Jakoś nie po drodze mi z marką Alkmie. To drugi produkt, który właśnie niedawno zużyłam do końca i drugi, który mnie zupełnie nie zachwycił. Mam nadzieję, że moje początki z marką to tylko lekki poślizg, bo mam jeszcze parę ich produktów w zapasach i liczę, że z czasem będzie tylko lepiej.
Ten krem kupiłam trochę bez większego zastanowienia, korzystając z dobrej promocji. Przyznam, że przeczytałam opis dość pobieżnie, skusiły mnie pozytywne opinie użytkowników i opis składników aktywnych oraz ich wpływ na rytm dobowy skóry. Zaintrygowało mnie to, bo lubię testować nowe rozwiązania w kosmetykach. Dopiero gdy zaczynałam używać kremu to przeczytałam dokładnie cały opis i przeznaczenie produktu. Cóż, czytając to wszystko można się naprawdę złapać za głowę... ze zdziwienia! Krem przeznaczony dla skóry osób przemęczonych, niewyspanych, np. rodziców małych dzieci (to ja!), prowadzących nieregularny lub nocny tryb życia, przepracowanych (to chyba też ja...), który sprawi, że skóra stanie się odprężona, nawilżona, odstresowana. Po przeczytaniu tego wszystkiego przyznam, że mój entuzjazm znacznie opadł i podchodziłam do kremu z wielką rezerwą. Ciężko mi sobie wyobrazić by krem był w stanie naprawić to co daje nam brak odpoczynku, mało snu, stres, itp. Na pewno może nieco zniwelować skutki takiego trybu życia, ale nie oszukujmy się - sam kosmetyk nie zrobi tyle dla skóry co dobry sen, wypoczynek i relaks.
I tak też sądzę po zużyciu całego opakowania kremu. Myślę, że gdyby producent nieco zmodyfikował opis to byłby on nieco bardziej adekwatny, bo ten krem jest naprawdę w porządku i przyzwoicie dba o skórę. Ale cudotwórcą nie jest, jak dla mnie to plasuje się tak pośrodku - jest to fajny, dość lekki, nawilżający krem, który delikatnie dba o skórę każdego dnia i jej nie obciąża. Podoba mi się jego konsystencja - jest dość lejąca, ale dobrze nawilża i całkiem fajnie się wchłania. Na mojej mieszanej cerze krem zostawiał lekki połysk, w dotyku czuć było minimalną lepkość, ale ja akurat lubię ten subtelny i aksamitny film w kremach, bo zawsze używam potem transparentnego pudru do zmatowienia skóry i na takim "podkładzie" wygląda ona lepiej. Krem fajnie ujednolica koloryt, być może to też zasługa jego beżowej barwy, w każdym razie po nałożeniu skóra wygląda jednolicie i ładnie. Nawilżenie jest na dobrym poziomie, takim jakiego bym oczekiwała od kremu na dzień. Po kilku miesiącach stosowania skóra jest naprawdę w dobrej kondycji, chociaż po opisie mogłabym oczekiwać, żeby wyglądała na bardziej odprężoną i świetlistą.
To co mnie nie urzekło to zapach - jest dziwny, nie mogę powiedzieć, że nieprzyjemny, ale jakiś taki trochę nieświeży. Zapewne wynika to z naturalności kosmetyku i o tyle dobrze, że od razu po nałożeniu znika, nie czuć go potem w ogóle, tylko przy aplikacji. Nie jestem tez fanką opakowania. Super, że jest ono z pompką, uwielbiam takie rozwiązanie, ale tutaj kształt nie do końca mi leży. Opakowanie jest chude i długie, przez co nie mieściło mi się na półkę w szafce i musiałam trzymać krem w innym miejscu. Wiem, że to raczej kwestia preferencji i nie postrzegam tego jako wielki problem, ale myślę, że lepszym rozwiązaniem byłoby jakby producent postawił na klasyczną formę, czyli niższe a nieco bardziej pękate opakowanie.
Podsumowując - jeśli odejmiemy całą tę otoczkę o cyklu dobowym i wyjątkowości tego kremu, to powinniśmy być zadowoleni. Jest to naprawdę przyzwoity, lekki krem na dzień, który pielęgnuje skórę powoli każdego dnia. Ale skoro producent zapewnia, że ten krem jest inny niż wszystkie to niestety, ale muszę się nie zgodzić. Jest dobry, ale nie wybitny.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie