Klairs Rich Moist Soothing Tencel Sheet Mask Łagodząca maska w płachcie

Dobra maseczka. Widać i czuć działanie, bo to głównie nawilżenie, odżywienie, złagodzenie podrażnień i ogólna regeneracja bariery naskórkowej. Maska podzielona jest na dwie części, a wykonana jest z bardzo cienkiego materiału, który dobrze przylega do skóry. Górna część jest trochę kłopotliwa w nakładaniu i moim zdaniem zbyt skąpa, aby dokładnie przylegać do skóry wokół oczu. Materiał jest odpowiednio nasączony, ale nic z niego nie skapuje. Esencja szybko wchłania się a skórę i równie szybko zaczyna wysychać. Rekomendowany czas trzymania maski na skórze to maksimum. Dla skóry przesuszonej, podrażnionej, jako dodatek do pielęgnacji maseczka jest dobrym wyborem. Przy regularnym stosowaniu jest trochę męcząca.

Kiedyś byłam zwolenniczką masek w płachcie, nie wyobrażałam sobie pielęgnacji bez nich, teraz już fascynacja nimi opadła, ale jest kilka, które trzymam w domu w razie co. To jedna z nich. Opakowanie standardowe jak w każdej masce, sama maska jest dość dobrze nasączona, esencji jest sporo. Zawiera ceramidy, które regenerują uszkodzony naskórek. Faktycznie nawilża, koi, odżywia i regeneruje. Ja jej używam kiedy cera jest podrażniona, zaczerwieniona, albo podczas kuracji kwasami lub retinolem. Ukojenie jest natychmiastowe, nawilżenie też, ale nie utrzymuje się długo, jak to przy maseczkach.

Maseczkę kupiłam w drogerii Pigment, skusiła mnie wysoka cena - prawie 15 zł za jednorazowe opakowanie. Ostatnio niemal wszystkie jednorazowe maseczki z ekonomicznej półki czyli w przedziale cenowym 3-8 zł rozczarowywały mnie i moją skórę, więc tym razem postanowiłam zainwestować w coś droższego licząc na lepszą jakość i efekty. Niestety tym razem również się rozczarowałam. Opakowanie typowe dla maseczek w płachcie - czyli szeroka, kwadratowa saszetka o minimalistycznej grafice, nie rzucającej się w oczy. W środki znajdują się dwie części dość dobrze nasączonych maseczek mających tworzyć całość - osobna część na czoło i osobna na dół twarzy. Rozwija się je dość problematycznie, trzeba uważać, są dość cienkie. Część na czoło i górną część twarzy dopasowuje się i trzyma na twarzy dobrze. Druga część - ta na dolną część twarzy już nieco gorzej: trudniej się dopasowuje i ma tendencję do przesuwania się w trakcie użytkowania. Po upłynięciu czasu i ściągnięciu obu części maseczek zostaje jeszcze nie wchłonięta minimalna ilość esencji, którą pozostawiłam na noc na skórze. Niestety mimo nie najtańszej ceny maseczka nie robi efektu "wow". Cera jest odrobinę gładsza, trochę bardziej napięta i tyle. Nawilżenie mocno przeciętne - już lepiej sprawdza się mój tani krem na noc polskiej marki. Maseczka nie podrażnia, nie robi też cudów (dotyczy cery dojrzałej). Nie wrócę.