosu, a już absolutnie nie toleruję drobinek, jednak mimo docenienia delikatnego efektu, tego produktu nie określiłabym jako rozświetlacz. Posiadam odcień Incandescent strobe light. Jest to bardzo rozbielony beż wpadający w róż. Kolor jest ładny, sam produkt jest drobno zmielony. Na mojej twarzy jednak w ogóle nie prezentuje się jak rozświetlacz. Ciężko mówić o jakimkolwiek blasku, gdy patrzę w lustro frontalnie, ale nawet gdy obracam głowę, by zobaczyć jak produkt odbija światło, nie widzę niemal żadnego odbicia, o tafli nie wspominając. Typowa funkcja rozświetlacza, czyli uwypuklenie, podkreślenie niektórych miejsc tak jakby padało na nie światło, może być nim osiągnięta tylko przy mocnej aplikacji produktu palcem lub zbitym pędzlem. Ale nie za sprawą rozświetlenia, bo tego ten produkt nie robi, a za sprawą rozbielenia/rozjaśnienia skóry przez jasną bazę kolorystyczną produktu i delikatne odbicie światła. To produkt bardziej do subtelnej gry światłem, a nie typowego rozświetlenia. Sprawdza się do delikatnego omiecienia całej twarzy, ale tylko w przypadku skóry suchej, bez widocznych porów i nierówności, bo te może podkreślić. Zmiękcza rysy twarzy i daje efekt blasku z zewnątrz skóry. Opakowanie prezentuje się bardzo estetycznie, elegancko i minimalistycznie. Ogólnie produkt nie jest zły, ale nie traktuję go jako typowy rozświetlacz.

Nie jestem fanką marki.... Zawsze mam wrażenie że produkty od niej są wporzadku ale efekt jest nijaki oczywisty do osiągnięcia każdym kosmetykiem o słabej pigmentacji Wyjątkiem są pudry . Są dobrze zmielone i wypiekane. Efekt na twarzy jest super. Produkt nie bieli, ale pozostawia na twarzy cudowną lekko odbijająca światło powłokę , nie jest to rozświetlacz bardziej taki dodatkowy woal na skórze Nie kładę a strefę T ale na boki twarzy skronie . Chętnie. Daje suchej skórze życia. Wiem że bywa używany jako rozswietlacz.... Dla mnie z bardzo pudrowy . Dla super delikatnego efektu wolę albo coś w płynie albo rozswietlacz pur. Gra u mnie ze wszystkimi podkładami.

Nie mam wątpliwości co do tego, jaki jeden rozświetlacz ratować z pożaru. Tylko Hourglass. Cudowny produkt, dający bardzo naturalny efekt zdrowej skóry. To jest eliksir pięknej skóry, który tak odbija światło, że upiększa jak zabieg w gabinecie. Absolutnie nie podkreśla niedoskonałości, krostek czy porów. Wygładza skórę optycznie. Struktura jest bardzo drobniutka, delikatna, żadnych drobinek. Delikatna tafla udająca cerę modelek :) Nie będzie to wymarzony produkt dla fanek błysku z kosmosu, choć można go budować. To jest produkt upiększający, a nie typowo błyszczący. Ultra wydajny. Swój egzemplarz mam ze dwa lata i nie widać, żeby się kończył :) Dla fanek magii produktów Hourglass. Ciężko opisać ten efekt. Ja polecam serdecznie.

Wciąż szukam idealnego rozświetlacza i póki co, ten jest chyba najbliższy mojemu ideałowi. Zdecydowałam się na odcień Incandescent - jest to jasny beż z minimalnym dodatkiem różu. Niestety jest lekko za jasny i nałożony w większej ilości tworzy jasne plamy na mojej twarzy, idealny będzie za to dla porcelanowych cer. Produkt jest dobrze zmielony, jako jedyny z używanych przeze mnie dotychczas rozświetlaczy nie podkreśla faktury skóry, a wręcz ją wygładza. Jest bardzo stonowany, elegancki, nada się na każdą okazję. Efekt można stopniować, stosować na sucho i mokro. Kiedy go używam, wiem, że nie przesadzę, a nadam cerze wysmakowanego blasku. Opakowanie bardzo mi się podoba, taki elegancki minimalizm. Produkt mega wydajny, używam rok i nadal mam 3/4. Dodałam zdjęcia, jednak trudno uchwycić efekt jaki daje ten kosmetyk. Myślę, że dokupię jeszcze nieco ciemniejszy odcień.

Przyznam, że nie jestem fanką blasku widocznego z kosmosu. Preferuję bardziej subtelne rozświetlacze, najlepiej bez widocznego koloru. To czego nie wybaczę rozświetlaczowi to podkreślanie faktury skóry w nieładny sposób. I niestety ma to miejsce w przypadku tańszych rozświetlaczy jak np. My Secret, Lovely czy Wibo. Jakby się przyjrzeć temu blaskowi, niestety może i jest tafla, ale sama skóra wygląda nieładnie, wszystkie niedoskonałości typu linie, pory, faktura skóry są podkreślone. Nie daj boże jakaś mikrokrostka lub nierówność. Poza tym wyglądają jakoś tak kredowo. Hourglass niestety (niestety, z uwagi na cenę) wyróżnia się jakością. Mianowicie daje blask, bez brzydkiego efektu. Skóra dyskretnie odbija światło, wygląda na zwartą, ujędrnioną i gładką, a niedoskonałości są wręcz ukryte. Ilość można stopniować od subtelnego blasku do mocnego efektu rozświetlenia. Hourglass daje efekt filtra, jest to błysk unikatowy. Nie perłowa tafla tylko taki bardzo naturalny, zdrowy glow. Ciężko to opisać :) niby ma jakieś drobinki, ale są one mikroskopijne, na pewno nie można nazwać tego produktu drobinkowym rozświetlaczem. Jak podaje producent, "zawiera skoncentrowane, niezwykle drobne cząsteczki mikropęcherzyków o różnych poziomach załamania światła, które nadają skórze naturalnie lśniący odcień bez ciężkiego metalicznego wykończenia" . I ja się pod tym podpisuję. Nie znam innego rozświetlacza o podobnym wykończeniu. Mam miniaturowe opakowanie będące 1/4 pełnowymiarowego produktu. Używam go już kilka miesięcy, a zużycie jest praktycznie niewidoczne. Także produkt bardzo wydajny. Polecam serdecznie.