Avon Mark, Flashlight FX Illuminating Drops Rozświetlacz do twarzy w płynie

Rozświetlacz dostałam w jakiejś paczce od Avon w kolorze get lit. Jest to ciepły złotawy kolor absolutnie nie pasujący do mojej bladej nijak nie opalonej twarzy. No ale sprubowalam i tak... Aplikacja jest koszmarna pipetka...nie wiem po co ona tam jest i jaka pełni funkcję chyba tylko służy do dopaprania wszystkiego wokół. Jak już palcami nałożymy produkt to trzeba mega szybko z nim działać, zastyga w kilkanaście sekund, tworzy nieestetyczne plamy i ciężko go zmywać. Ja dla mnie nie odpowiada ani do mojego typu cery ani wogole nie podoba mi się jego cała aplikacja. Ja nie polecam ale nie mówię że na ciemniejszej karnacji będzie wyglądał tak tragicznie jak u mnie.

WOW! Ten produkt tak mnie zaskoczył, że do dziś zbieram żuchwę z podłogi! Szklana buteleczka z beznadziejną pipetką, która bardzo ciężko udostępnia produkt. Dodatkowo jest tak nieporęczna, że szybko szyjka jest umaziana a pipeta cała w produkcie. Mimo tego nieporęcznego opakowania produkt w nim zamknięty jest rewelacyjny! Uwaga! tylko w małych ilościach! Jak nakładać? 1. Pod podkład, w miejsca które chcemy wykonturować/rozświetlić 2. Jako bronzer-rozświetlach malutkimi kropelkami pod kośćmi jarzmowymi 3. Jako baza pod konturowanie produktem sypkim. To jest tak piękny kolor jak u JLo! Cudnie wygląda na twarzy i trwa tak niezmiennie cały dzień aż do zmycia. Jest wart każdej złotówki i na 100% kupię ponownie.

Właściwie jestem oddana rozświetlaczom w płynie, ale tyle osób chwaliło te w płynie, że zaczęłam zastanawiać się nad zakupem. Mniej więcej wtedy w sprzedaży w Avonie pojawił się ten produkt, więc no cóż, raz kozie śmierć, może warto spróbować? Produkt jest obecnie dostępny w każdym katalogu Avonu, dodatkowo kiedyś można było go kupić na ezebrze. Cena regularna niezbyt do mnie przemawia. Z pewnością nie kupiłabym go za 45 złotych, ale w katalogu sprawa wygląda już zdecydowanie ładniej. Opakowanie robi ładne wrażenie, prezentuje się lepiej niż rozświetlacze tego typu z Lovely. Z tymże plastikowa część pipety obrzydliwie się brudzi, z czasem przestaje to wyglądać estetycznie. Sama pipeta działa sprawnie, bez większego zarzutu. Na plus również wydajność, a także 4 warianty kolorystyczne- zarówno dla cieplejszej urody jak i zimniejszej. Sama zdecydowałam się na wersję chłodną, wręcz wchodzącą w zimny srebrny z białym połyskiem. Kolor wypada świetnie i naprawdę pasuje do mojej urody, chociaż pewnie dla wielu okazałby się trudny do obrobienia. Przede wszystkim problematyczna jest aplikacja. Zwykle rozsmarowałabym to opuszkami palców, ale tutaj tworzy to nieładny efekt, trzeba się jednak posłużyć gąbeczką. Daje bardzo mocny efekt, więc pewnie większości nie podpasowałby do codziennego użytkowania. To produkt dobry raczej na większe wyjścia, jakieś imprezy. Ja akurat używam i tak, i tak, chociaż do makijażu codziennego z malutką domieszką różu. Trwałość również przyzwoita, dobrze trzyma się na makijażu. Lubi trochę przesuszać przy częstym używaniu. Mimo wielu niepochlebnych opinii, polubiłam się z nim. Podoba mi się efekt, który daje. Nie podoba mi się, że muszę się nad nim namęczyć. Raczej nie kupię ponownie akurat tego rozświetlacza, ale z chęcią znajdę coś innego w płynie.

... niestety ciężko się go używa. Rozświetlacz jest bardzo mocny, wystarczy odrobinkę nałożyć i już jest fajny efekt. Trudno rozprowadzić go na twarzy tak, aby dał fajny, naturalny efekt. Do wyboru są 3 rodzaje (brązujący, rozświetlający i jakby róż). Mam te dwa pierwsze. Jeśli chodzi o rozświetlacz brązujący to jest piękny, polecam go rozprowadzać mokrą gąbeczką do makijażu, ponieważ palcami można zepsuć efekt. bo naprawdę ciężko się go używa. Jeśli chodzi o ten rozświetlający to jest on jakby z takimi drobinkami, ale już nie nadaje koloru. Typowo rozświetla, ani to brąz ani róż. Polecam szczególnie na imprezy/ na wakacje/ lub do sesji zdjęciowych. Tak na co dzień chyba nie bardzo, bo są za mocne i trzeba się nieźle natrudzić, żeby uzyskać fajny efekt. Produkt jest z pipetą, więc można nakładać go pod kontrolą i się nic nie rozleje. Dość trwały, wiadomo, że jak się nie dotyka twarzy to raczej nie zejdzie... Ogólnie nie kupiłabym ponownie, wolę standardowe rozświetlacze w kamieniu i nakładać ulubionym pędzlem.

Ja ten produkt nazwałam "płynnym różem" Można go dostać w trzech wersjach (świetlisty brązer, perłowe rozświetlenie, promienny róż). Róż o ile się nie mylę jest w pięknej szklanej butelczce (chyba że jest to gruby plastik), i posiada pipetkę, dzięki której można dozować produkt. Sposób użycia jest bardzo prosty, wystarczy nałożyć kilka kropel na twarz i delikatnie wklepać palcem. Róż ma bardzo wyrazisty kolor "rose gold" i jest naprawdę mocno napigmentowany! Na twarzy jest bardzo wyrazisty i do słońca jego piękne różowe drobink mienią się w różnych odcieniach różu. Dzięki niemu można uzyskać mocy "efek glow". Mój odcień to"Stage Glow".

Odcień jest fantastyczny, glow też, ALE nie da się tego stosować. Ani zmieszać z podkładem ani z balsamem. Jakby nie chciał się łączyć. Natomiast sam trzeba nakładać szybko, sprawnie i w małych ilościach. Szybko zastyga a że jest trwały to tylko zmycie koryguje złą aplikację. Nakładam na kości policzkowe i natychmiast rozcieram jajkiem. na nogi i dekolt najpierw nakładam sporo balsamu a potem punktowo te kropelki. Tak niewiele im potrzeba, żeby były ideałem. Avon popracuj nad nimi!

Brak jasnych kolorow, takich ktore mozna nalozyc na podklad. Pod podkladem nic nie widac, wiec uzywanie mija sie z celem. Nalozony na podklad zbiera sie niesamowicie i podkresla wszystko co najgorsze. Wygodna aplikacja i porzadne opakowanie no ale po co.

Jednak produkt okazał się być nie dla mnie. Rozświetlacz jest dla osób które lubią naprawdę błysk na buzi. Przyjemnie pachnie, ma ładny kolorek jednak dla mnie za bardzo wpada on w różowo- fioletowe tony, bardzo szybko zastyga na buzi i nie można później już z nim zrobić tak jak z niektórymi innymi płynnymi rozświetlaczami.

Użyłam raz i boję się kolejnej próby. Rozświetlacz po kilku godzinach wygląda okropnie. Robi plamy, nie ma afektu tafli. Jedyne co pozostaje to ogromne drobiny brokatu. Jak dla mnie efekt jest nieestetyczny...

Otrzymałam ten rozświetlacz w teście Avonu.Mimo tego że wcześniej nie używałam takich rzeczy,odważnie podeszłam do tematu :) I nie zawiodłam się :) Jest bardzo wydajny.Mam go już długo i ciągle jest go wiele. Przy mojej bladej cerze wystarczy go naprawdę niewiele i skóra wygląda jak muśnięta słońcem.Szybko zasycha,ładnie się rozprowadza,nie maże się.Po zaschnięciu da się lekko blendować,więc to też duży plus.Przyjemnie pachnie,łatwo aplikuje i nawet początkującym nie powinien sprawić problemów. Stosunek jakości do ceny też na plus. Za ok 30 zł,czasem mniej otrzymujemy dobry i mega wydajny produkt.Teraz przymierzam się do zakupu pozostałych dwóch odcieni tego rozświetlacza. Myślę że także się nie zawiodę :)

Posiadam odcień Stage Glow, jest to odcień wpadający w róż z drobinkami srebra, które pięknie błyszczą się w słońcu. Efekt rozświetlający jest widoczny ale nie przesadzony. Bardzo ładnie podkreśla kości policzkowe, tworzy promienny i letni look. Wygodna buteleczka z pipetką, która można łatwo dozować płyn po kropelce. Tylko trzeba uważać z nakładaniem gdyż rozświetlacz bardzo szybko zastyga i potrafi zrobić plamy. Trzeba bardzo szybko nakładać aby uniknąć tego niepożądanego efektu. Za to odejmuję gwiazdkę. Rozświetlacz jest trwały, efekt rozświetlenia utrzymuje się przez cały dzień

Oto bestseller Avon Mark FX Flashlight Illumination Drops - występuje w 3 kolorach: ▪️stage glow ▪️get lit ▪️flickering lights Miałam okazję testować odcień Stage Glow, jest to róż z drobinkami srebra, które odbijają światło. Piękny i błyszczący idealny na podkreślenie kości policzkowych. Wystarczy nałożyć 1-2 kropli na skórę, aby dodać jej blasku. Rozświetlacz pięknie uwydatnia letnią opaleniznę.Jeśli nie będziemy go rozcierać szybko może powstać plama na twarzy. Warto podkreślić że jest naprawdę trwały, utrzymuje się cały dzień i trzeba użyć płynu miceralnego aby go zmyć. Produkt jest zamknięty w uroczą, przykuwającą wzrok matową buteleczkę. Wygląda bardzo wakacyjnie.Jej pojemność to 14ml jednak jest bardzo wydajna, dzięki zastosowanej pipecie, która dozuje odpowiednie ilości rozświetlacza.Cena regularna w Avon to 45zł, jednak obecnie można go zamówić za jedyne 29.99zł

Festiwalowa limitowana kolekcja Avon biła mnie po oczach jeszcze przed oficjalnym wprowadzeniem do katalogów. Biłam się z myślami czy aby na pewno potrzebuje jakiegoś nowego produktu do makijażu i tak wahałam się czy zainwestować w rozświetlacz bo rozświetlacze kocham czy sobie poczekać. Finalnie otrzymałam w prezencie używam dość regularnie i lubię go chociaż rozświetlaczem to ja go do końca nazwać nie mogę. Jeśli chodzi o opakowanie to jest po prostu urocze. Szklana buteleczka z piękną wakacyjną grafiką z której napisy się nie ścierają ( a w wakacyjnym bagażu latała mi z boku na bok jak wściekła więc sprawdzone info ) Pipeta działa dobrze - pobiera produkt za każdym razem gdy tego chce ( aż mi się przypomniała koszmarna pipeta z podkładu Wibo ) , produktem nie pluje brudząc wszystko w koło , więc tutaj wszystko jest w porządku. Posiadam odcień Flickering Lights - w białej bardzo kremowej bazie są zatopione drobinki w odcieniach srebra , fioletu i niebieskiego. Jest to więc odcień bardzo chłodny i nie będzie pasował do każdego typu urody. Drobinek jest sporo i są naprawdę roziskrzone. Zapachu w kosmetyku nie wyczuwam żadnego. Jako że do mojego typu urody taki odcień jako rozświetlacz nie za bardo pasuje testowałam go na różne sposoby i moje odczucia są następujące : 1. Jako dodatek do podkładu czy bazy pod makijaż się nie sprawdza. A to dlaczego ?? Mimo , iż dzięki kremowej konsystencji bardzo łatwo go wymieszać z kremową bazą czy podkładem to po prostu daje bardzo zły efekt na twarzy - no kto chodzi z chłodnymi drobinkami w odcieniu błękitu i fioletu rozsianymi po całej twarzy ?? No właśnie . Praktycznie nikt. Chyba , że bohaterowie programu '' Druga twarz '' w każdym razie mimo iż właściwości podkładu / bazy nie zmienia to jednak jako przekształczac w produkt rozświetlajacy - dodatkowy po prostu się nie nadaje. 2. Cień do powiek - i tutaj jest bardzo dobrze a nawet i świetnie jeśli stosujemy go z umiarem. Wystarczy odrobinka wklepana na bazę pod cienie bądz dowolny cień i mamy pięknie roziskrzone holograficzne oczko. Jeśli damy za dużo wszystko nam się zroluje i zbierze w załamaniach powieki więc lipa. Ale odrobinka jest jak najbardziej w porządku. Wtedy zachowuje trwałość do 9 godzin , nie blaknie , drobinki nie migrują na twarz ani do oczu . Super. A i nawet z powodzeniem możemy sobie na powiece pokrytej tymi kroplami machnąć kreskę eyelinerem - da się i nic się nie rozmazuje. 3. Rozświetlacz - wklepany na podkład i przed pudrem utrwalającym nadaje naprawdę piękny efekt roziskrzonej tafli. Zachowuje trwałość przez cały dzień , nie robi się wyblakły ani rozmyty , nie grudkuje się i nie ciastkuje. Tylko ten odcień mi do typu urody nie pasuje jak już wspomniałam więc ja to niestety tak go używać nie mogę a naprawdę wielka szkoda. 4. Topper na pomadkę - no tutaj kategorycznie nie. Pomijając odcień który przypomina topielicę to jeszcze strasznie migruje poza kontur ust rozsiewając drobinki po całej twarzy a dodatkowo delikatnie przesusza usta. Kategoryczne nie nawet. Użyłam go tak dwa razy i dałam sobie spokój. 5. Dodatek do balsamu do ciała - i tutaj jest świetnie. Wystarczy odrobinka do balsamu a mamy pięknie rozświetlone nogi , a jeszcze jak są opalone to już całkiem kozak. Bardzo lubie go używać w taki sposób. Jako gadżet jest to naprawdę fajny kosmetyk. Jest wydajny , nie podrażnia , nie uczula i daje naprawdę mocno roziskrzony efekt. Ja taki lubię. Nie wiem czy kupiłabym ponownie bo starczy na długo , ale na lato dla tych wszystkich z Was które lubią sobie coś pokombinować z efektami holo na ciele i twarzy będzie jak znalazł. Ode mnie 4 gwiazdki za całokształt i niech się zdrowo chowa :)

Rozświetlacze z serii California Glow możemy dostać w 3 kolorach o ile każdy z produktów możemy nazwać rozświetlaczami. Dla mnie każdy kolor określa trzy różne produkty w formie płynnej. Flickering light - perłowy rozświetlacz, Stage Glow - promienny róż, natomiast Get lit - świetlisty brązer. Osobiście przyszło mi testować ten ostatni odcień i z przykrością muszę powiedzieć, że to nie jest produkt, z którym się polubimy. W swoim odcieniu produkt posiada bardziej różowe tony niż złote i nie nadaje się dla bardzo bladych cer. Będzie pięknie wyglądał u osób z mocną opalenizną. Trudny w aplikacji gdyż bardzo szybko zastyga i przy nieumiejętnej aplikacji można zrobić sobie nieestetyczne plamy. To co jest jego zaletą staje się poniekąd również jego wadą, gdyż w tego typu płynnych zastygających produktach trzeba mieć dużą wprawę. Trwałość jest godna. Po zastygnięciu nie transferuje. Jeśli chodzi o ogólny wygląd produktu prezentuje się bardzo ładnie. 14ml produktu zamknięte jest w małej matowej buteleczce z dozownikiem w formie pipety. Ogólnie rzecz biorąc cena regularna 45zł trochę zawyżona. Produkt idealny na lato ale nie dla każdego i tu opinia moja mija się z zapewnieniem producenta. Szkoda.

Nie tego oczekujemy od rozswietlacza w dzisiejszych czasach... Rozswietlacz w plynie Avon oprocz pieknej buteleczki z pipetką ( ktora ledwo co dozuje produkt) i pieknej grafiki opakowania nie zachwyca mnie. Posiadam odcień najjaśniejszy (perła). Produkt ma niesamowicie duze drobinki brokatu niebieskiego. Rozswietlacz na twarzy prezentuje sie jak niebieska smuga błysku. Cieżko jest go równomiernie rozłozyc na twarzy, gdyz szybko zastyga. Blask jaki daje jest bardzo intensywny, ale to nie jest efekt mokrej, rozswietlonej cery, a brokatu. Rozswietlacz robi plamy na twarzy. Kiedy chcemy rozlozyc rownomierniej produkt, miejscami zabieramy go calkowicie, stad nierownomierne placki produktu. Odcien wedlug mnie jest fatalny i nie na codzien, przez ten niebieski odcien. Produkt nadaje sie na plaze, czy na impreze poniewaz te rozswietlenie jest niecodzienne. Dosc dobrze sie utrzymuje i nie zauwazylam zeby wytracal sie w ciagu dnia. Bardzo ladnie wyglada na ramionach czy dekoldzie. Niebieskie drobiny sa mniej wtedy skoncentrowane i efekt jest dosc niestandarnowy ale bardzo mlodziezowy.

Produkt zapakowany jest w kolorowe kartonowe opakowanie. Pięknie się prezentuje, tak naprawdę wakacyjnie. Na opakowaniu znajduję się nazwa produktu oraz kolor i numer seryjny. Jednak najważniejsze jest dopiero w środku. Rozświetlacz prezentuje się cudownie, zamknięty w szklanej, matowej buteleczce z pipetką. Opakowanie pięknie prezentuje się na toaletce i również ma na sobie motyw wakacyjny w postaci palm oraz nazwę, oraz kolor i numer seryjny. Rozświetlacz w normalnej cenie kosztuje 45 zł. Jednak można go już dorwać w kwocie 29,99 zł oraz nawet taniej, co bardzo polecam, bo nie jest wart aż 40 zł. W kolekcji mamy na razie tylko trzy kolory, jednak myślę, że każda osoba znalazłaby coś dla siebie. Pierwszy kolor to Stage Glow. Jest to ładny delikatnie różowy kolor ze srebrnymi drobinkami, które pięknie odbijają światło. Nie jest to kolor dla każdego, ja kupiłam go z myślą o makijażach artystycznych oraz jako produkt do rozświetlania np. makijażu oka. Drugim kolorem w ofercie jest Flickering Lights. To rozświetlacz z białą perłową bazą, która ma w sobie niebieskie drobinki, które odbijają światło. Ten rozświetlacz jako jedyny nie wpasowuje się w moje gusta, ponieważ po prostu do mnie nie pasuje. Będę używać go do powiek, aby wykończyć makijaż albo do ust, gdy będę chciała pobawić się makijażem ust. I ostatni kolor to mój największy faworyt. Odcień Get Lit to piękny brązowy kolor ze złotymi drobinkami. Dla osób o pięknej opaleniźnie, aby jeszcze ładniej ją podkreślić to będzie strzał w dziesiątkę. Ja będę używać go do ciała, mieszając ze swoim balsamem, aby uzyskać piękny naturalny efekt i podkreślić swoją opaleniznę. Ten kolor najbardziej do mnie przemawia i na pewno do niejednej kobiety, która lubi podkreślać swoją piękną opaleniznę. Rozświetlacze w płynie z Avonu są piękne, jednak trzeba umieć z nimi szybko pracować. Jeśli nie będziemy dostatecznie szybko ich rozcierać, na ciele czy twarzy to niestety zaschną nam i zostanie plama. Są nie do zdarcia bez płynu micelarnego albo jakiegoś oleju. Nie byłam w stanie zmyć ich wodą, więc nie musimy się bać, że w czasie brzydkiej deszczowej pogody coś nam spłynie z twarzy/ciała. Ja dla każdego koloru znalazłam jakieś zastosowanie, jednak myślę, że katalog nie oddaje tych kolorów w pełni.