Purederm Animal Masks, Maseczka odmładzająca na twarz `Alpaka` 

Wybrałam tę maseczkę, ponieważ jako jedyna z tej serii nie posiada alkoholu denat. w składzie, gdyż w innych wersjach znajdował się już na początku listy składników. Płachta jest dobrze nasączona esencją, delikatny zapach i ma dobrze wycięte otwory, ale była nieco za długa w pionie i zbyt wąska w poziomie, więc nie zakryła mi całych policzków. Dobrze przylega do twarzy, choć nie jest idealnie dopasowana – brakowało trochę, by była jak druga skóra. Grafika na płachcie to alpaka? Zabawne, bo mój partner się przestraszył i w ciemności pomyślał, że to tygrys, a po zapaleniu światła nietoperz. Dla mnie to różowa panda przez te czarne obwódki wokół oczu i ust. Trzymałam maseczkę przez około pół godziny, cały czas była wilgotna, choć pod koniec zaczęła odchodzić w niektórych miejscach. Moja cera jest sucha i wrażliwa, nie spodziewałam się cudów odmładzających – zależało mi na nawilżeniu i złagodzeniu. Po zdjęciu maseczki skóra była dobrze nawilżona i ukojona, a koloryt się wyrównał, zwłaszcza tam, gdzie miałam zaczerwienienia. Nie podrażniła mojej skóry, choć po około 5 minutach poczułam lekkie swędzenie. Esencja wchłonęła się w ciągu 10 minut. Podsumowując, nie jest źle, ale nawilżenie okazało się krótkotrwałe – nie jestem pewna, czy kupię ją ponownie.

Maska z Alpaką pochodzi z zestawu, jaki dostałam w ubiegłym roku na Święta. Po nieprzyjemnych doświadczeniach z Pandą, nastawiłam się na kolejne katusze... A tu... niespodzianka! Opakowanie jest urocze, chociaż na samej tkaninie alpaki już ciężko się dopatrzyć. Cóż, od czegóż nam wyobraźnia. Po otwarciu saszetki uderza w nas dość słodki zapach, który od razu skojarzył mi się z syropem z dzieciństwa - takim czerwonym. Niezbyt dobry to początek. Po wyjęciu maski z saszetki na jej ściankach zostaje jeszcze trochę esencji, którą można śmiało wsmarować w szyję i dekolt. Widać też, że sama esencja ma lekko różowy kolor. Jak to najczęściej bywa z maskami w płacie, tak i ta zupełnie nie jest skrojona do twarzy. Korzystając jednak z lifehacku na Instagramie rozcięłam ją nad ustami i na brodzie i nałożyłam na siebie te części - jako tako wówczas leżała, choć do zadowalającego dopasowania jak zwykle sporo brakowało. Po nałożeniu płachty czekałam, czy nie pojawi się szczypanie i pieczenie, jak w przypadku pandziego egzemplarza. Jakież było moje zaskoczenie i radość, że nic takiego nie nastąpiło. Cały zalecany czas aplikacji był więc nieoczekiwanie przyjemny. Po ściągnięciu maski skóra nie lepi się, esencja praktycznie całkowicie wchłonęła się w skórę. Nie wystąpiły żadne podrażnienia ani zaczerwienienia. Brak jednak obiecywanych przez producenta rezultatów w postaci przywrócenia jednolitego kolorytu czy widocznego młodego wyglądu i blasku. Skóra była po prostu przyjemnie miękka i ukojona. Dla mnie to jednorazowa przygoda - lama urocza, ale poza ładnym opakowaniem niewiele ma do zaoferowania.

Maskę w płachcie otrzymałam w prezencie :) Średnio przepadam za takimi maskami ale chyba muszę się na nie przestawić bo za dużo w nich dobroci :) Opakowanie - maseczka ma bardzo ładny design. Różowe opakowanie z motywem alpaki. Sprawia że buzia sama się uśmiecha. Zapach i płachta - zapach jest bardzo przyjemny, delikatny, słodki, owocowy :) podoba mi się. Płachta jest dobrze docięta do twarzy. Mocno nasączona esencją. Nie odkleja się. Działanie - po aplikacji skóra jest świeża i dobrze nawilżona. Wygląda na zdrowszą i bardziej promienną. Efekty odmładzania nie zauważyłam i myślę że po jednym użyciu jest to raczej niemożliwe ale przy dłuższym stosowaniu ..:) Polecam wypróbować, ja niewiem czy wrócę bo lubię testować nowości ale będę o niej pamiętać

Maseczka zainteresowała mnie przede wszystkim rzucającym się w oczy opakowaniem :)! Różowa alpaka to super pomysł na przyciągnięcie uwagi, a co do samego produktu to mogę go polecić z czystym sumieniem. Po otwarciu żelowa substancja koloru różowego ujawnia swój piękny, delikatny zapach. Maseczkę łatwo się wyjmuje i przyjemnie nakłada na twarz. Otwory są dobrze rozmieszczone (jak na mojej twarzy). Jak dla mnie jedyny minus to źle skrojony otwór na usta - maska nie pokryła mojej brody. Na samą skórę w tej części nałożyłam substancje z opakowania maseczki. Po nałożeniu "Alpaki" na twarz kolejne 20 minut to przyjemny odprężający rytułał spa :) Maseczka wydawała mi się trochę chłodząca, więc czułam na twarzy przyjemny chłodek. Po tym czasie cera była w 100% nawilżona i rześka! Czułam odprężające nawodnienie, uczucie ściągnięcia minęło. Przyznam szczerze, że po jednym razie nie jestem stwierdzić czy maseczka jest odmładzająca, chociaż skóra ewidentnie wygląda na równiejsza ????. Jak dla mnie to dobry produkt przed imprezą, bo dobrze nawilża i przygotowuje skórę na działanie podkładów i pudrów. Maseczkę zakupiłam w hebenna promocji za 7 zł, w normalnej cenie kosztuje około 12-13 zł. Przyznam szczerze, że za wyższą cenę nie skusilabym się na zakup produktu.

Uroczy design, ale maska naprawdę działa. Nie powiedziałabym, że jest odmładzająca, ale zdecydowanie rozjaśniająca. Twarz jest nawilżona, odżywiona, ujędrniona i rozjaśniona. Dobrze wycięta maska, ale mogłaby być grubsza żeby wygodniej nakładało się ją na twarz

Bardzo fajna maseczka. Przede wszystkim płat ma dobry kształt, przez co wygodnie się go nakłada i dobrze przylega do twarzy. Maska ma nadrukowany obrazek, który ma umilić czas stosowania - niech będzie, że to alpaka, ale ja akurat nie zwracam uwagi na ten aspekt. Zapach jest przyjemny i delikatny. Esencja dobrze się wchłania - po 20 minutach trzymania maski prawie cała się wchłonęła, a na skórze nie została klejąca warstwa. Działanie na skórę również bardzo fajne. Po zastosowaniu maski skóra wygląda zdrowo, jest rozjaśniona, gładsza, dobrze nawilżona. Na co dzień noszę super lekki makijaż, ale w dzień jej użycia nawet zrezygnowałam z pudru transparentnego, tak fajnie i zdrowo wyglądała skóra. Polecam wypróbować.

Odkąd zgłębiłam tajniki koreańskiej pielęgnacji jestem ogromną fanką maseczek w płacie. Odnalazłam w nich chwile relaksu i cudowny wpływ na moją skórę. Niestety nie wszystkie mają takie same działanie,więc wciąż eksperymentuję i poszukuję nowości,wśród których upatruję moich ulubieńców. W mojej kosmetyczce można znaleźć zawsze jakieś maski w płacie, dlatego też od bliskich otrzymuje je w prezencie. Tę wersję Purederm dostałam od mojej siostry już jakiś czas temu i w końcu podczas kwarantanny przyszedł na nią czas:) Jej opakowanie jest tak urocze,że jakiś szkoda mi było je rozrywać :D Z tego co się orientuję marka Purederm nie jest dostępna we wszystkich stacjonarnych i popularnych drogeriach,a szkoda,bo posiada świetne produkty. Maseczkę otrzymujemy w ślicznej,różowej saszetce z wizerunkiem zabawnej alpaki. Bardzo mi się spodobało i rozweselało za każdym razem jak na nie patrzyłam. Łatwo się otwiera i pozwala na szybkie wydobycie produktu ze środka. A co tam zastaniemy? Po pierwsze słodki,przyjemny i owocowy zapach,który niesamowicie umila stosowanie i pozwala na chwile odprężenia. Uważam to za duży atut,gdyż mało jest masek tego typu ,które ładnie pachną. Sama płachta jest wykonana z miękkiego materiału,który jest niezwykle przyjemny dla skóry. Jej gładkość wyczuwalna jest na twarzy przez cały czas aplikacji. Z zewnątrz wygląda jak alpaka,więc możemy się zamienić na chwilę w wesołego zwierzaka :) Łatwo się ją rozkłada na twarzy ,otwory są odpowiedniej wielkości,a całość nie odkleja się od twarzy. Dla mnie jej rozmiar był idealny,nie za mała i nie za duża. Po nałożeniu na twarz nie marszczyła się,a za to ładnie przylegała. Mogę się jedynie przyczepić do jej dolnej części, a dokładniej otworu na usta i okolic brody. Jest on nieco za duży i musiałam nieco dłużej układać płachtę w tym miejscu. To jednak taka malutka wada,która nie ma wpływu na moją ocenę. Jak już wspomniałam płachta pięknie pachnie i do tego jest dobrze nasączona esencją. W opakowaniu na próżno jednak szukać jej resztek,nic nie pozostaje. Po około 20 minutach naprawdę przyjemnej aplikacji i ciekawej lektury zdjęłam płachtę i pobiegłam zaobserwować pierwsze efekty. A jest ich naprawdę sporo ! Przede wszystkim moja cera stała się promienna i cudownie odświeżona. Wyglądała jak po jakimś porządnym zabiegu spa,wypoczęta i odprężona. W dotyku poczułam przyjemna gładkość i miękkość, którą tak bardzo lubię po zastosowaniu porządnej maski. Cera stała się zauważalnie nawilżona,a wszelkie przesuszone miejsca zniknęły. Efekt ten utrzymał się przez następne dwa dni,co uważam za dobry wynik. Co więcej zaobserwowałam również jak moja skóra stała się napięta i jakby bardziej jędrna,wow!Mogłabym rzec,że to jakaś magiczna maska zamknięta w tej śmiesznej alpace :) Posiada ona jeszcze jedną właściwość,której zawsze poszukuje w tego typu produkcie. Cudownie rozjaśnia cerę sprawiając,że wszystkie zaczerwienienia znikają w mgnieniu oka. Muszę przyznać,że już dawno nie stosowałam maski w płacie,która miałaby tak pozytywny wpływ na moją skórę i samopoczucie. Serdecznie ją polecam wszystkim posiadaczom wymagającej cery. Znajdziecie w niej szereg dobroczynnych właściwości, a wasza skóra ja pokocha już po jednej aplikacji. Ja na pewno do niej wrócę :)

Maseczka dobrze wykonana. Na mojej suchej, wrażliwej cerze nie szczypie. Zapach ma bardzo ładny - owocowy. Rozjaśniła przebarwienia i nie wysuszyła co mi się bardzo podoba.