Belleza Castillo Edge Cutimal, Tiger Anti-Wrinkle Mask Przeciwzmarszczkowa maska w płachcie

Opakowanie z tygryskiem zachęciło mnie do kupienia i użycia tej maseczki. Na płachcie mamy nadruk tygryska, który ładnie pokrywa twarz. Płachta jest dobrze nawilżona i trzyma się twarzy, dzięki czemu możemy robić coś innego. Pod koniec aplikacji lekko mnie szczypało. Po ściągnięciu maseczki zauważyłam gładkość oraz ujędrnienie skóry twarzy.

Maski w płachcie, teraz temat rzeka - każdy używa i będzie używał, ich popularność nie spada a wręcz przeciwnie - można je kupić w każdym markecie, drogerii, perfumerii, chyba już wszędzie chociaż ostatnio są coraz częściej piętnowane za to, że są mało eko jako produkty jednorazowego użytku. W każdym razie ja miała już okazję używać dziesiątek przeróżnych masek z rożnych półek cenowych i o różnych właściwościach. Tym razem maskę przeciwzmarszczkową "Tygrys"zakupiłam przy okazji zakupów w Biedronce, z tego co pamiętam za kilka złotych - cudów się po niej nie spodziewałam, ale i tak wyszło gorzej niż myślałam. Maska zapakowana jest w bajkową saszetkę z dziecinną szatą graficzną - szczerze, to bardzo nie moje klimaty, ale przecież ważne co w środku a nie na zewnątrz ;) W każdym razie jakościowo jest ok czego nie mogę powiedzieć o samej maseczce. Maska ma nadruk z mordką tygrysa - niby fajnie, ale ja naprawdę za takimi upiększeniami nie przepadam, no żeby jeszcze jakość samej płachty była super, ale w tym przypadku jest słabiutko. Mamy co prawda bardzo dużo esencji, która spokojnie starczy jeszcze na szyję i dekolt - i za to plus, ale sama maska to kiepskiej jakości produkt. Do tego mocno odstaje, szczególnie na brodzie - cały czas ją doklepywałam, ale mało to dało. Zapach całkiem ok - nie przeszkadza. Po 15 - 20 minutach ściągamy maskę a resztkę esencji wklepujemy w skórę. Niestety twarz jest potem lepka i się klei. Mamy co prawda nawilżenie, ale następnego dnia po efekcie nie ma już śladu. Jeżeli mowa o jakimkolwiek efekcie przeciwzmarszczkowym czy ujędrniającym to raczej go nie uświadczymy - ja w każdym razie nic takiego nie zauważyłam. Daję jednak plus za brak podrażnień, reakcji alergicznych czy zapychania.

Maseczkę kupiłam w Biedronce już jakiś czas temu, w niewysokiej cenie, za na pewno nie więcej niż 5zł. Widziałam też ją jako dodatek do gazety i z tego powodu bardzo dziwi mnie cena regularna, ale cóż. Nieco odkładałam jej użycie, bo jeszcze nie potrzebuję kuracji przeciwzmarszczkowej, ale przecież uelastycznienie i nawilżenie zawsze się przyda. Płachta jest dobrze wykrojona, tkanina nie za cienka, nie za gruba, dobrze przylega do twarzy, dobrze nasączona esencją. Po jej usunięciu, skóra była nawilżona i nieco jędrniejsza, niestety również lepka od esencji, która jednak po jakimś czasie się wchłonęła.

Maseczki dorwałam w Biedronce za 1,99! Trochę się zdziwiłam kiedy dowiedziałam się, że cena maseczek waha się między 11 a 16 zł. Ucieszyłam się z takiej okazji. Nie przepadam co prawda za maseczkami w płachcie, zawsze są jakoś źle dopasowane w szczególności przy ustach, nigdy nie mogę w nich swobodnie mówić. Tak samo w tym przypadku przez 20 min nie wypowiedziałam ani słowa :) Co obiecuje nam maseczka? Nawilżenie, ujędrnienie i uelastycznienie skóry oraz niwelacje zmarszczek. Po wyjęciu z opakowaniu maseczka wypadła mi z rąk. Jest bardzo nasączona. Nałożyłam na twarz na 20 min. Maseczka przyniosła uczucie chłodu. Po upływie czasu resztę serum wklepałam w skórę. Twarz była lepka, niestety nie przepadam za tym uczuciem. A co do obietnic... nigdy jakoś po maseczkach nie spodziewałam się cudów. Stosuje je bardziej jako urozmaicenie w pielęgnacji twarzy. Co do nawilżenia - w jakimś stopniu to zrobiła, ale jak dla mnie to tylko chwilowy efekt. Ujędrnienie i uelastycznienie skóry oraz niwelacje zmarszczek? Lekko napina skórę ale nie niweluje w żadnym stopniu zmarszczek ;) Zapach tej maseczki jest po prostu cuuudowny!

Absolutnie nie była to zła maska,ale... Z płachtą coś nie do końca było ok,nie starczyło materiału na brodę dodatkowo ten materiał lubił się trochę podwijać,a pod koniec miało się wrażenie jak by na skórze miało się kartkę papieru. Nasączona była bardzo solidnie. Lekko kleiła twarz Buzia nawilżona,wygładzona i rozświetlona. Makijaż pięknie się rozprowadzał po tej masce. Zapach bardzo obłędny.

Maski w płachcie traktuję jako czaso-umilacz, nie liczę na niesamowitą pielęgnację. Służą mi bardziej do relaksu i tygrysek jak najbardziej dał radę! To chyba jedna z moich ulubionych masek tego typu. Uwielbiam być tygryskiem, po prostu. Cieszę się jak dziecko i oddaję się błogiemu relaksowi. Maska jest dobrze nasączona, dobrze przylega do twarzy. Nadruk tygryska jest uroczy, wspaniale się w nim fotografuje, jeśli dla kogoś to ważne (żeby nie było wątpliwości, sama jestem pozbawiona mediów społecznościowych, po prostu lubię sobie pobyć tygryskiem). Po zdjęciu twarz nie jest czerwona, jest delikatnie nawilżona, wygładzona, promienna. No, jak w większości przypadków masek w płachcie, które nakładałam na twarz. Cena? Dla mnie o wiele za wysoka, jak na jednorazowy zabieg, jeśli ktoś oczekuje efektów pielęgnacyjnych. Ja oczekuję relaksu, ładnego nadruku, robię to dla swojej przyjemności i jestem zadowolona. Czy kupię? Nie wiem, z reguły dostaję te maski w prezencie, sama kupuję rzadko.

Maskę kupiłam jakiś czas temu razem z gazetą. Bardzo lubię maski w płachcie, więc nie mogłam przejść obojętnie obok kosmetyku, którego jeszcze nie miałam okazji testować, a który można było nabyć w cenie czasopisma. Maska znajduje się w foliowej saszetce. W środku opakowanie znajdziemy płachtę z nadrukiem głowy tygrysa. Jest ona wykonana z cienkiego, ale elastycznego materiału. Górna część płata bardzo dobrze dopasowała się do mojej twarzy, otwory były idealnie wycięte. Jednak dolna część okazała się być jakby za duża na policzki i brodę i sporo materiału co chwila odstawało i musiałam ją cały czas poprawiać. Płachta była dość dobrze nasączona esencją, a po jej wyjęciu w saszetce zostało jeszcze trochę płynu, który nałożyłam na szyję i dekolt. Esencja była bezbarwna, żelowa o pięknym, słodkim zapachu, który kojarzył mi się z owocowymi cukierkami. Maskę trzymałam na twarzy około 20 minut. Po usunięciu płata nadmiar esencji dość szybko wchłonął się w skórę, pozostawiając ją leko lepką i jakby szklistą. Zastanawiałam się czy nie zmyć tej warstewki, ale ostatecznie, odczekałam jeszcze chwilę i nałożyłam trochę kremu na noc. W pierwszej chwili czułam że maska dobrze nawilżyła i odżywiła skórę. Rano po oczyszczeniu twarzy dalej odczówałam gładkość, miękkość i przyjemne nawilżenie. Skóra miała ładnie wyrównany koloryt i prezentowała się promiennie. Problem pojawił się jakoś na w ciągu kolejnych dni od wykonania maski. Pierwsze wokół ust, następnie na czole wyskoczyła mi biała kaszka. Rzadko mi się zdarza, aby jakieś kosmetyki zrobiły mi coś takiego, więc byłam bardzo zdziwiona. Ta maska to jedyna nowość w mojej pielęgnacji, więc wygląda na to że coś w jej składzie trochę mnie zapchało. A szkoda bo zapowiadała się ekstra.

Płat jest dobrze nasączony i ma ładny delikatny zapach. Bardzo dobrze trzyma się na skórze a jego wielkość i wycięcia otworów są perfekcyjne. Podczas noszenia maseczki czuć lekki chłodek ale jest on przyjemny.Po zdjęciu płatu skóra trochę się lepi trzeba odczekać aż esencja się wchłonie bo zmycie jej wodą nic nie da.Skóra była lekko nawilżona, odświeżona i wyglądała zdrowiej.Działania przeciwzmarszczkowego nie zauważyłam bo po jednym użyciu maseczki nie da się tego stwierdzić. Grafika opakowania jest absolutnie urocza i kusi do zakupu .

Jestem maniaczką maseczek w plachcie i nałogowo je kupuję. Jest to jedna z lepszych maseczek jakie do tej pory używałam. Ma piękny zapach, jakby lekko kwiatowy. Dobrze nawilżona, lecz nie kapie podczas użytkowania. Idealnie przylega i można się w niej swobodnie przemieszczać. Po zdjęciu zostaje tyle produktu żeby swobodnie wklepać pozostałości na całą twarz. Skóra po użyciu jest zdecydowanie wygładzona. Konsystencja i tekstura płachty rewelacyjna. Mięciutka i dobrze się ją nakłada.Dodatkowo piękne opakowanie. Sama płachta ze wzorem słodkiego tygrysa jest na prawdę mega. Nawet ma uszka. Ja jestem zachwycona ^^

Wybrana przez córe, bo na opakowaniu byl slodki tygrysek xD. Kupilam za ok 6zl-promocja w rossmanie-bardzo sympatyczna, dobrze nawilzyla skore, po jednej aplikacji raczej ciezko zaobserwowac wlasciwosci przeciwzmarszczkowe-producent zaleca jej stosowanie 2-3razy w tygodniu. Nie zostawiła jakiegoś lepkiego filtru na twarzy, a skora byla fajnie sprężysta. Dla mnie na tak.

Co mnie przyciągnęło ? No oczywiście ze to super przesłodkie opakowanie. Oparłby sie ktos temu pięknemu tygryskowi? Ja napewno nie. Zapłaciłam za nia 7 zł, bo miałam akurat kupon zniżkowy. Przyjemna maseczka super nawilza nie podrażnia. Esencja nie jest klejąca ani żelowa. Ładnie sie wchłania na buzi. Działania przeciwzmarszczkowego nie zauważyłam, ale u mnie by i tak nie zadziałało jeszcze :).