Maseczka jest przede wszystkim świetnie nasączona esencją, jak dla mnie bardzo dobrze skrojona, daje długotrwałe uczucie nawilżenia i wygładzenia skóry, jak dla mojej mieszanej cery jest idealna.
Jest to moja pierwsza maska na tkaniie od marki Dermika, wcześniej miałam kilka kremowych. Te w płachcie jakoś specjalnie mnie nie kusiły ze względu na dość wysoką cenę regularną, ale ostatnio w mojej lokalnej drogerii była na nie świetna promocja (1 + 1 za 4,99 zł), więc kupiłam sobie kilka wariantów, niestety w większości były już wykupione i zostało na półce kilka ostatnich sztuk, co wcale mnie nie dziwi biorąc pod uwagę ich cenę regularną. Nie znałam wcześniej tych masek i nie czytałam opini na ich temat, ale mimo to zaryzykowałam i chyba dobrze, bo akurat ten wariant świetnie się u mnie sprawdził, choć w sieci są mieszane opinie na jego temat. Maseczka jest przede wszystkim świetnie nasączona esencją, jak dla mnie bardzo dobrze skrojona, daje długotrwałe uczucie nawilżenia i wygładzenia skóry, jak dla mojej mieszanej cery jest idealna.
OPAKOWANIE
Bardzo podoba mi się subtelny design tej serii inspirowany laboratoryjnymi fiolkami z różnymi składnikami Wersja aloesowa posiada pastelowe, zielone tło z grafiką przedstawiającą fiolkę z kawałkami aloesu. Z tyłu znajduje się dokładny opis z podziałem na sekcje, gdzie przeczytamy najważniejsze informacje na temat funkcji maski, opis składników aktywnych , sposób aplikacji czy skład. Opakowanie posiada zaznaczoną i lekko wyciętą część za którą należy pociągnąć przy otwieraniu. Przy tej czynności nie ma żadnych problemów, wystarczy lekko pociągnąć a opakowanie się rozdziera w odpowiednim miejscu.
MASECZKA
Pierwsze co zauważyłam po otwarciu opakowania to świeży, orzeźwiający zapach aloesu, bardzo naturalny i umilający stosowanie kosmetyku. Płachta jest delikatna, złożona w kwadrat, należy być ostrożnym przy jej rozkładaniu mimo że nie jest tak cienka jak w przypadku niektórych masek azjatyckich. Maska jest bardzo obficie nasączona esencją, niewielka jej część pozostaje nawet w opakowaniu i można ją nałożyć na szyję i dekolt, co też zrobiłam. Jeśli chodzi o wycięcia to są naprawdę ok, wystarczyło lekko przesunąć i można było cieszyć się idealnym dopasowaniem, co zresztą ułatwiają liczne nacięcia na brzegu płachty w okolicach czoła, brody, oczu. Po aplikacji daje przyjemne uczucie chłodzenia. Maseczkę pozostawiłam na 10 minut czyli maksymalny zalecany czas przez producenta. Później ostrożnie zdjęłam a resztę esencji wmasowałam w szyję i dekolt. Po całym zabiegu skóra była jeszcze lekko mokra, ale po chwili większość esencji się wchłonęła pozostawiając lekką warstewkę o nieco lepkim wykończeniu. Maseczkę zastosowałam wieczorem i bezpośrednio po aplikacji cera wyglądała na zdrową, ukojoną, ujednoliconą pod względem kolorytu (a borykam się ostatnio ze śladami potrądzikowymi), z efektem glow a nawilżenie było na naprawdę wysokim poziomie tak, że nie musiałam dodatkowo stosować kremu do twarzy. Położyłam się spać i rano skóra nadal była świetnie nawilżona, gładka i miła w dotyku, ukojona. Z efektów jestem bardzo zadowolona. Cena korzystna – swój egzemplarz kupiłam za ok. 2,50, a jeśli uda mi się jeszcze spotkać w takiej cenie wezmę kilka na zapas. Składowo jest bardzo przyjazna dla skóry: gliceryna, sok z liści aloesu, trehaloza, woda morska, alantoina, biosacharydy, a więc sporo dobroci.
PLUSY:
+ przyjemny, świeży zapach
+ dobrze wycięta płachta
+ praktyczne opakowanie
+ świetnie koi, nawilża i wygładza
+ łatwa aplikacja
+ płachta jest dobrze nasączona
+ korzystna cena (kupiłam w sporej promocji, bo regularna jest dość wysoka)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie